Prawdziwa przygoda w terenie
W Bartnem ostatecznie żegnamy się z Winnym Szlakiem Rowerowym. Od tego momentu podróż będzie prawdziwą przygodą. Za Bacówką PTTK wybieramy pieszy szlak czerwony, który poprowadzi nas przez bagna do przełęczy Majdan. Poza nielicznymi okresami suszy, szlak jest podmokły i ciężki dla rowerzystów. Ścieżka prowadząca przez las jest wąska, śliska i wyboista. Łatwo tutaj o chwilę nieuwagi i upadek. Dalszy odcinek wspinaczki na przełęcz Majdan jest chyba jeszcze trudniejszy – kałuże przekształcają się z płytkie jeziorka, błoto chupie pod kołami, rower co rusz zakopuje się w grząskim terenie. Ten odcinek potrafi osłabić morale nawet tych silnych psychicznie.
Nie poddawajmy się jednak zbyt szybko (zresztą powrót po własnych śladach nie jest możliwy, Bartne leży na samym końcu doliny). Zmęczeni, ubłoceni, ale szczęśliwi wyjedziemy w końcu na przełęcz Majdan. Tutaj wyjaśnia się, dlaczego w opisie szlaku zaznaczyłem czas przejazdu pomiędzy 3 – 5 godzin. W zależności od pogody, szlak przez Majdan może być niemal nieprzejezdny i przedarcie się na drugą stronę górskiego pasma może pochłonąć więcej czasu niż się spodziewaliśmy.
Nieistniejąca wieś – Świerzowa Ruska
Minąwszy Majdan wjeżdżamy w bodaj najbardziej fascynujący i atrakcyjny krajoznawczo odcinek szlaku w Beskidzie Niskim. Świerzowa Ruska to dziś nazwa doliny, niegdyś nazwa dobrze prosperującej wsi łemkowskiej. Z początku dobrze prosperująca wieś opustoszała w 1947 roku, kiedy to w ramach akcji „Wisła” deportowano jej ostatnich mieszkańców na tzw. Ziemie Odzyskane. Dwa lata wcześniej znakomita większość Łemków wyjechała na Ukrainę przestraszona nieprzychylnym nastawieniem polskich władz do mniejszości narodowych i religijnych.
70 lat po tych wydarzeniach teren wsi pochłonął las. Szum strumienia, szeleszczące na wietrze liście drzew i pokrzykiwanie ptaków to jedyne głosy, jakie usłyszeć można w tej niegdyś gwarnej dolinie.Tylko jeszcze gdzieniegdzie między drzewami dostrzec można kamienne krzyże i kapliczki, ostatnich niemych świadków wydarzeń sprzed niemal wieku. Wchodząc nieco głębiej w las, natrafić można na zrujnowane resztki domostw, kamienne piwnice, zdziczałe drzewka owocowe.
Specjalnie oznakowana ścieżka doprowadzi nas do położonego na wzniesieniu cmentarza. Leżąca na ziemi kopuła cerkwi otoczona porozrzucanymi po okolicy nagrobkami to szokujący symbol przemocy, jaka dotknęła w III Rzeczpospolitej mniejszości narodowe. Historia ta jest mało znana, wstydliwie pomijana milczeniem na lekcjach historii. W obecnych, również niespokojnych czasach może stanowić wymowny punkt odniesienia w gorących i pełnych emocji ocenach zjawiska emigracji.
Świątkowa Wielka, polski płaskowyż
Począwszy od Świerzowej Ruskiej wjeżdżamy na zielony szlak rowerowy, który doprowadzi nas aż do miejscowości Świątkowa Wielka. Jedziemy na powrót drogą asfaltową mijając unikatową w skali regionu kolorową cerkiew. Cywilizacja zdążyła poznać i polubić Świątkową Wielką. Liczne banery reklamowe, oferty noclegów i obiadów pozwalają wysnuć jednoznaczne wnioski na temat ilości turystów odwiedzających tą wioskę w ciepłe letnie weekendy. W chłodniejsze dni powszednie hula tu tylko wiatr.
Świątkowa Wielka położona jest w wyjątkowo rozległej beskidzkiej dolinie Świerzówki. Otoczony górami na horyzoncie, rowerzysta przez dłuższy czas pedałować będzie niemal po płaskim. Pomimo pokonywanych kilometrów, góry ciągle będą bardzo daleko. To złudzenie poruszania się po płaskowyżu, doświadczenie potęgi przestrzeni stanowi najciekawszy aspekt wizyty w dolinie. Śmiem twierdzić, że krajobraz doliny Świerzówki jest niepowtarzalny w skali całego kraju.
