Hiszpania – Blog podrozniczy – Krakow i zagranica okiem Miszy http://www.okiemmiszy.pl Od Karaibow po Uzbekistan. Z przesiadka w Podgorzu. Mon, 08 Apr 2019 06:25:34 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.6 http://www.okiemmiszy.pl/wp-content/uploads/2015/12/cropped-ceux-qui-ne-rient-jamaisLOGO-32x32.png Hiszpania – Blog podrozniczy – Krakow i zagranica okiem Miszy http://www.okiemmiszy.pl 32 32 Trekking w okolicach Malagi: Gran Senda de Malaga http://www.okiemmiszy.pl/2019/03/trekking-gran-senda-de-malaga-okolice/ http://www.okiemmiszy.pl/2019/03/trekking-gran-senda-de-malaga-okolice/#comments Sun, 17 Mar 2019 11:04:19 +0000 http://www.okiemmiszy.pl/?p=4508 Okolice Malagi, i szerzej wybrzeże Costa del Sol, rzadko kojarzy się z pieszymi wycieczkami. Wycieczka do Malagi to raczej krótki citybreak. Jeśli już zostajemy...

Artykuł Trekking w okolicach Malagi: Gran Senda de Malaga pochodzi z serwisu Blog podrozniczy - Krakow i zagranica okiem Miszy.


]]>
Okolice Malagi, i szerzej wybrzeże Costa del Sol, rzadko kojarzy się z pieszymi wycieczkami. Wycieczka do Malagi to raczej krótki citybreak. Jeśli już zostajemy na dłużej, to wylegując się nad brzegiem Morza Śródziemnego. W tym wpisie postaram się przybliżyć alternatywny – aktywny sposób poznawania okolic Malagi. Zostawimy ręczniki, leżaki i parasole na plaży zamieniając je na plecak, czapkę z daszkiem i buty trekkingowe. Zapraszam na trasę szlaku Gran Senda de Malaga.

Gran Senda de Malaga

Wielkie Kółko wokół Malagi, bo tak można przetłumaczyć hiszpańską nazwę szlaku, to imponujący projekt. Trasa liczy aż 739 kilometrów i podzielona jest na 35 odcinków o różnym stopniu trudności. Turysta na szlaku przemierzy 9 regionów i odwiedzi 57 gmin. Znajdziemy tu odcinki nadmorskie, po płaskim, ale też górzyste, bardziej wymagające.

Projektanci szlaku nie zakładali konieczności przejścia całej trasy od początku do końca. Każdy odcinek zaczyna się i kończy w jednym z andaluzyjskich miasteczek co oznacza, że wędrówkę rozpocząć można w dowolnym miejscu. Przebieg trasy oddaje schematyczna mapa:

Gran Senda de Malaga
Przebieg trasy Gran Senda de Malaga. Zdjęcie z http://www.gransendademalaga.es/en/

Zainteresowanym dokładnym przebiegiem trasy i opisami poszczególnych odcinków polecam kompletny przewodnik w języku angielskim do pobrania pod zaznaczonym linkiem.

Alfarnate – Villanueva del Rosario

Chcąc przybliżyć charakterystyczne piękno półdzikich, suchych, wapiennych gór na północ od Malagi wybrałem fragment jednego z najbardziej wymagających etapów całej trasy: etapu 11 Alfarnate – Villanueva del Rosario. Szlak przejdziemy w odwrotną stronę, wyruszając z Villanueva del Rosario a kończąc na szczycie najwyższej góry regionu: wierzchołka El Chamizo (1637 m n.p.m.)

Wycieczkę rozpoczynamy na obrzeżach miasteczka Villanueva del Rosario. Turyści zmotoryzowani mogą zostawić samochód na bezpłatnym parkingu wzdłuż ulicy Calle Arroyo, w miejscu zaznaczonym na poniższej mapie.

Na skrzyżowaniu dróg znajdziemy dobrej jakości tablicę informacyjną z zaznaczonym przebiegiem szlaku, trasami alternatywnymi i odległościami wyrażonymi w kilometrach. Przed wyjściem na szlak upewnijmy się, że w plecaku mamy wystarczającą ilość wody, krem przeciwsłoneczny i czapkę z daszkiem. Andaluzyjskie słońce nawet poza sezonem operuje bardzo mocno. Niezbędne jest też obuwie na twardej podeszwie. Trasa nie jest ekstremalna, ale prowadzi dość mocno pod górę, na końcowym odcinku po nieosłoniętym i skalistym terenie.

Kaplica Nuestra Señora del Rosario

Pierwszy odcinek szlaku jest bardzo przyjemy i nie nastręcza żadnych trudności technicznych. Asfalt kończy się szybko ustępując miejsca piaszczystej wiejskiej drodze. Przemierzamy spokojną andaluzyjską prowincję. Okoliczne wzgórza porośnięte są gajami oliwnymi. W tle coraz wyraźniej zarysowują się surowe wapienne wierzchołki masywu El Chamizo. Już niedługo przekonamy się, że ukształtowanie terenu sprzyja uprawianiu wspinaczki, w tym wersji bardziej ekstremalnej, na via ferratach.

Villanueva del Rosario
Wiejska droga prowadzi w stronę gór przez gęste gaje oliwne.

