Trekking na Martynice część 2: pustynia

Ten artykuł jest drugą częścią cyklu poświęconego pieszym wędrówkom po Martynice. Część pierwsza dostępna jest tutaj: Trekking na Martynice. Zachęcam do zapoznania się z obiema częściami, przedstawiają dwa zupełnie różne oblicza tej małej wyspy.

Martynika: trekking

Jak już wspomniałem w poprzednim wpisie, trasy wycieczkowe na Martynice różnią się skalą trudności, ukształtowaniem terenu i środowiskiem naturalnym. Wyspa jest niewielka, w najdłuższym miejscu ma 80 kilometrów, w najszerszym 40 kilometrów długości. Technicznie możliwy jest więc trawers przez dżunglę (deszcz, wilgoć, cień, bujna zieleń), wspięcie się na szczyt wulkanu (skały, silny wiatr, chłód, deszcz), doświadczenie upalnej suszy na terenie półpustynnym i zejście na plażę (palące słońce, bezwietrzna pogoda, piasek) w ciągu jednego dnia.

Tą część artykułu poświęciłem trasom położonym na terenie odkrytym, suchym, gdzie palące słońce i brak wody zupełnie zmieniają nasze wyobrażenie o tropikalnym raju.

Martynika trekking
Palmy na Martynice nie zawsze rosną na piaszczystej plaży, na brzegu spokojnego, lazurowego morza.

Park narodowy Caravelle

Najbardziej popularna trasa wycieczkowa na Martynice przyciąga setki turystów dziennie bez względu na porę roku. Nie bez powodu. Pokonując 8-kilometrową pętlę wokół półwyspu mamy możliwość doświadczenia niesamowitej różnorodności przyrodniczej Martyniki. Trasa zaczyna się w pobliżu pętli autobusowej (linia 8 z Trinité, 1,30 EUR, szczegóły tutaj). Po kilkuminutowym marszu docieramy do rozwidlenia dróg i planszy ze schematem trasy. Cały szlak jest doskonale oznakowany i opisany, co kilkaset metrów natrafiamy tabliczki opisujące ciekawostki przyrodnicze Martyniki. Zdecydowana większość informacji dostępna jest tylko w języku francuskim.

Pierwszą atrakcją na trasie jest latarnia morska z XIX wieku. To tutaj prowadzono obserwacje oceanu, stąd wydawano pierwsze ostrzeżenia przez zbliżającym się sztormem. Obecnie centrum wykrywania huraganów przeniesione zostało na wschodni cypel i jest niedostępne dla turystów. Latarnia położona jest na szczycie najwyższego wzniesienia na półwyspie. Rozpościera się stąd jedna z najpiękniejszych panoram na całej wyspie. Dodatkowo, jeśli ktoś ma problem z wyobrażeniem sobie kształtu półwyspu, z wysokości latarni może go obserwować niemal jak z samolotu.

Martynika Caravelle
Panorama na przylądek Caravelle. W lewym rogu latarnia morska.

Ze wzniesienia dróżka prowadzi dość stromo w dół, w stronę brzegu oceanu. Wybrzeże Oceanu Atlantyckiego jest skaliste i dzikie. W niczym nie przypomina pocztówkowych, piaszczystych karaibskich plaż. Często na brzegu osadzają się glony sargasowe, istna plaga wschodniego wybrzeża. Rozkładające się w pełnym słońcu martwe glony wydzielają nieznośny fetor i potrafią uniemożliwić plażowanie. My jednak nie jesteśmy tutaj, aby rozkładać ręcznik i się opalać. Mijamy glony podążając w stronę kolejnej atrakcji półwyspu – skamieniałego morza.

Martynika trekking
Glony sargasowe, plaga wschodniego wybrzeża.

Południowa i wschodnia część Martyniki nie została zniszczona wybuchem wulkanu Mont Pelée na początku XX wieku. Zachowane zostały stare warstwy skał, które na skutek wietrzenia odsłaniają skamieliny prehistorycznych zwierząt. Nagromadzenie skamielin na części półwyspu Caravelle jest tak duże, że cały obszar nazwano skamieniałym morzem. Przechodząc przez ten fragment trasy dosłownie potykamy się o skamieniałe gąbki, korale i ryby. Każdy odczuwa pewnie pokusę, aby zabrać coś ze sobą na pamiątkę. Nie niszczmy jednak zastanego ekosystemu, w którym jesteśmy tylko gośćmi…

Martynika trekking
Skamieniała gąbka.