Kotań
Jadąc dalej w kierunku Krempnej, nie sposób pominąć leżącej na trasie wsi Kotań. To tam zbudowano cerkiew, która przez historyków ze Lwowa uznana została za klasyczny przykład drewnianej architektury łemkowskiej. Ukraińscy specjaliści odtworzyli cerkiew w skali 1:1 i postawili w skansenie we Lwowie. My nie musimy na szczęście jechać za granicę, żeby pokontemplować piękno łemkowskiej świątyni. Zwróćmy uwagę na klasyczną trójdzielną konstrukcję, na który składają się babiniec, nawa i prezbiterium. Nad nawą i prezbiterium popatrzmy na łamany dach konstrukcji namiotowej (czyli mający 4 grzbiety zbiegające się w jednym punkcie, jak namiot).
Przez Krempną do Myscowej
Opisując ostatni fragment wycieczki, z rozmysłem pominę miejscowość Krempna. Jako jedyna w tej części Beskidu Niskiego, straciła ona swój pierwotny urok i autentyzm. Czy wpływ na to miała przytłaczająca budowla dyrekcji Magurskiego Parku Narodowego? A może dogodne połączenie drogowe z dużymi miastami Podkarpacia i Małopolski? Czy Krempną dotknął syndrom upadłej stolicy, która pod naporem turystów traci swój charakter i duszę?
Z reporterskiego obowiązku wspomnę działający tu przez całą dobę bankomat, rzecz wcale nieoczywistą w Beskidzie Niskim.
Nieznane schronisko
Po trudach całodziennej wycieczki, zaopatrzeni w prowiant na resztę dnia, zaczynamy powoli myśleć o noclegu. Jeszcze do niedawna w Krempnej działało schronisko młodzieżowe, w ostatnich latach placówkę zamknięto. Od 2016 roku schronisko otworzono w zamian w Myscowej – fakt znany nielicznej garstce wtajemniczonych. Szukający odosobnienia i spokoju nie mogą trafić lepiej. W Myscowej nie ma niczego, co wabi turystów – ani wyjątkowej cerkwi, ani łemkowskich chyż, ani cmentarzy wojennych. We wsi znajdziemy w zamian to, o co coraz trudniej w dzisiejszych czasach: absolutny spokój, autentyzm i pełną świadomość każdej upływającej minuty.
Siadając na progu schroniska, zlokalizowanego w zabytkowej szkole z 1936 roku, mając po drugiej stronie drogi rzekę Wisłoka, w oddali zalesiony masyw Kamienia możemy oddać się rozmyślaniom. Jeśli pogrążeni w zadumie przegapimy przepiękny spektakl zachodzącego nad Kamieniem słońca, z zamyślenia z pewnością wyrwą nas coraz silniejsze ukłucia zimna – w Beskidzie Niskim nawet latem wieczory i noce bywają dojmująco chłodne.
Szlaki rowerowe w Beskidzie Niskim
Beskid Niski zwiedzałem na rowerze z przewodnikiem „Beskid Niski dla prawdziwego turysty„. Z perspektywy czasu uważam, że rower jest najlepszym sposobem zwiedzania regionu. Szlaki rowerowe w Beskidzie Niskim pozwalają dotrzeć tam, gdzie nie wjedzie samochód, a miejsc takich w Beskidzie Niskim jest bardzo wiele. Rowerzysta ma jednocześnie dużą przewagę nad pieszymi, którzy z uwagi na duże rozproszenie ciekawych miejscowości nie są w stanie zobaczyć wszystkiego.
A tutaj zapoznać się możecie z całą ofertą wydawnictwa Rewasz: klik. Zachęcam do lektury tego moim zdaniem najlepszego wydawnictwa na polskim rynku.
Przypominam też, że drugą część cyklu możecie prześledzić w osobnym wpisie. Nazwałem ją roboczo „Pogranicze„. Prowadzi przez arcyciekawe zakątki Beskidu Niskiego i pozwala poczuć prawdziwy czar tego tajemniczego regionu. Nieistniejące wsie, dziko biegające konie, przenikające się granice. To wszystko tutaj.
Na koniec jeszcze raz mapka wycieczki:
PS. plecak rowerowy już masz?
Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)
A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY
W okolicach Bartnego warto także wspomnieć o Gościńcu Banica i agroturystyce U Ani. Można skosztować pierogów z pokrzywą.
Pierogi z pokrzywą… Smaczne?
Dokładnie, aż chce się pojechać na rowerem na wyprawę.
Oj tak! I chcę się wracać.
Bardzo ciekawy wpis, miło jest czytać tak fajne artykuły 🙂