Trekking na Sardynii: Cala Gonone – Bue Marino – Cala Luna

Cala Luna
Cala Luna widziana z okolicznych wzgórz.

Sardynia to wyspa o wiele za często pomijana przez turystów na rzecz nieodległej Sycylii. Tymczasem to tu, na Sardynii, znajdziemy jedne z ciekawszych tras trekkingowych na wyspach Morza Śródziemnego. Szlaki górskie prowadzą przez wysokie klify, wulkaniczne skały, liczne jaskinie, groty i urwiska. W tym wpisie zapraszam Was do przejścia jednej z najbardziej malowniczych tras na całej wyspie, urywającej się na półdzikiej, bezludnej plaży Cala Luna.

Cala Luna – jak dojechać?

Najlepszym punktem wypadowym w okolicy jest małe miasteczko Dorgali lub położone nad brzegiem Morza Śródziemnego nieco mniejsze Cala Gonone. Między Dorgali a Cala Gonone kursują regularnie autobusy, cała podróż trwa niecałe 30 minut. Z punktu widzenia logistyki nie ma większego znaczenia, w którym miasteczku się zatrzymamy.

Poza logistyką, różnica między oboma miastami robi się jednak znacząca. Cala Gonone to typowy turystyczny resort. Liczba otwartych do późna restauracji, pizzerii i sklepów jest tu o wiele większa niż Dorgali. Dostępność opcji noclegowych także przemawia na korzyść Cala Gonone. Wraz z dostępnością usług w oczywisty sposób rosną jednak ceny, zwiększa się także ilość turystów na ulicach, a znika czar małego włoskiego miasteczka.

Cala Gonone
Cala Gonone to małe miasteczko wciśnięte w skały gór Gennargentu.

Dorgali to zupełne przeciwieństwo Cala Gonone. Większe, lepiej skomunikowane miasto żyje całkowicie swoim rytmem. Widok sklepów zamkniętych przez długie godziny w czasie sjesty nie powinien nikogo dziwić. Zamknięta poza sezonem na głucho wypożyczalnia rowerów także. Pustki w informacji turystycznej (też otwartej rzadko i krótko) niektórych mogą wręcz przygnębić. Ale to w Dorgali szybko i bezproblemowo wtopimy się w tłum, zagubimy w wąskich uliczkach, wymienimy uśmiechy z sąsiadami. Zamówimy tanią pizzę, wypijemy niespieszne cappuccino. I może wcale nie będziemy chcieli stąd dalej wyjeżdżać?

Cala Fuili – Cala Luna

Jeśli jednak zdecydujemy się w końcu na trekking, na pewno nie pożałujemy. Nierzadko to właśnie doświadczanie piękna i potęgi dzikiej przyrody, obcowanie z naturą dostarcza najsilniejszych emocji podczas wyjazdu. Nie inaczej będzie i tym razem.

Szlak prowadzący na Cala Luna zaczyna się na obrzeżach Cala Gonone, w miejscu zwanym Cala Fuili. „Cala” to po włosku zatoczka, co daje pewne wyobrażenie na temat ukształtowania linii brzegowej Sardynii. W okolicach Cala Gonone góry Gennargentu stromo opadają do morza tworząc urwiste klify i zamykając w skałach liczne zatoki, do których dostęp możliwy jest tylko od strony wody. Tak właśnie powstały obie zatoczki stanowiące punkt początkowy i punkt końcowy szlaku: Cala Fuili i Cala Luna.

Cala Gonone
Droga Viale Bue Marino otwiera przepiękne panoramy na Cala Gonone.

Chcąc dostać się do Cala Fuili, wyjeżdżamy bądź wychodzimy z Cala Gonone na południe ulicą Viale Bue Marino. Ulica ta po 4 kilometrach kończy się niewielkim parkingiem, gdzie można bezpłatnie zostawić samochód. Interesującą alternatywę dla samochodu stanowi oczywiście spacer: Viale Bue Marino to bardzo popularny wśród miejscowych deptak. Od wczesnych godzin porannych mijamy tu biegaczy, rowerzystów i spacerowiczów cieszących oczy lazurowym kolorem wód Morza Śródziemnego. Co kilkaset metrów wąska ścieżka odbija stromo w dół pozwalając zejść nad morze i pomedytować na jednej z wielu bezludnych plaż.

Informacje o szlaku turystycznym

Przed wejściem na szlak warto przestudiować tablicę informacyjną i zapoznać się z profilem trasy. Szlak Cala Fuili – Cala Luna ma długość 5,6 kilometra, pozornie niewiele. Bardziej uważny obserwator szybko zauważy, że trasa na mapie wielokrotnie przecina poziomice, co oznacza częste zmiany nachylenia stoku i konieczność kilkukrotnego zdobywania wysokości. Faktycznie, podczas wycieczki do Cala Luna przynajmniej trzykrotnie będziemy wspinać się po stromych zboczach, by po kilkunastu minutach z powrotem zsuwać się w dół.