Im dalej na wschód, tym trasa robi się bardziej skalista. W oddali widzimy sylwetkę Table du Diable – „Stołu Diabła”. Pierwotni mieszkańcy wyspy, Kreole, wyznawali różne odmiany szamanizmu. Powszechną praktyką było składanie krwawych ofiar na wysuniętych w morze, płaskich kamieniach. Kapłani na łodziach płynęli kilkaset metrów w morze, aby na izolowanych skałach złożyć bóstwom ofiary. Takie kamienie nazwane zostały przez przybyszów z Europy Table du Diable.

Martynika Caravelle
Table du Diable widoczny za skałami, na drugim planie.

 

Martynika trekking
Stosy kamieni zastępują momentami regularne znakowanie szlaku. W lewym górnym rogu zdjęcia obserwatorium tajfunów, które zastąpiło starą latarnię.

Na skalistej ścieżce prowadzącej przez odsłonięty teren łatwo zgubić trasę i stracić orientację. W takich momentach powinniśmy kierować się na stosy kamieni, które ułożone zostały w zastępstwie znaków malowanych na pniach drzew. Za kolejnym zakrętem ścieżka schodzi ponownie nad brzeg zatoki. Wschodzimy na teren porośnięty trującymi drzewami z gatunku Hippomane mancinella.

Drzewa te porastają większość linii brzegowej w południowej części Martyniki. Wejście do lasu Hippomane mancinella najczęściej zaznaczone jest tabliczką z ostrzeżeniem. Pojedyncze drzewa oznakowane są czerwonymi tasiemkami. Po co te środki ostrożności? Zarówno soki, jak i kora i owoce tych drzew są dla ludzi silnie trujące. Dotknięcie kory mokrą dłonią, oparcie się o drzewo lub co gorsza zjedzenie jego owocu grozi poważnymi oparzeniami, a nawet śmiercią! Trucizna jest na tyle toksyczna, że poparzyć się można nawet stojąc pod tym drzewem w czasie deszczu. Spadające krople wypłukują z liści truciznę i same stają się toksyczne. Pamiętajcie o istnieniu tych drzew odwiedzając Martynikę.

Manchineel
Dotknięcie tego drzewa grozi poważnymi poparzeniami.

 

Hippomane mancinella
Pnie Hippomane mancinella często są poskręcane, samo drzewo wygląda na starsze niż w rzeczywistości.

Ostatni fragment trasy prowadzi przez las namorzynowy. Jest to znakomita okazja aby poznać te niesamowite drzewa, najczęściej widziane tylko na filmach przyrodniczych. Tworzące las namorzynowy mangrowce posiadły cechę, która pozwala im kolonizować tereny niedostępne dla żadnych innych drzew: potrafią oddychać pod wodą.

Dokładnie rzecz ujmując, namorzyny wykształciły rozbudowany system korzeni, których część wystaje nad tafle wody i zapewnia dopływ tlenu nawet podczas przypływu. Najbardziej wysunięte w morze mangrowce czerwone tworzą z korzeni istne labirynty. To te drzewa widzimy na filmach przyrodniczych, one tworzą ostoję dla młodych ryb. W cieniu drzew i plątaninie korzeni, młody narybek może schronić się przed większymi drapieżnikami. Wysokie, rozbudowane korzenie wystają częściowo ponad wodę, zapewniając roślinie dopływ tlenu.

Nieco bliżej lądu, na bagnistych, silnie zasolonych terenach rosną mangrowce czarne. Te drzewa opracowały inną strategię walki o tlen. Zamiast budować wysokie sklepienie z korzeni, mangrowce czarne zapuszczają swe korzenie płytko w ziemię, po czym sam czubek wystawiają ponownie na powierzchnię. Korzeń mangrowca czarnego porównać można do schowanego w błocie krokodyla, któremu na powierzchnię wystają tylko oczy i nozdrza.

Martynika trasy wycieczkowe
Korzenie mangrowców czarnych wystają jak kolce z błota. Na dalszym planie masywne sklepienia korzeni mangrowców czerwonych.

Szlak Przylądka Caravelle kończy się przy ruinach zamku Dubuc, który za dodatkową opłatą można zobaczyć od środka. Francuska rodzina Dubuc prowadziła kiedyś w tym miejscu plantację trzciny cukrowej i fabrykę. Walory przyrodnicze i krajobrazowe przylądka, doskonały stan szlaku, liczne tabliczki z informacjami sprawiają, że jest to obowiązkowy punkt wizyty na Martynice.