Trasa jest od początku bardzo dobrze oznakowana kolorem żółtym i czerwonym.

szlak Gran Senda de Malaga
Oznakowanie Gran Senda de Malaga

Po kilkunastu minutach marszu turysta dociera do pierwszego punktu orientacyjnego na szlaku, kaplicy Nuestra Señora del Rosario. Szeroki plac jest doskonałym punktem widokowym zarówno na okoliczne góry, jak i na położone niżej miasteczko. Po krótkiej chwili odpoczynku i lekturze kolejnej tablicy informacyjnej można ruszyć w dalszą drogę.

Nuestra Señora del Rosario
Kaplica Nuestra Señora del Rosario

Z pasterzami przez las

Minąwszy kaplicę droga zaczyna prowadzić odważniej pod górę. Pojawiają się liczne zakręty i jeszcze liczniejsze wyboje. Dalsza droga dla zmotoryzowanych możliwa jest tylko jeepem. Po kilkuset metrach marszu droga niknie między drzewami. Rozpoczyna się bardzo przyjemny, cichy odcinek leśny szlaku. Chwilę ucieczki przed palącym słońcem docenić można tutaj niezależnie od pory roku.

Poza szumem gałęzi nad głową, turysta wychwyci z pewnością jeszcze jeden charakterystyczny dźwięk dochodzący z okolicznych wzgórz. Cichy tupot kopyt, spłoszone beczenie i brzęk przywiązanych pod szyją dzwoneczków jednoznacznie wskazuje na główne źródło utrzymania miejscowych rolników. Przy odrobinie szczęścia, przemierzając szlak wczesnym rankiem lub późnym popołudniem, na drodze zauważyć można liczące dziesiątki owiec stada pędzone niespiesznie przez pasterzy podpierających się wysłużonym kijem pasterskim.

Tak licznego stada nie da się po prostu ominąć. Trzeba dostosować krok i tempo do miarowego rytmu marszu pasterza i przez kilkaset metrów wraz z nim podążać w ciszy za pędzonym stadem. Sytuacja wymuszonego spowolnienia sprzyja nawiązaniu przelotnej, ale szczerej relacji z pasterzem, a także refleksji nad rytmem i priorytetami jego życia, tak odmiennymi od dobrze znanej miejskiej codzienności.

Gran Senda de Malaga
Gran Senda de Malaga

Po wyjściu z lasu, zostawiwszy za plecami ostatnie wiejskie zabudowania, turysta dociera do dobrze oznaczonego rozwidlenia szlaków. Z tego miejsca możliwe jest kontynuowanie wycieczki wyżej, do punktu widokowego Mirador de Hondonero, a także w dół, trasą alternatywną do Villanueva del Rosario. Turyści z zacięciem wspinaczkowym mogą odbić od głównego szlaku w stronę skał, gdzie wytyczono krótką i malowniczą trasę Via ferrata del Cerro Cazorla.

Mirador del Hondonero
Na rozstaju dróg.

Mirador del Hondonero

My kontynuujemy marsz w górę. Od tego momentu szlak będzie najciekawszy w porze deszczowej, po kilkunastu dniach solidnych opadów. Równiny otaczające Hondonero pokrywają wówczas niewielkie laguny, nadające temu wysokogórskiemu krajobrazowi nieoczekiwanego charakteru.

El Chamizo
Widoczny cel wyprawy: skalisty El Chamizo (1637 m n.p.m.)

Okolice Mirador del Hondonero to rozległy płaskowyż, z którego rozpościera się niezapomniany widok na położone niżej tereny. To także miejsce ciągle nieskażone cywilizacją. Wykorzystują to między innymi dzikie ptaki, a także podążający ich tropem ornitolodzy. U stóp El Chamizo znajdziemy miejsce biwakowe i wiaty ułatwiające prowadzenie obserwacji, jak również wyblakłe już tablice opisujące najważniejsze gatunki gnieżdżące się w okolicy.

Obserwacja ptaków Malaga
Punkt obserwacyjny dla ornitologów i zapalonych ptasiarzy.

Po kilkuset metrach marszu docieramy w końcu do Mirador del Hondonero. Niewielki parking wykorzystywany jest chętnie przez miłośników wspinaczki oraz paralotniarzy, którzy dojeżdżają ze swym sprzętem najdalej jak mogą, a potem kontynuują wspinaczkę pieszo. Rzut oka na leżącą poniżej dolinę dostarcza niejednej informacji o przebiegających tu od tysięcy lat procesach geologicznych. Łatwo wypatrzeć chociażby doliny krasowe zamknięte wysokimi ścianami skalnymi.

Mirador del Hondonero
Mirador del Hondonero

Najciekawszy widok turyści mają jednak za plecami. Oto dalsza droga prowadzi u podnóża gór w stronę masywnego rumowiska skalnego. Przypominające skalną lawinę rumowisko ilustruje w pigułce procesy wietrzenia i kruszenia skał zachodzące na przestrzeni dziesiątek,a  nawet setek lat. Fantastyczna lekcja nawet dla osób mało zainteresowanych geologią. Tutaj widać to jasno i wyraźnie jak na szkolnym obrazku.

Trekking Malaga
Rumowisko skalne w drodze na El Chamizo.

