Beskid Niski jest krainą wymarzoną dla rowerzysty. To ciągle góry, ale niewielkie wysokości względne pozwalają na ich zwiedzanie rowerem. To już prawie Bieszczady, ale turystów na szlakach wielokrotnie mniej. Gęsta i dobrze oznaczona sieć szlaków rowerowych, znikomy ruch kołowy, możliwość zjechania w jedną z tysięcy nieoznaczonych dróg leśnych sprawia, że w Beskidzie Niskim odnajdzie się zarówno zapaleniec, jak i amator. I ta nieograniczona przestrzeń… National Geographic uznał szlaki rowerowe w Beskidzie Niskim za najpiękniejsze w Polsce. Czy muszę Was przekonywać dalej do wypadu w Beskid na dwóch kółkach?
Opis szlaków podzieliłem na kilka tematycznych części. Przejechanie każdej z tras pozwoli poznać to, co w Beskidzie Niskim najciekawsze i najpiękniejsze. Szlaki rowerowe w Beskidzie Niskim prowadzą przez góry, bezdroża, drogi asfaltowe, drogi polne, przecinają strumienie, granice, lasy, łąki… Uroku i tajemniczości dodają ukryte w tym krajobrazie drewniane łemkowskie cerkwie, architektoniczne perły wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Drugą część cyklu możecie prześledzić w osobnym wpisie. Nazwałem ją roboczo „Pogranicze„. Prowadzi przez arcyciekawe zakątki Beskidu Niskiego i pozwala poczuć prawdziwy czar tego tajemniczego regionu. Nieistniejące wsie, dziko biegające konie, przenikające się granice. To wszystko tutaj.
Bezdroża (45 km, 3-5 godzin, 515 metrów podjazów)
Gorlice – Sękowa – Siary – Owczary – Bodaki – Bartne – Świerzowa Ruska – Świątkowa Wielka – Krempna – Myscowa
Winny Szlak Rowerowy
Zaproponowana przez mnie trasa jest kwintesencją Beskidu Niskiego. Pierwsza jego część (Gorlice – Bartne) pokrywa się z wytyczonym w Beskidzie żółtym Winnym Szlakiem Rowerowym. Nazwą nawiązuje on do szlaku handlarzy wina, którzy z Węgier, przez Beskid Wyspowy, podążali w kierunku Gorlic i dalej do Biecza i Krakowa. Podróż rozpoczynamy w nieformalnej stolicy regionu – w Gorlicach. Kierujemy się na południe drogą wojewódzką 977 i szybko opuszczamy hałaśliwe miasto.
Pierwszym celem wycieczki jest Sękowa, gdzie znajduje się drewniany kościół pw. św. św. Apostołów Filipa i Jakuba. W odróżnieniu od pozostałych drewnianych cerkwi Beskidu Niskiego, kościół w Sękowej od początku był kaplicą katolicką. Zbudowany w 1520 roku, stanowi jeden z najcenniejszych zabytków architektury drewnianej w Małopolsce. Patrząc na jego majestatyczną sylwetkę łatwo uwierzyć, że od wieków stanowi inspiracje dla artystów i malarzy odwiedzających Beskidy.
Owczary, ukryta perła
Za Sękową zjeżdżamy z drogi wojewódzkiej w prawo w krętą, cichą, pnącą się delikatnie do góry asfaltową uliczkę. Ruch uliczny wyraźnie maleje, tu nikt nie jest przejazdem – droga urywa przecież gdzieś w górach. Poza lokalnymi mieszkańcami, mało kto zapuszcza się w te strony. Kolejne zakręty przybliżają nas do wioski Owczary. Jeszcze tylko krótki przystanek w jedynym w okolicy sklepie – przyjemnie niedrogim i zaskakująco dobrze wyposażonym. Sprzedawczyni z ciekawością i sympatią przygląda się turyście, by po chwili wskazać drogę rutynowym machnięciem ręki. Wszyscy przecież pytają o to samo…
Po przejechaniu 6,7 km od skrzyżowania z drogą 977, naszym oczom ukazuje się wreszcie ukryta między domami drewniana cerkiew pw. Opieki Bogarodzicy. Podobnie jak kościół w Sękowej, tak cerkiew w Owczarach wpisana jest na listę zabytków UNESCO. W odróżnieniu od kościoła, do cerkwi dociera niewielu turystów. Ona sama też niespecjalnie prosi o odwiedziny – otoczona skromnym murkiem, otoczona domami, słabo oznakowana, sprawia wrażenie zwykłego kościoła, a nie unikatowego zabytku. Na łące obok pasą się krowy, przed wejściem roześmiane dzieci gonią ujadającego psa.
