Bydgoszcz była kiedyś obiektem żartów i kpin. Pamiętam jak przez mgłę, że wygrała nawet mało zaszczytny konkurs na najbrzydsze miasto Polski. Po dawnych problemach w Bydgoszczy na szczęście nie ma śladu. Sporo inwestuje się tu w infrastrukturę, także tę turystyczną. Powstało kilka udanych propozycji zwiedzania miasta, z których najbardziej przypadła mi do gustu trasa „alternatywna” – szlakiem bydgoskich murali. Zapraszam do spaceru!
Bydgoszcz : szlak alternatywny
Szeroko rozumianych murali w Bydgoszczy naliczymy na pewno ponad 20. Część z nich bardziej przypomina graffiti niż prawdziwe murale, część pełni funkcję raczej komercyjną niż prowokująco-dekoracyjną. Trzeba jednak przyznać, że w większości z powodzeniem wkomponowują się w tkankę miejską, ożywiając nierzadko monotonny krajobraz bydgoskich blokowisk.
Trasa szlakiem murali obejmuję swym zasięgiem nie tylko ścisłe centrum miasta. Czasem trzeba się sporo naszukać, by odnaleźć wśród budynków interesujący nas mural. Ta nieoczywistość i pewnego rodzaju zaniedbanie tylko dodają uroku poszukiwaniom. Każdy kolejny odnaleziony mural wywołuje na twarzy uśmiech satysfakcji. Poświęcając sporo czasu i energii na odkrycie malowidła mamy też gwarancję, że nie miniemy go obojętnie lub zbyt szybko, tylko poświęcimy całość naszej uwagi na próbę zrozumienia zamysłu twórcy.
I jeszcze uwaga na marginesie – chcąc zwiedzać Bydgoszcz szlakiem murali warto przemyśleć wizytę późną jesienią, gdy liście opadną już z drzew. Część malowideł jest zasłonięta gałęziami i w ciepłe dni, gdy drzewa okryją się liśćmi, może być nieczytelna.
Murale wielkogabarytowe
Zaczynamy od murali zdobiących ściany wielopiętrowych bloków. Nie wszystkie dzieła będą łatwe do odnalezienia – wielopiętrowe bloki rzadko znajdziemy w ścisłym centrum miasta. W każdym przypadku warto nadłożyć drogi, bo malowidła zaskakują pomysłowością i dbałością o detale.
1.”Piotruś Pan”, ul. 3 Maja 16
Zaczynamy od dzieła lekkiego kalibru, choć wielkich gabarytów. Największy z przedstawianych przeze mnie murali przyciąga spojrzenie z daleka. Malowidło przedstawia wznoszącego się Piotrusia Pana, mijającego na kolejnych piętrach tajemniczego drzewa jego mieszkańców. Kolorystyka muralu dość przyjemnie współgra z elewacją budynku. Autorowi udało się wykorzystać nietypową, bardzo wysoką i wąską powierzchnię malowania.
W przypadku dzieł wielkogabarytowych szczególnie cieszy mnie dbałość twórców o detale. Tutaj jest z tą dbałością całkiem dobrze. Piotrusia Pana łatwo zidentyfikujemy po koronie na głowie, mieczu w ręce i skoncentrowanym spojrzeniu. Kolejni lokatorzy domków na drzewie przedstawieni są z humorem. Zwraca uwagę wkomponowanie jednego z okien w malowidło.
Spokojna obserwacja muralu może przynieść sporo satysfakcji. Dzięki ciekawym detalom spędzimy pod ścianą jednego z bydgoskich bloków więcej niż tylko przelotną chwilę. W końcu kto z nas nie lubi choćby na chwilę i choćby tylko myślą wrócić do dziecięcych marzeń i ideałów?
Na koniec odnotujmy że mural ten trafił do zestawienia 30 najpiękniejszych tego typu malowideł na świecie portalu boredpanda.com poświęconego tematyce streetartowej. Brawo!
2. „Pozytywka”, Aleja Kardynała Stefana Wyszyńskiego 5
Dzieło kilku artystów: Sepe, Chazme, Bezt, Sainer i Pain powstało nieco na uboczu. Przypadkowy turysta na pewno tutaj nie trafi, blokowisko jest do bólu autentyczne i przypomina tysiące podobnych osiedli rozsianych po całej Polsce. Mi w takich miejscach do głowy od razu przychodzi pytanie o tożsamość, potrzebę wyróżnienia się, zaakcentowania odmienności, oswojenia przestrzeni. Identyczne bloki ustawione w równych odległościach i rozdzielone takimi samymi skwerami tę indywidualność zabijają.