I to właśnie rumowiskiem skalnym, kierując się na spiczasty wierzchołek widoczny nad pokruszonymi skałami, prowadzi dalsza droga w górę. Zaczyna się odcinek dziki, trudny, gdzie do marszu w górę niezbędne będzie użycie tak nóg jak i rąk. Droga zawęża się do niewielkiej ścieżki prowadzącej między kolczastymi krzewami i ostrymi trawami. Teren jest niestabilny, sucha ziemia osuwa się spod butów – łatwo o upadek. Niewielkim tylko pocieszeniem będzie fakt, że pierwszy odcinek trasy jest wyjątkowo malowniczy: jak okiem sięgnąć łąka usłana jest dywanem z krokusów. Ciężko postawić nogę tak, by nie zniszczyć tych pięknych fioletowych kwiatów.

Trekking Malaga góry
Miłe złego początki. Usłana krokusami ścieżka pod górę.

Od tego momentu urywa się znakowanie szlaku: turysta powinien podążać w obranym kierunku, wybierając możliwie najłatwiejszą drogę między kamieniami i kolczastymi krzewami. Punktem orientacyjnym będzie spiczasty wierzchołek, który widzieliśmy jeszcze z poziomu Mirador del Hondonero.

Na tym etapie bardzo łatwo o zniechęcenie. Pozorny brak szlaku, trudności w terenie, porozdzierana kolcami skóra i obolałe stopy nie zachęcają do dalszego marszu w górę. W takich momentach pomaga wizja przepięknej panoramy, którą uchwycić można ze szczytu góry.

Trekking Andaluzja Axarquia
W miarę posuwania się w górę, widoki stają się coraz bardziej spektakularne.

El Chamizo

Nawet najlepszy plan może czasem zawieść. Góry rządzą się w końcu swoimi prawami. Szybko zmieniająca się pogoda i zapadający zmierzch zmuszają turystę do przyspieszenia kroku. Po kilkunastu minutach intensywnej wspinaczki dociera pod spiczasty wierzchołek będący punktem orientacyjnym. Okazuje się, że w tym miejscu udało się osiągnąć grań. Po wyrównaniu oddechu turysta na powrót zaczyna rejestrować otaczające go środowisko.

Temperatura pod szczytem jest odczuwalnie niższa niż w dolinie, powietrze rześkie i suche. Ponad głowami piechura krążą z krzykiem ptaki drapieżne, niezadowolone z niezapowiedzianej wizyty. Od strony przeciwległej doliny wiatr przynosi znane już charakterystyczne dzwonienie owczego stada. Siodło pod El Chamizo jest znakomitym punktem widokowym pozwalającym uchwycić panoramę tak na zachód, jak i na wschód od wierzchołka. Duża wybitność góry oznacza, że widoku nie zasłaniają żadne inne wzniesienia, a leżące u stóp El Chamizo doliny wydają się odległe, wręcz nierealne.

Wycieczki w góry okolice Malagi
Widok na okolice Alfarnate położone po drugiej stronie gór.

Co dalej? Stąd już tylko kilkanaście, może 30 minut do szczytu. Tym razem zwycięża rozsądek. Turysta zawraca, z niepokojem patrząc na pochmurne niebo i na przesuwające się wskazówki zegara. Niedługo zmierzch. Pomimo upartego charakteru i nastawienia na cel, turysta nie odczuwa jednak rozgoryczenia. Wydaje się wręcz, że w tym przypadku sam szczyt góry był tylko pretekstem do przepięknego spaceru po andaluzyjskiej prowincji, swego rodzaju preludium do odkrywania niesamowitego regionu Axarquia.

Trekking w okolicach Malagi

Wszystkich nieprzekonanych oraz tych, którzy w najbliższym czasie nie będą w stanie wybrać się na trasę zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku przedstawiającego najpiękniejsze miejsca etapu 11 Gran Senda de Malaga: Alfarnate – Villanueva del Rosario.



Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Artykuł Trekking w okolicach Malagi: Gran Senda de Malaga pochodzi z serwisu Blog podrozniczy - Krakow i zagranica okiem Miszy.


]]>
http://www.okiemmiszy.pl/2019/03/trekking-gran-senda-de-malaga-okolice/feed/ 2
Axarquia – szlakiem rodzynek i awokado http://www.okiemmiszy.pl/2019/02/axarquia-malaga-andaluzja-sewilla/ http://www.okiemmiszy.pl/2019/02/axarquia-malaga-andaluzja-sewilla/#respond Sat, 23 Feb 2019 11:14:21 +0000 http://www.okiemmiszy.pl/?p=4466 Andaluzja zwiedzana szlakiem awokado, oliwek i rodzynek. Autentyczna, smaczna i kolorowa. To ciągle możliwe!

Artykuł Axarquia – szlakiem rodzynek i awokado pochodzi z serwisu Blog podrozniczy - Krakow i zagranica okiem Miszy.


]]>
Rodzynki, oliwki, awokado i wino. Ta smaczna i nieprzypadkowa kombinacja charakterystyczna jest dla rejonów słonecznych i ciepłych. Słońce i odpowiednia temperatura nie gwarantują jeszcze optymalnych plonów. Na jakość zebranych owoców korzystnie wpływa bliskość morza, górski klimat, czyste powietrze i… spokój. Wczesną jesienią rodzynki, oliwki, awokado i wino pojawiają się w spiżarniach, schowkach i na stołach zapobiegliwych gospodarzy. W poszukiwaniu wyjątkowego smaku do drzwi zaczynają pukać również przyjezdni. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać.

