Okolice Malagi, i szerzej wybrzeże Costa del Sol, rzadko kojarzy się z pieszymi wycieczkami. Wycieczka do Malagi to raczej krótki citybreak. Jeśli już zostajemy na dłużej, to wylegując się nad brzegiem Morza Śródziemnego. W tym wpisie postaram się przybliżyć alternatywny – aktywny sposób poznawania okolic Malagi. Zostawimy ręczniki, leżaki i parasole na plaży zamieniając je na plecak, czapkę z daszkiem i buty trekkingowe. Zapraszam na trasę szlaku Gran Senda de Malaga.
Gran Senda de Malaga
Wielkie Kółko wokół Malagi, bo tak można przetłumaczyć hiszpańską nazwę szlaku, to imponujący projekt. Trasa liczy aż 739 kilometrów i podzielona jest na 35 odcinków o różnym stopniu trudności. Turysta na szlaku przemierzy 9 regionów i odwiedzi 57 gmin. Znajdziemy tu odcinki nadmorskie, po płaskim, ale też górzyste, bardziej wymagające.
Projektanci szlaku nie zakładali konieczności przejścia całej trasy od początku do końca. Każdy odcinek zaczyna się i kończy w jednym z andaluzyjskich miasteczek co oznacza, że wędrówkę rozpocząć można w dowolnym miejscu. Przebieg trasy oddaje schematyczna mapa:
Zainteresowanym dokładnym przebiegiem trasy i opisami poszczególnych odcinków polecam kompletny przewodnik w języku angielskim do pobrania pod zaznaczonym linkiem.
Alfarnate – Villanueva del Rosario
Chcąc przybliżyć charakterystyczne piękno półdzikich, suchych, wapiennych gór na północ od Malagi wybrałem fragment jednego z najbardziej wymagających etapów całej trasy: etapu 11 Alfarnate – Villanueva del Rosario. Szlak przejdziemy w odwrotną stronę, wyruszając z Villanueva del Rosario a kończąc na szczycie najwyższej góry regionu: wierzchołka El Chamizo (1637 m n.p.m.)
Wycieczkę rozpoczynamy na obrzeżach miasteczka Villanueva del Rosario. Turyści zmotoryzowani mogą zostawić samochód na bezpłatnym parkingu wzdłuż ulicy Calle Arroyo, w miejscu zaznaczonym na poniższej mapie.
Na skrzyżowaniu dróg znajdziemy dobrej jakości tablicę informacyjną z zaznaczonym przebiegiem szlaku, trasami alternatywnymi i odległościami wyrażonymi w kilometrach. Przed wyjściem na szlak upewnijmy się, że w plecaku mamy wystarczającą ilość wody, krem przeciwsłoneczny i czapkę z daszkiem. Andaluzyjskie słońce nawet poza sezonem operuje bardzo mocno. Niezbędne jest też obuwie na twardej podeszwie. Trasa nie jest ekstremalna, ale prowadzi dość mocno pod górę, na końcowym odcinku po nieosłoniętym i skalistym terenie.
Kaplica Nuestra Señora del Rosario
Pierwszy odcinek szlaku jest bardzo przyjemy i nie nastręcza żadnych trudności technicznych. Asfalt kończy się szybko ustępując miejsca piaszczystej wiejskiej drodze. Przemierzamy spokojną andaluzyjską prowincję. Okoliczne wzgórza porośnięte są gajami oliwnymi. W tle coraz wyraźniej zarysowują się surowe wapienne wierzchołki masywu El Chamizo. Już niedługo przekonamy się, że ukształtowanie terenu sprzyja uprawianiu wspinaczki, w tym wersji bardziej ekstremalnej, na via ferratach.
Trasa jest od początku bardzo dobrze oznakowana kolorem żółtym i czerwonym.
Po kilkunastu minutach marszu turysta dociera do pierwszego punktu orientacyjnego na szlaku, kaplicy Nuestra Señora del Rosario. Szeroki plac jest doskonałym punktem widokowym zarówno na okoliczne góry, jak i na położone niżej miasteczko. Po krótkiej chwili odpoczynku i lekturze kolejnej tablicy informacyjnej można ruszyć w dalszą drogę.