Detale trasy:

  • długość : 8 km
  • czas przejścia (w jedną stronę) : 4 h
  • różnica poziomów: 60 m
  • skala trudności: 2/5 (brak wody i cienia na trasie, Hippomane mancinella)

PS. plecak na podróż już masz?

Półwysep Cap Chevalier

Cap Chevalier to po francusku przylądek rycerski. Jego wschodnim brzegiem biegnie najdłuższa, 34 kilometrowa trasa wycieczkowa Martyniki. Południe wyspy jest najgorętszą i najbardziej suchą jej częścią. Wyruszając w drogę, obowiązkowo weźcie ze sobą minimum 2 litry wody, czapkę i filtr przeciwsłoneczny! Sama trasa jest dość monotonna i zadziwiająco słabo oznakowana. Podczas długiego marszu wielokrotnie gubiłem drogę, szukałem przejścia, wracałem się po własnych śladach. Znacznie wydłuża to czas przejścia całości trasy, weźcie to pod uwagę.

Martynika trasy wycieczkowe
Trasa Cap Chevalier bardziej przypomina pustynię niż las deszczowy.

Pierwszym miejscem na trasie, o którym warto wspomnieć, a jednocześnie dobrym punktem startowym położonym mniej więcej w połowie szlaku są okolice wysepki Îlet Chevalier. Jest to najbardziej komercyjna wysepka na Martynice. Warto jednak zobaczyć ją choć z daleka, aby mieć wyobrażenie o formule all inclusive obejmującej rejsy statkiem z animatorem. Już z oddali słyszalny jest dochodzący od strony wyspy głęboki, donośny, rytmiczny bas. W miarę zbliżania się do brzegu, słyszalne stają się krzyki i piski turystów, którzy wskakują do wody w poszukiwaniu ochłody. Obserwacja dzikiej przyrody jest w tym miejscu niemożliwa, większość zwierząt wystraszona hałasem dawno wyprowadziła się z okolic Îlet Chevalier.

Martynika trekking
Îlet Chevalier. Hałas z głośników niesie się na kilka kilometrów.

Po kilku kilometrach marszu dudnienie z głośników przycicha i możemy skupić się na kontemplacji natury. Zauważymy, że roślinność południa Martyniki w niczym nie przypomina bujnych lasów deszczowych północy. Tutaj zamiast palm i wysokich drzew dominują odporne na susze zarośla, niskie lasy namorzynowe i trujące Hippomane mancinella. Zasolona gleba utrudnia rozwój mniej odpornych gatunków. Południowe wybrzeże jest siedliskiem krabów, ptaków (czaple) i zwierząt przypominających nasze łasice.

Martynika trekking
Przyroda na Martynice momentami przybiera wręcz kosmiczne formy i kolory.

 

Martynika trasy wycieczkowe
Słone jeziora i uboga gleba nie sprzyjają rozwojowi mniej odpornych gatunków.

Tam, gdzie gleba ustępuje miejsca twardej skale, przetrwać mogą już tylko kaktusy. Ptaki przystosowały się do ekstremalnych warunków wijąc gniazda nawet wśród kolców. Pustynny, skalisty krajobraz może być zaskoczeniem dla turysty przygotowanego na wycieczki po wilgotnej dżungli. Niespodziewanie suchy i gorący klimat jest tutaj dodatkowym czynnikiem utrudniającym poruszanie się po szlaku. Na szczęście na trasie znajdziemy kilka kapliczek, w których cieniu możemy odpocząć i schronić się przed słońcem.

Martynika trasy wycieczkowe
Czy tak wyobrażaliście sobie tropikalną karaibską wyspę?

 

Martynika trasy wycieczkowe
Ptak potrafią przystosować się do najtrudniejszych warunków. Na zdjęciu gniazdo uwite wśród kolców.

Trasa wije się wśród niskiej roślinności skutecznie uniemożliwiając nawigację i zorientowanie się w terenie. Dopiero w pobliżu najbardziej znanej plaży Martyniki, punktu docelowego tego szlaku, pojawiają się strzałki i nieco lepsze oznakowanie terenu. Największą ciekawostką trasy jest rozległe słone jezioro, Étang des Salines. Połączone wąskim kanałem z oceanem, doświadcza przypływów i odpływów. Wgłąb jeziora poprowadzono drewniane kładki, które umożliwiają obserwację flory i fauny jeziora.