Hiszpanie wiedzą od dawna, turyści spoza Półwyspu Iberyjskiego muszą przez chwilę postudiować mapę. Rzut oka na statystyki nasłonecznienia w Europie daje pierwsze wskazówki. Południe Hiszpanii, okolice Malagi to rejon obserwujący największą ilość słonecznych dni w ciągu roku. Dołóżmy do tego bliskość morza i górskie otoczenie, by otrzymać obraz tajemniczego, nieco izolowanego zakątka Hiszpanii, który nie uległ jeszcze presji globalnej turystyki. Axarquia, bo tak nazywa się ziemie położone w górach na wschód od Malagi, od dawna cieszy się uznaniem Hiszpanów, którzy chętnie i licznie odwiedzają poukrywane między górskimi szczytami miasteczka i wioski.

Riogordo Axarquia
Charakterystyczny pejzaż Axarquia – porośnięte drzewami oliwkowymi wzgórza, białe mury domów kontrastujące z odległymi górskimi szczytami i kręte drogi.

Axarquia – szlaki tematyczne

To zaskakujące, że w dobie globalnej turystyki, gdzie niemal każda informacja dostępna jest w wielu językach na stronach internetowych, istnieją jeszcze w Europie regiony funkcjonujące w sposób tradycyjny. Turystyka w Axarquia oparta jest na modelu lokalnym. Sieć turystyczną tworzą nie międzynarodowe korporacje hotelowe, a prywatne inicjatywy. Miejscowi gospodarze organizują się w ramach najpierw gminy, a potem szerzej regionu (comarca) aby promować wydarzenia kulturalne, produkcję lokalną i tutejsze zabytki.

Inicjatywy te kierowane są przede wszystkim dla turysty krajowego. Większość dostępnych broszur, map, tablic informacyjnych na szlaku wydrukowano w języku hiszpańskim. Rzadkością są biura informacji turystycznej – porady najlepiej zasięgnąć w miejskim ratuszu. Pozorna niedostępność informacji i brak utartych szlaków dodaje tylko atrakcyjności Axarquia. W samym sercu Europy można się poczuć  odkrywcą przemierzającym dziewicze trasy hiszpańskiej prowincji.

Pewnym ułatwieniem i wskazówką jest 5 ogólnych szlaków tematycznych eksponujących to, co w regionie najcenniejsze: wyjątkowy smak lokalnych owoców. Szlaki wytyczono z myślą o turyście zmotoryzowanym, oznakowanie szlaków zbliżone jest do znaków drogowych. Najlepszym pomysłem na zwiedzanie Axarquia jest wynajęcie samochodu, choć w regionie funkcjonuje autobusowa komunikacja zbiorowa.

Okolice Malagi wycieczki
Poruszanie się po bezludnych drogach Axarquia bez własnego samochodu będzie bardzo trudne.

I tak, w zależności od preferencji, turysta wybierać może między szlakiem awokado, szlakiem wina, szlakiem oliwek, szlakiem rodzynek i szlakiem arabskim. Nie chcąc zabierać przyjemności planowania wyprawy na własną rękę zasugeruję tylko, że szlak oliwek charakteryzuje się szczególnie spektakularną scenerią a pozostałe szlaki tworzą niejako jego odnogi. Wydaje się więc, że to od szlaku oliwek warto rozpocząć analizę mapy Axarquia.

Szlak oliwek i gór

Szlak oliwek i gór, bo tak brzmi pełna nazwa tej lokalnej inicjatywy, rozpoczyna się w górskiej miejscowości La Vinuela położonej w sercu regionu, niedaleko jeziora zalewowego o tej samej nazwie. To znakomite miejsce na rozpoczęcie przygody z Axarquia. Samo miasteczko stanowi kwintesencję lokalnego kanonu piękna: białe mury domów już z oddali błyszczą w silnym słońcu. W odróżnieniu od polskich upodobań, tu miasteczka lokowano nie w dolinach, a na szczytach wzniesień.

Strategiczne położenie ułatwiało niegdyś akcje obronne, dziś ułatwia kontemplację charakterystycznej architektury z odległości wielu kilometrów. Przemierzając drogi Axarquia jeszcze wielokrotnie będziemy zatrzymywać się na poboczu by spokojnie chłonąc zapierające dech w piersiach widoki szerokich, zielonych dolin, otaczających je surowych gór i okalających wierzchołki białych zabudowań.

Colmenar okolice Malagi
Miasteczka regionu położone są malowniczo między górskimi szczytami. Na zdjęciu Colmenar.

Wąskie, strome uliczki La Vinuela skutecznie ograniczają ruch samochodowy. Turysta zostawi zapewne samochód na jednym z publicznych placów – parkingów i na piechotę rozpocznie eksplorację miasteczka. Szybko okaże się, że w La Vinuela rozpoczyna się atrakcyjny i stosunkowo łatwy szlak pieszy: Ruta del Agua (Szlak Wody). Liczący zaledwie 1,5 kilometra szlak (w jedną stronę, doliczcie powrót po własnych śladach) jest znakomitą propozycją na popołudniowy spacer.

La Vinuela Ruta del Agua
Oznakowanie szlaku. Tylko w języku hiszpańskim.