Z pasterzami przez las
Minąwszy kaplicę droga zaczyna prowadzić odważniej pod górę. Pojawiają się liczne zakręty i jeszcze liczniejsze wyboje. Dalsza droga dla zmotoryzowanych możliwa jest tylko jeepem. Po kilkuset metrach marszu droga niknie między drzewami. Rozpoczyna się bardzo przyjemny, cichy odcinek leśny szlaku. Chwilę ucieczki przed palącym słońcem docenić można tutaj niezależnie od pory roku.
Poza szumem gałęzi nad głową, turysta wychwyci z pewnością jeszcze jeden charakterystyczny dźwięk dochodzący z okolicznych wzgórz. Cichy tupot kopyt, spłoszone beczenie i brzęk przywiązanych pod szyją dzwoneczków jednoznacznie wskazuje na główne źródło utrzymania miejscowych rolników. Przy odrobinie szczęścia, przemierzając szlak wczesnym rankiem lub późnym popołudniem, na drodze zauważyć można liczące dziesiątki owiec stada pędzone niespiesznie przez pasterzy podpierających się wysłużonym kijem pasterskim.
Tak licznego stada nie da się po prostu ominąć. Trzeba dostosować krok i tempo do miarowego rytmu marszu pasterza i przez kilkaset metrów wraz z nim podążać w ciszy za pędzonym stadem. Sytuacja wymuszonego spowolnienia sprzyja nawiązaniu przelotnej, ale szczerej relacji z pasterzem, a także refleksji nad rytmem i priorytetami jego życia, tak odmiennymi od dobrze znanej miejskiej codzienności.
Po wyjściu z lasu, zostawiwszy za plecami ostatnie wiejskie zabudowania, turysta dociera do dobrze oznaczonego rozwidlenia szlaków. Z tego miejsca możliwe jest kontynuowanie wycieczki wyżej, do punktu widokowego Mirador de Hondonero, a także w dół, trasą alternatywną do Villanueva del Rosario. Turyści z zacięciem wspinaczkowym mogą odbić od głównego szlaku w stronę skał, gdzie wytyczono krótką i malowniczą trasę Via ferrata del Cerro Cazorla.
Mirador del Hondonero
My kontynuujemy marsz w górę. Od tego momentu szlak będzie najciekawszy w porze deszczowej, po kilkunastu dniach solidnych opadów. Równiny otaczające Hondonero pokrywają wówczas niewielkie laguny, nadające temu wysokogórskiemu krajobrazowi nieoczekiwanego charakteru.
Okolice Mirador del Hondonero to rozległy płaskowyż, z którego rozpościera się niezapomniany widok na położone niżej tereny. To także miejsce ciągle nieskażone cywilizacją. Wykorzystują to między innymi dzikie ptaki, a także podążający ich tropem ornitolodzy. U stóp El Chamizo znajdziemy miejsce biwakowe i wiaty ułatwiające prowadzenie obserwacji, jak również wyblakłe już tablice opisujące najważniejsze gatunki gnieżdżące się w okolicy.
Po kilkuset metrach marszu docieramy w końcu do Mirador del Hondonero. Niewielki parking wykorzystywany jest chętnie przez miłośników wspinaczki oraz paralotniarzy, którzy dojeżdżają ze swym sprzętem najdalej jak mogą, a potem kontynuują wspinaczkę pieszo. Rzut oka na leżącą poniżej dolinę dostarcza niejednej informacji o przebiegających tu od tysięcy lat procesach geologicznych. Łatwo wypatrzeć chociażby doliny krasowe zamknięte wysokimi ścianami skalnymi.
Najciekawszy widok turyści mają jednak za plecami. Oto dalsza droga prowadzi u podnóża gór w stronę masywnego rumowiska skalnego. Przypominające skalną lawinę rumowisko ilustruje w pigułce procesy wietrzenia i kruszenia skał zachodzące na przestrzeni dziesiątek,a nawet setek lat. Fantastyczna lekcja nawet dla osób mało zainteresowanych geologią. Tutaj widać to jasno i wyraźnie jak na szkolnym obrazku.