Początek szlaku: Cala Fuili

Początek szlaku dla niektórych może być celem samym w sobie. Bardzo strome i kręte schodki wykute w kamieniu prowadzą z parkingu ostro w dół. Schodzimy do poziomu morza wchodząc do stosunkowo wąskiej i kamienistej doliny. Gęsto porośnięta drzewami dolina zakończona jest przyjemną zatoką i plażą. To pierwsze i jedyne miejsce na całym szlaku, o którym można powiedzieć: „turystyczne”. Przytłumione odgłosem fal pokrzykiwania plażowiczów, radosny pisk dzieci, klapki obijające się o bose pięty to symfonia odgrywana także na bałtyckich plażach.

Cala Fuili
Obóz wspinaczy w okolicy Cala Fuili.

Turysta zmierzający do Cala Luna musi szybkim tempem przekroczyć dolinę i znaleźć schowane wśród drzew, niepozorne wejście na właściwy szlak. Pomocne będą drewniane drogowskazy ustawione w kluczowym miejscu doliny. Po wejściu na stromą i kamienistą ścieżkę oddech piechura szybko przyspiesza, a odgłosy plaży cichną. Trasa prowadzi wyraźnie pod górę, wijąc się serpentyną na sam szczyt pierwszego z kilku pagórków na szlaku. Wędrówki nie ułatwiają sporych rozmiarów kamienie, którymi usiana jest ścieżka. Ich ostre krawędzie wymuszają uważne stawianie każdego kroku. Buty o solidnej podeszwie są na tym szlaku nieodzowne!

Okolice Cala Fuili i Cala Luna są popularne nie tylko wśród piechurów i plażowiczów. Strome skały opadające niemal pionowo do morza znalazły uznanie wśród wspinaczy. Poza sezonem bardziej prawdopodobne jest tu spotkanie człowieka opasanego linami do wspinaczki niż dźwigającego plecak turysty. Ci bardziej zaradni zakładają w okolicznych grotach prowizoryczne obozy ograniczając do minimum konieczność przenoszenia ciężkich lin z miejsca na miejsce.

Opcja: Bue Marino

Po kilkuset metrach podążania za czerwonymi znakami turysta dociera do rozwidlenia dróg. To ważne miejsce. Zarówno prowadzący w dół szlak czerwony , jak i trzymający się szczytu szlak zielony doprowadzą nas ostatecznie do Cala Luna. Różnica między nimi polega na tym, że szlak czerwony poprowadzi nas zboczem góry wprost do słynnej groty Bue Marino, by potem wrócić na grań. Szlak zielony trzyma się szczytu, przez co jest ciekawszy widokowo.

Rozwidlenie Bue Marino
Rozwidlenie dróg na szczęście trudno przegapić. Dlaczego jednak mapa wydrukowana została na papierze, który namaka na deszczu rozmazując znakowanie?

Wybierając szlak zielony wcale nie rezygnujemy ze zwiedzania groty. Po kilkunastu minutach ostrej wspinaczki po wyślizganych kamieniach turysta dociera do kolejnego rozwidlenia dróg. Tutaj za punkt orientacyjny posłużyć może powalony i powykręcany jałowiec cudem trzymająca się jeszcze przy życiu. Także w tym miejscu jest możliwość odbicia w dół, w kierunku groty Bue Marino. Trasa jest na tym odcinku ekstremalnie stroma – piechurzy o słabszej kondycji i lęku wysokości nie powinni się decydować na zejście.

Bue Marino
Powykręcany jałowiec. To tu szlak odbija stromo w dół w kierunku jaskini Bue Marino.

Turyści żadni przygód i adrenaliny wybiorą po lekturze tekstu właśnie zejście ekstremalne. Ścieżka od początku stara się utrudnić zadanie. Kluczy między gęstymi i kolczastymi krzewami, gubi się w zaroślach, gwałtownie nawraca jakby chcąc zgubić turystę. Gdy to nie pomoże, na trasie piechura stawia olbrzymie głazy, których nie da się ominąć. Jedyną metodą posuwania się w dół jest kontrolowane ześlizgiwanie się po powierzchni skał. Kolejny etap trasy prowadzi przez gołoborze. Rumowisko skalne pokryte jest kamieniami o ostrych krawędziach. Niedzielny turysta raczej tędy nie przejdzie.

Na śmiałka, który pokona wszystkie piętrzące się do tej pory trudności, czeka jeszcze prawdziwa perełka. Ostatnie kilkadziesiąt metrów w dół ubezpieczono linami ze względu na stromiznę. Od tego momentu przez turystą otwiera się przepiękny widok. Intensywnie lazurowa woda rozbija się w dole o skały. Wydawać się może, że szlak kończy się urwiskiem i dalej nie sposób zrobić nawet kroku. Dopiero przy samej krawędzi urwiska dostrzegamy metalowe schodki, po których można opuścić się prawie do poziomu morza.

szlak Bue Marino
Urwisko kończy szlak w kierunku Bue Marino. A dalej…?

Do jaskini wejdziemy na następnej stronie, zapraszam!


Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Tagi - słowa kluczowe
, ,

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o