La Vinuela – Ruta del Agua

Ruta del Agua rozpoczyna się w okolicach miejskiego ratusza i prowadzi wzdłuż pamiętającej czasy arabskie sieci strumieni i kanałów nawadniających. Po wyjściu z miasta turysta przemierza rolniczą prowincję. Ujęcie wody w cieniu drzew eukaliptusowych pozwala złapać oddech i rzucić okiem na mapę. Potem jest tylko ciekawiej: otaczające z każdej strony sady drzew mango i awokado sprawiają wręcz nierealne wrażenie. Lokalni mieszkańcy szybko zaadoptowali się do zmiany globalnych gustów, przekierowując produkcję właśnie na niegdyś egzotyczne mango i awokado.

Szlak pieszy okolice Malagi
Początek szlaku prowadzi w cieniu drzew eukaliptusowych.

 

Sady awokado
Po kilkuset metrach robi się bardziej stromo. Wchodzimy między sady oliwkowe i awokado.

Szlak prowadzi coraz ostrzej w górę przecinając strumienie i mijając liczące kilkaset lat pozostałości akweduktów. W miarę wzrostu wysokości, coraz łatwiejsze jest uchwycenie przepięknej panoramy regionu z odcinającymi się w tle wysokimi szczytami gór Sierra de Alhama. Zwieńczeniem spaceru jest położona nad jeziorem La Vinuela rozległa polana, gdzie w cieniu drzew rozstawiono kilkanaście kamiennych stanowisk na ognisko i grilla.

Jezioro La Vinuela
Zwieńczeniem szlaku jest sztuczne jezioro La Vinuela.

Alfarnatejo i Alfarnate

Ustronne położenie z dala od centrów miejskich i głównych dróg kojarzy się często polskiemu turyście z biedą, brakiem perspektyw i ogólnym marazmem brudnych zapyziałych miasteczek. Hiszpański przykład pokazuje, że mieszkańcy prowincji wcale nie są skazani na beznamiętną egzystencję. Opuszczając miasteczko La Vinuela w kierunku północnym turysta wjeżdża w rejon położony coraz wyżej w górach, coraz trudniej dostępny, o coraz bardziej surowym klimacie. Wydawać by się mogło – mieszanka wybuchowa, która choćby na Sycylii doprowadziła do wyludniania całych miasteczek.

Alfarnate Axarqiua
Niezapomniana panorama Alfarnate.

Okazuje się, że okolice Malagi w istocie są odludne, spokojne ale jednocześnie zadbane i stosunkowo zamożne. Kulminacyjnym punktem wycieczki szlakiem oliwek i gór są położone w niedalekim sąsiedztwie miasteczka Alfarnatejo i Alfarnate.

Alfarnatejo

Pierwsze, mniejsze i niżej położone Alfarnatejo na pierwszy rzut oka może wydawać się wymarłe, zwłaszcza odwiedzane podczas czasu sjesty. Niewielki ryneczek, przy nim ratusz i skromny bar, przed barem łapiący ciepło jesiennego słońca starszy człowiek. Nie chcąc zakłócać sjesty, turysta nie decyduje się zajrzeć do wnętrza baru. Calle Real, centralna ulica miasta, ma nie więcej niż 300 metrów długości. Wokół najważniejszego zabytku miasteczka, kościoła Iglesia del Santo Cristo de Cabrilla, pomimo sjesty trwają prace remontowe. Zgodnie z andaluzyjskim zwyczajem restauracja, sklep a nawet apteka otworzą się dopiero późnym popołudniem.

Alfarnatejo
Senna atmosfera Alfarnatejo.

Zadumę turysty fotografującego czyste, brukowane uliczki i kontrastującą z białymi murami domów czerwień parapetowych kwiatów przerywa grupka rozkrzyczanych i uśmiechniętych dzieci próbujących po arabsku nawiązać choć podstawowy kontakt z niespodziewanym przybyszem. Dlaczego wybrali na nowe miejsce życia właśnie malutkie Alfarnatejo? Jaką informację chcą przekazać? Słowa w tym przypadku zastąpić musi wymiana uśmiechów i gestów.

Białe miasteczko Axarquia
Wymarłe w czasie sjesty białe miasteczko.

Przed opuszczeniem Alfarnatejo warto swe kroki skierować do jedynego w miasteczku parku. Ten zaskakująco rozległy skrawek płaskiej przestrzeni zagospodarowano wytyczając tu alejkę, stawiając siłownię pod gołym niebem i kilka huśtawek. I jeszcze ta długa i wąska piaskownica… Park służy też jako jeden z najbardziej spektakularnych punktów widokowych w Axarquia: Mirador de Tajo Caballo. Podziwiać stąd możemy położony po drugiej stronie płynącej doliną rzeki Rio Sabar najwyższy szczyt rejonu: skalisty wierzchołek Chamizo o wysokości 1641 m n.p.m.

Axarquia co warto
Park miejski w Alfarnatejo zlokalizowano w niesamowitej scenerii.

Zagadka długiej i wąskiej piaskownicy wyjaśnia się, gdy do parku po sjeście zaczynają schodzić się mieszkańcy: matki z dziećmi w wózkach i grupka starszych już emerytów. Ci ostatni zamiast zasiąść smutno na ławkach by omówić swoje choroby wyjmują z toreb metalowe kule do gry w bule, ustawiają się wzdłuż „piaskownicy” i rozpoczynają przerywaną wybuchami śmiechu rozgrywkę. Ach to andaluzyjskie słońce…

Andaluzja co warto
Zacięta rozgrywka w bule w andaluzyjskim parku.

Dokończenie na drugiej stronie, zapraszam!



Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Artykuł Axarquia – szlakiem rodzynek i awokado pochodzi z serwisu Blog podrozniczy - Krakow i zagranica okiem Miszy.