Osiedle położone przy alei Wyszyńskiego, a raczej jego mieszkańcy, skutecznie zawalczyli o oswojenie swojej najbliższej przestrzeni.
Mural „Pozytywka” przedstawia śmieszno-straszne kreatury wydostające się z nakręconego pudełka. Podobnie jak pozytywka – zabawka, także mural zabiera nas do świata baśni, fantazji i nierealnych stworzeń. Czy spieszący do pracy ludzie znajdą chwilę czasu, by dać się wciągnąć? Ja znalazłem więcej niż chwilę, ale przyznaję – tego dnia do pracy nie musiałem się spieszyć.
3.Mural przy ulicy Bocianowo 24
Bocianowo. Dzielnica ciesząca się chyba najgorszą opinią wśród mieszkańców miasta. Ani tutaj ładnie, ani bezpiecznie. Ciasno poupychane, poobdzierane z tynku bloki faktycznie sprawiają przygnębiające wrażenie. Płonący śmietnik zasnuwa ulicę gęstym, gryzącym dymem. Przecznicę dalej wzrok przykuwa nienaturalnie kolorowe, utrzymane w pastelowych kolorach malowidło. Próba poradzenia sobie z przygnębiającą rzeczywistością?
Mural zaprojektowali i zrealizowali Bartosz Bujanowski z Bydgoszczy oraz Łuksza Berżer z Wrocławia, a pomagali im Sebstian Kubielski i Marcin Zdrojewski. Dzieło powstało w ramach projektu minilab, czyli „multidyscyplinarnych działań animacyjno-artystycznych połączonych z badaniami nad potrzebami kulturalnymi najmłodszych mieszkańców dzielnic Londynek – Bocianowo”.
Znając lokalizację i kontekst murala przestają dziwić nieco naiwne pastelowe kolory i nietrudny do odgadnięcia przekaz. Stowarzyszenie Ośrodek Działań Kulturowych Las wykonało kawał dobrej roboty.
Murale zaangażowane
Niekoniecznie tak duże jak poprzednia trójka, ale moim zdaniem cięższe gatunkowo. Kolejne trzy murale zaliczam do dzieł „zaangażowanych”, nawiązujących do literatury bądź próbujących punktować przywary społeczne. Taki murale lubię chyba najbardziej.
4.”Śniadanie mistrzów”, Ks. Piotra Skargi 6
„Śniadanie mistrzów” tytułem nawiązuje do powieści Kurta Vonneguta „Śniadanie mistrzów, czyli żegnaj, czarny poniedziałku”. Kontrowersyjny pisarz ostro rozprawia się w niej z amerykańskim stylem życia, fałszywą dumą, pustym optymizmem.
Stać cię na wszystko! Jedz szpinak, będziesz silny! Jedz płatki fit, będziesz wiecznie młody i piękny! Możesz wszystko!
Od czasów Vonneguta propaganda sukcesu chyba tylko przybrała na sile. Co ma do tego mural? Widzimy na nim młodego chłopca jedzącego płatki śniadaniowe i najwidoczniej gotowego na podbój świata. Papka na talerzu przypomina słupki notowań giełdowych – to właśnie napędza chłopca do działania. Niepokojący zielony kolor zobaczymy też na podobiznach na portrecie wiszącym na tylnej ścianie. Z ojca na syna?
Jest takie ciekawe wyrażenie w języku angielskim: „trash talk” czyli śmieciowa gadka, gadanie bzdur. Można pokusić się o interpretację, choć niektórzy uznają ją pewnie za zbyt daleko idącą i nieuprawioną, że zamiast do żołądka młodego człowieka cała ta propaganda sukcesu powinna trafić do śmieciowych kontenerów. Trash talk. Pasuje nawet kolorystycznie.
Na ciąg dalszy zapraszam na drugą stronę 🙂
Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)
A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY
Fajny wpis, bakuje podobnych publikacji o rejonie Częstochowy i okolic
Częstochowa alternatywnie? Od czego byś zaczęła?
Bardzo ciekawy wpis! Mam nadzieję, że na blogu będzie się pojawiało więcej tego typu materiałów 🙂 Pozdrawiam!
Postaram się 🙂 Póki co zachęcam do przeczytania podobnego wpisu o muralach w Berlinie: TUTAJ
Fajna opcja! I w ogóle na zwiedzanie wielu większych miast w Polsce!
Właśnie tak. I nie tylko w Polsce 🙂