I to właśnie rumowiskiem skalnym, kierując się na spiczasty wierzchołek widoczny nad pokruszonymi skałami, prowadzi dalsza droga w górę. Zaczyna się odcinek dziki, trudny, gdzie do marszu w górę niezbędne będzie użycie tak nóg jak i rąk. Droga zawęża się do niewielkiej ścieżki prowadzącej między kolczastymi krzewami i ostrymi trawami. Teren jest niestabilny, sucha ziemia osuwa się spod butów – łatwo o upadek. Niewielkim tylko pocieszeniem będzie fakt, że pierwszy odcinek trasy jest wyjątkowo malowniczy: jak okiem sięgnąć łąka usłana jest dywanem z krokusów. Ciężko postawić nogę tak, by nie zniszczyć tych pięknych fioletowych kwiatów.
Od tego momentu urywa się znakowanie szlaku: turysta powinien podążać w obranym kierunku, wybierając możliwie najłatwiejszą drogę między kamieniami i kolczastymi krzewami. Punktem orientacyjnym będzie spiczasty wierzchołek, który widzieliśmy jeszcze z poziomu Mirador del Hondonero.
Na tym etapie bardzo łatwo o zniechęcenie. Pozorny brak szlaku, trudności w terenie, porozdzierana kolcami skóra i obolałe stopy nie zachęcają do dalszego marszu w górę. W takich momentach pomaga wizja przepięknej panoramy, którą uchwycić można ze szczytu góry.
El Chamizo
Nawet najlepszy plan może czasem zawieść. Góry rządzą się w końcu swoimi prawami. Szybko zmieniająca się pogoda i zapadający zmierzch zmuszają turystę do przyspieszenia kroku. Po kilkunastu minutach intensywnej wspinaczki dociera pod spiczasty wierzchołek będący punktem orientacyjnym. Okazuje się, że w tym miejscu udało się osiągnąć grań. Po wyrównaniu oddechu turysta na powrót zaczyna rejestrować otaczające go środowisko.
Temperatura pod szczytem jest odczuwalnie niższa niż w dolinie, powietrze rześkie i suche. Ponad głowami piechura krążą z krzykiem ptaki drapieżne, niezadowolone z niezapowiedzianej wizyty. Od strony przeciwległej doliny wiatr przynosi znane już charakterystyczne dzwonienie owczego stada. Siodło pod El Chamizo jest znakomitym punktem widokowym pozwalającym uchwycić panoramę tak na zachód, jak i na wschód od wierzchołka. Duża wybitność góry oznacza, że widoku nie zasłaniają żadne inne wzniesienia, a leżące u stóp El Chamizo doliny wydają się odległe, wręcz nierealne.
Co dalej? Stąd już tylko kilkanaście, może 30 minut do szczytu. Tym razem zwycięża rozsądek. Turysta zawraca, z niepokojem patrząc na pochmurne niebo i na przesuwające się wskazówki zegara. Niedługo zmierzch. Pomimo upartego charakteru i nastawienia na cel, turysta nie odczuwa jednak rozgoryczenia. Wydaje się wręcz, że w tym przypadku sam szczyt góry był tylko pretekstem do przepięknego spaceru po andaluzyjskiej prowincji, swego rodzaju preludium do odkrywania niesamowitego regionu Axarquia.
Trekking w okolicach Malagi
Wszystkich nieprzekonanych oraz tych, którzy w najbliższym czasie nie będą w stanie wybrać się na trasę zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku przedstawiającego najpiękniejsze miejsca etapu 11 Gran Senda de Malaga: Alfarnate – Villanueva del Rosario.
Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)
A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY
Bardzo przydatny wpis. Na pewno przyda się na kolejne wyprawy 🙂 Pozdrawiamy!
Dzięki, polecam się 😉