]]>
http://www.okiemmiszy.pl/2019/02/axarquia-malaga-andaluzja-sewilla/feed/ 0
Co mnie zaskoczyło w Andaluzji http://www.okiemmiszy.pl/2018/12/co-mnie-zaskoczylo-w-andaluzji/ http://www.okiemmiszy.pl/2018/12/co-mnie-zaskoczylo-w-andaluzji/#comments Mon, 10 Dec 2018 11:10:45 +0000 http://www.okiemmiszy.pl/?p=4332 Wycieczka do Andaluzji miała być absolutnie przewidywalna i przeznaczona przede wszystkim na mało angażujący odpoczynek. Wyszło, a raczej nie wyszło, jak zawsze: zamiast leżeć...

Artykuł Co mnie zaskoczyło w Andaluzji pochodzi z serwisu Blog podrozniczy - Krakow i zagranica okiem Miszy.


]]>
Wycieczka do Andaluzji miała być absolutnie przewidywalna i przeznaczona przede wszystkim na mało angażujący odpoczynek. Wyszło, a raczej nie wyszło, jak zawsze: zamiast leżeć brzuchem do góry na plaży wynajęliśmy samochód i zjeździliśmy okolicę wzdłuż i wszerz. Może po prostu nie potrafię wypoczywać w inny sposób niż aktywnie? Kilkanaście miasteczek i wiosek dalej, bogatszy o 3 tygodnie doświadczania Hiszpanii prowincjonalnej ciesze się, że wyjazd nie miał zbyt wiele wspólnego z przewidywalnością. Co mnie zaskoczyło w Andaluzji?

Zaskoczyło mnie, że cokolwiek mnie zaskoczyło

No właśnie – wszystko miało być przewidywalnie, „europejsko”, czyli tak samo jak wszędzie. Karmiony opowieściami o jednej wielkiej europejskiej rodzinie chyba za bardzo uwierzyłem, że różnice między poszczególnymi europejskimi narodami praktycznie się zatarły. Że globalizacja przynosi ze sobą nieodwołalne ujednolicenie gustów, kultury życia, aspiracji i zachowań. Że wszyscy jesteśmy europejczykami.

Może i jesteśmy, ale nie ma to nic wspólnego z jednolitością – i bardzo dobrze! Nawet w tak turystycznym i eksponowanym na zagraniczne trendy regionie jak Andaluzja dało się bardzo wyraźnie wyczuć lokalny klimat i odrębność. Zaczynając od temperamentu, przez kulturę jazdy, znajomość języków obcych po tak trywialne sprawy jak rytm dnia i godziny otwarcia sklepów – tu wszystko krzyczało do mnie „wcale nie jesteś u siebie!”.

Odkrywanie kolejnych różnic, porównywanie hiszpańskiego i polskiego sposobu bycia stanowiło jedną z najprzyjemniejszych atrakcji całego wyjazdu.

Hiszpania Andaluzja co zaskoczyło
Na szczęście ciągle różnimy się między sobą, i to jest piękne!

Fotoradary na autostradach

Nie każda andaluzyjska niespodzianka wiązała się z pozytywnym doświadczeniem. Zacznę od tego, co mnie irytowało, żeby potem skupić się już tylko na jasnych stronach pobytu na południu Półwyspu Iberyjskiego. 120km/h – oto maksymalna prędkość, z jaką można poruszać się po hiszpańskich autostradach. Powoli? Dla Polaka z pewnością, w końcu u nas można rozpędzić się do 140km/h. W większości europejskich krajów także jeździ się szybciej.

Jednak ten ogólny limit to jeszcze nie wszystko. Standardem na hiszpańskich autostradach są znaki zmieniające ograniczenie prędkości do 100km/h i do 80km/h. Czasem ograniczenie jest wytłumaczalne – wjazd do tunelu, ostry zakręt. Czasem mimo najszczerszych chęci nie mogłem rozgryźć logiki stojącej za ograniczeniem prędkości. Podobne przemyślenia do moich musi mieć chyba wielu Hiszpanów. Hiszpański ustawodawca jednak nie odpuszcza i chcąc wzmocnić wymowę znaku ustawia obok niego informację o radarowej kontroli prędkości.

Hiszpania ciekawostki
Jazda po hiszpańskich drogach będzie dla miłośnika dużych prędkości prawdziwą męką.

Na około 40 kilometrowym odcinku autostrady A45 Malaga – Antequera takich radarów naliczyłem 3 lub 4. Kontrola radarowa dotyczy całych odcinków trasy, długości kilku kilometrów. Czy w tym szaleństwie jest metoda? Niektórzy kierowcy, zmęczeni ciągłym rozpędzaniem się i hamowaniem, przestraszeni widmem mandatu, najzwyczajniej w świecie nie przyspieszają na autostradzie powyżej 80km/h ani na moment. W Polsce auta poruszające się po autostradzie wolniej niż TIRy budzą irytację, narażają się wręcz na strąbienie –  taka wolna jazda jest po prostu mało bezpieczna. A w Hiszpanii? W Hiszpanii widok aut sunących po 3 pasmowej autostradzie 80km/h nikogo nie dziwi…

Na pocieszenie muszę dopisać krótkie sprostowanie. Polska, obok Bułgarii i Niemiec, to kraj europejski, w którym po autostradach można jeździć najszybciej (tak tak!). Niemcy nie narzucają żadnego ograniczenia na kierowców, w Bułgarii i Polsce limit wynosi 140km/h. Rekomendowana przez Komisję Europejską i mająca zastosowanie w większości krajów maksymalna prędkość na autostradzie to 130km/h. Hiszpanie i Portugalczycy ślimaczą się – limit to 120km/h. Ale mogło być gorzej! Anglicy, Norwegowie i Białorusini muszą zacząć zwalniać już przy 110km/h… Czy autostrada ma wtedy jeszcze jakiś sens?