Zwykła cerkiew
W pewnym sensie cerkiew w Owczarach jest zwykłym kościołem. Zwykłym, czyli dalej wykorzystywanym przez wiernych, żyjącym, funkcjonalnym, stanowiącym nieodłączną i naturalną część rzeczywistości. Takiej zwykłości należałoby życzyć wszystkim zabytkowym świątyniom, tak często zimnym, pustym, przekształconym w muzea. Wchodząc do środka cerkwi w Owczarach, poza malowanym ikonostasem i zabytkowymi ikonami, warto zwrócić uwagę na harmonogram nabożeństw – cerkiew wykorzystywana jest tak przez prawosławnych, jak i katolików.
Po chwili zadumy nad solidarnością ludzi różnych wyznań w Beskidzie Niskim, ruszamy polną drogą w kierunku południowo-wschodnim. Mijamy cmentarz wojskowy z czasów I wojny światowej i wkraczamy w teren słabo oznakowany, gdzie przyda się dobra mapa i kompas. Szlak prowadzi coraz ostrzej w górę, przecina strumień i zakusami podąża na szczyt wzniesienia. Odtąd jedynymi towarzyszami jazdy są ptaki drapieżne, z ciekawością kołujące nad głową rowerzysty – intruza. Łatwo zagubić się tutaj w plątaninie dróg. Starajmy się na każdym rozwidleniu utrzymywać kierunek jazdy i wybierać drogę względnie dobrze zaznaczoną oponami samochodów.
Po kilkunastu minutach docieramy do szlabanu ustawionego niemal idealnie w najwyższym punkcie pokonywanego wzniesienia. Stąd dalsza droga w dół, cichym i gęstym lasem iglastym, będzie czystą przyjemnością. Uwaga na luźne kamienie usypujące się spod kół! Czując jeszcze wiatr we włosach, wyjeżdżamy w Małastowie na znaną już drogę 977.
Bodaki i Bartne
Szlaki rowerowe w Beskidzie Niskim mają swoją specyfikę. O ile drogi z północy na południe prowadzą głównie dolinami, są łatwo dostępne, dobrze utrzymane i dość ruchliwe, o tyle ścieżki prowadzące „w poprzek” Beskidów, z zachodu na wschód, co rusz natrafiają na kolejne pasmo górskie. Pasma są na tyle wysokie, że uniemożliwiają poprowadzenie tędy dróg asfaltowych. Przejechanie Beskidu Niskiego samochodem z zachodu na wschód nie jest możliwe. Rowerem jak najbardziej…
Kierując się drogą na Bodaki i Bartne, znów wjeżdżamy do doliny kończącej się ślepą uliczką. Dalej niż do Bartnego asfaltem nie dojedziemy. Choć i asfalt w tych okolicach potrafi wyglądać niezwykle malowniczo.
Bartne to jedna z najciekawszych wiosek Beskidu Niskiego. Wciąż znajdziemy tu chyże – tradycyjne łemkowskie chaty. W Bartnem znajduje się także filia gorlickiego muzeum zlokalizowana, a jakże, w drewnianej cerkwi. Opiekunem cerkwi jest ks. Mirosław Cidyło (tel. 18 351 84 54). Bartne to w końcu siedziba Bacówki PTTK, gdzie strudzony podróżny może odpocząć i zanocować przed wyruszeniem w dalszą drogę. Rowerzysta zapamięta pewnie Bartne z długiego i wyczerpującego podjazdu w kierunku góry Mareszki, który przyprawi o drżenie mięśni nawet najlepiej wytrenowanego sportowca.
Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)
A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY
W okolicach Bartnego warto także wspomnieć o Gościńcu Banica i agroturystyce U Ani. Można skosztować pierogów z pokrzywą.
Pierogi z pokrzywą… Smaczne?
Dokładnie, aż chce się pojechać na rowerem na wyprawę.
Oj tak! I chcę się wracać.
Bardzo ciekawy wpis, miło jest czytać tak fajne artykuły 🙂