Turysta, który przeszedł trasę przylądka Caravelle, z łatwością zidentyfikuje czarne i czerwone namorzyny rosnące przy brzegach, Miłośnik ptaków dostrzeże czaple polujące wśród szuwarów. Podczas odpływu jezioro ma zaledwie kilkanaście centymetrów głębokości, stwarza to świetne możliwości obserwacji ryb tuż pod powierzchnią wody.

Z rybami w Étang des Salines wiąże się pewna ciekawostka. Otóż do jeziora kilka lat temu wpuszczono słodkowodną pangę, rybę znaną z polskich talerzy. Okazało się, że panga jest rybą niesamowicie odporną i łatwo przystosowującą się do nowych warunków. Nie dość, że przeżyła w słonej wodzie, to na dodatek wyparła rodzime gatunki i teraz zagraża bioróżnorodności stawu! Warto wiedzieć, że ta odporna ryba hodowana jest często w koszmarnych warunkach, wpływa to na jakość jej mięsa i na zdrowie konsumenta. Miejcie to na uwadze, poczytajcie o hodowli pangi w Chinach.

Odbiegliśmy jednak od tematu – ostatnim punktem na trasie Cap Chevalier jest plaża Grande Anse des Salines. Najdłuższa, najpiękniejsza, piaszczysta plaża Martyniki jest doskonałym zwieńczeniem tej wyczerpującej trasy. Obolałe nogi zamoczone w ciepłej wodzie Morza Karaibskiego szybko wracają do formy, a zmęczony turysta jeszcze mocniej docenia, w jaki pięknym miejscu przyszło mu zakończyć wyprawę.

Martynika Grande Anse des Salines
Grande Anse des Salines. Najpiękniejsza plaża na wyspie, ukoronowanie trudnego szlaku.

Tych, którzy chcieliby poczytać trochę więcej o karaibskich plażach odsyłam do mojego artykułu poświęconego plażom na Martynice: Plaże na Martynice.

Jednocześnie przypominam, że artykuł ten jest drugą częścią cyklu poświęconego trasom wycieczkowym na wyspie, pierwsza część tu: Martynika trekking.

Literatura dodatkowa

  • Mapa Martyniki : jedyną sensowną moim zdaniem propozycją jest mapa wydawnictwa ITMB w skali 1:65ooo. Na odwrocie w gratisie dostajemy mapę Gwadelupy, co przy wycieczce łączonej jest bardzo użyteczne. Mapa kosztuje około 35 złotych, możecie ją obejrzeć i kupić TUTAJ.
  • Przewodnik po wyspie: niekwestionowanym liderem na rynku przewodników jest anglojęzyczny przewodnik Lonely Planet. Wydanie obejmuje wszystkie karaibskie wyspy. Poza opisem najważniejszych zabytków wyspy, znajdziemy tutaj rozdział poświęcony lokalnej kuchni i oczywiście bardzo dobrze opisane opcje noclegowe. Przewodnik kosztuje około 100 PLN, cena waha się w zależności od sezonu. Przewodnik kupicie TUTAJ.

Sprzęt fotograficzny

Jadąc na wyprawę w niezwykłe strony, wybór aparatu staje się kluczową kwestią. Moim zdaniem, aparat fotograficzny zabierany w podróż powinien być przede wszystkim lekki i kompaktowy. Zabieranie ze sobą ciężkiej lustrzanki i kilku obiektywów w praktyce nie sprawdza się – aparatu nie chce się wyjmować z plecaka i wiele przepięknych ujęć po prostu przepada.

Z drugiej strony, nie uznaję kompromisów w kwestii jakości zdjęć. Branie taniego kompaktu na wyprawę życia to pomyłka – przywieziemy zdjęcia byle jakie, niedoświetlone, prześwietlone, nieostre… i potem długie lata będziemy tego żałować.

Kompromis? Jak najbardziej jest możliwy. Technika idzie do przodu, na rynek odważnie wkraczają aparaty bezlusterkowe, będące pomostem między jakością lustrzanek i małymi rozmiarami cyfrówek. Taki aparat zawsze można mieć przy sobie, nawet będąc na szlaku. Żaden kadr nam nie przepadnie, a jakość zdjęć śmiało może konkurować z fotografiami zrobionymi lustrzanką. Do modeli, które mogę polecić, należą Fujifilm X-T10 (dla półamatorów) oraz Fujifilm X-T1 (dla profesjonalistów).

Zresztą, zobaczcie sami:


Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY.

Poznajmy się lepiej!

Dodaj komentarz

Bądź pierwszy!

avatar
  Subscribe  
Powiadom o