Kultura jazdy Hiszpanów…

Jedziemy dalej. Konsekwencją ograniczania, monitorowania, kontrolowania, zwalniania, uważania na autostradzie jest przeniesienie tych zachowań na pozostałe drogi. Hiszpanie jeżdżą bardzo wolno i zgodnie z przepisami. Tak, jazda zgodnie z przepisami jest faktem pozytywnym, tym niemniej zaskoczyła mnie skrupulatność tych zachowań. W obszarze miejskim praktycznie nikt nie przekraczał prędkości 50km/h. I nie chodzi mi tutaj o typowo polskie 50+10 = 60km/h w miastach. Nie. Tam kierowcy suną raczej 45km/h, po obu pasach ruchu.

Zupełnie naturalne jest ograniczenie prędkości do 40km/h w miastach i wsiach położonych wzdłuż ruchliwej drogi. I znów: wszyscy karnie jadą 35km/h. Lewy pas w przypływie szaleństwa 42km/h. I te radary. Na porządku dziennym jest też zatrzymywanie się prosto na ulicy, bez zjeżdżania na pobocze, włączanie świateł awaryjnych i wysiadanie by szybko załatwić swoje sprawy. W Polsce murowany mandat i agresja innych kierowców, w Hiszpanii brak reakcji. Pozostali kierowcy po prostu włączają migacz i omijają takie auto po przeciwnym pasie ruchu.

Hiszpania Andaluzja informacje
Im wolniej, tym lepiej?

Konsekwencja? Ulice są dla pieszego miejscem bezpiecznym. Dla zmotoryzowanego nierzadko przyczyną frustracji. Szczęśliwie Hiszpanie, w odróżnieniu od Polaków, wydają się spieszyć i irytować dużo rzadziej.

A może jest właśnie na odwrót? Może spokojny, wręcz powolny tryb życia Hiszpanów znajduje odzwierciedlenie w przeregulowanym i równie powolnym sposobie jeżdżenia po drogach?

…która nie dotyczy motocyklistów i skuterów

Ta wyrozumiałość i spokój kierowców samochodów wydaje się nie dotyczyć motocyklistów. Wsiadając na motor lub skuter, w Hiszpana wstępuje agresja. W Hiszpanii zatrąbiono na mnie raz: był to zdenerwowany motocyklista, któremu swoją powolną jazdą uniemożliwiłem wystarczająco szybkie wykonanie skrętu. Motocykliści to też jedyni uczestniczy ruchu drogowego nieprzestrzegający ograniczeń prędkości. Czy to dlatego, że niestraszne im radary?

Ceny mieszkań w Sewilli są niższe niż w Krakowie

Zmieniamy temat. Kupno mieszkania w dużym mieście w Polsce bez zaciągania kredytu na kilkadziesiąt lat lub wsparcia rodziców wydaje się dzisiaj praktycznie niemożliwe. Ceny mieszkań w Polsce są obrzydliwie wysokie i niestety powszechnie akceptowane. W Krakowie pod koniec 2018 roku cena około 7700zł za metr kwadratowy to cena standardowa. Można taniej, można dużo drożej. Za mieszkanie 3 pokojowe, 60 metrowe trzeba dać dużo powyżej 400.000 tyś złotych, około 100.000 euro.

Przyzwyczajony do corocznie rosnących cen zacząłem je traktować jako coś oczywistego, normalnego. Najwidoczniej mieszkania muszą tyle kosztować… A potem wyjechałem do Andaluzji. Przepiękna Sewilla, gdzie jakość życia porównać można spokojnie do Krakowa. I ceny nieruchomości: większe mieszkanie 4 pokojowe 70.000 euro. Mieszkanie 3 pokojowe 60.000 euro. Zaraz, zaraz – 40% taniej niż w Polsce? Za 3 pokojowe mieszkanie trzeba dać około 250.000 tyś złotych?

Nieruchomości Sewilla Malaga
Ceny nieruchomości w Sewilli są zastanawiająco niskie w porównaniu z cenami krakowskimi… a może to krakowskie ceny są tak wysokie?

Gdzie tkwi haczyk? Może w poziomie zarobków? Porównałem Polskę i Hiszpanię. Zgodnie z oficjalnymi statystykami przeciętny Polak zarabia miesięcznie 793 euro na rękę, Hiszpan 1749 euro na rękę. Ponad dwa razy więcej. Wnioski? Polak aby kupić mieszkanie musi odłożyć 126 pensji netto, Hiszpan tylko 34 pensje netto. Daje to ciekawą perspektywę i pogląd na temat racjonalności cen mieszkań w Polsce.

Dokończenie na drugiej stronie, zapraszam 🙂



Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Artykuł Co mnie zaskoczyło w Andaluzji pochodzi z serwisu Blog podrozniczy - Krakow i zagranica okiem Miszy.


]]>
http://www.okiemmiszy.pl/2018/12/co-mnie-zaskoczylo-w-andaluzji/feed/ 6
Fuerteventura na dziko http://www.okiemmiszy.pl/2017/09/fuerteventura-na-dziko/ http://www.okiemmiszy.pl/2017/09/fuerteventura-na-dziko/#respond Thu, 21 Sep 2017 10:19:51 +0000 http://www.okiemmiszy.pl/?p=3418 Fuerteventura, i ogólnie Wyspy Kanaryjskie, kojarzą się przede wszystkim z wygodnym leżeniem na plaży zimową porą. Gdy w Europie kontynentalnej pada śnieg, Fuertevenura to idealne miejsce by złapać trochę słońca, poprawić sobie opaleniznę i nastrój. Jednak ile można leżeć na plaży? Ten wpis dedykuję wszystkim tym, którzy właśnie wstali z leżaka i zastanawiają się, co jeszcze można by na wyspie zobaczyć.

Artykuł Fuerteventura na dziko pochodzi z serwisu Blog podrozniczy - Krakow i zagranica okiem Miszy.


]]>
Fuerteventura, i ogólnie Wyspy Kanaryjskie, kojarzą się przede wszystkim z wygodnym leżeniem na plaży zimową porą. Gdy w Europie kontynentalnej pada śnieg, Fuertevenura to idealne miejsce by złapać trochę słońca, poprawić sobie opaleniznę i nastrój. Jednak ile można leżeć na plaży? Ten wpis dedykuję wszystkim tym, którzy właśnie wstali z leżaka i zastanawiają się, co można by jeszcze na wyspie zobaczyć.

Dzika Fuerteventura

Na początek szybki rzut oka na mapę wyspy. Stolica, Puerto del Rosario, znajduje się na wschodnim wybrzeżu, w środkowej części wyspy. To tędy, wschodnim wybrzeżem, poprowadzono jedyną na wyspie autostradę. Droga szybkiego ruchu ciągnie się z północy, od miejscowości Corralejo, przez stolicę na południe, aż do położonego na południowym cyplu wyspy Morro Jable. Większość typowych atrakcji wyspy – plaże, hotele i dyskoteki, znajdziemy właśnie na wschodnim wybrzeżu. To tu głośniki grają najmocniej a drinki serwowane są najszybciej.

Są tacy, których cieszy już samo patrzenie na mapę – w końcu tak właśnie zaczyna się podróżowanie. To właśnie oni pierwsi zauważą dwa duże zielone obszary, które przyjemnie odcinają się od zurbanizowanej części wschodniej Fuerteventury. Są to zlokalizowane na zachodzie Parque Rural de Betancuria oraz Parque Natural Jandía. Jeśli szukać gdzieś dzikiej duszy wyspy, to tylko tam.

La Olivia- miasteczko u stóp wulkanu

Poszukiwania zaczynamy nieco na północ od parków – w miasteczku La Olivia. Dlaczego tak? Przede wszystkim ze względu na jego malownicze położenie, które daje lepsze wyobrażenie o prawdziwej twarzy wyspy. Chcąc dostać się do La Oliva musimy przejechać przez dość wysokie góry. Docieramy do miejscowości trochę sennej, jakby wymarłej, liczącej zaledwie 700 mieszkańców.

La Olivia Feurteventura
Wulkan górujący nad miasteczkiem La Olivia.

Kamienne domy i odcinający się na ich tle niemal idealnie trójkątny stożek wulkanu tworzą przepiękną kompozycję. Jednocześnie krajobraz daje wgląd w wulkaniczną historię wyspy i ciężkie warunki życiowe lokalnych mieszkańców. Zanim wyspa stała się turystyczną perłą Europy, życie obywateli La Olivia musiało być codzienną walką o przetrwanie. Wulkaniczna gleba ma opinię żyznej i urodzajnej. Cóż z tego, skoro wszelką uprawę zabijała dotkliwa w tej części wyspy susza?

Gospodarka wodna do dziś stanowi na wyspie poważne wyzwanie – pamiętajmy o tym, odkręcając na max kurek prysznica w naszym luksusowym hotelu…

Betancuria – dawna stolica wyspy

Kiedy problemy, z jakimi zmagali się i zmagają do dziś mieszkańcy wyspy staną się nam trochę bliższe, warto swe kroki skierować do Betancurii. Już samo położenie miasta jest nieoczywiste. W przeciwieństwie do największych obecnie ośrodków miejskich wyspy, Betancuria położona jest nie na brzegu oceanu, a w centrum wyspy. Miasto rozciąga się w dolinie otoczonej wysokimi górami. Taka, a nie inna lokalizacja miała ponoć zapewniać ochronę przed atakami piratów. Ciężko w to uwierzyć? Chcąc przekonać niedowiarków dodam, że kolejna stolica wyspy, Antigua, także położona jest w interiorze…

Położenie wyspy w dolinie otoczonej górami działa obecnie na korzyść turystów. Przy odrobinie szczęścia mamy szansę zarejestrować niejedną przepiękną panoramę i to bez wychodzenia z samochodu!

fuerteventura blog podróżniczy
Panorama wyspy z okien samochodu.

Sama Betancuria to małe, urocze miasteczko żyjące wspomnieniem dawnej wielkości. Wielu uważa, że jest to najładniejsze miasteczko na całej wyspie. Białe ściany domów tworzą wrażenie czystości i harmonii. Pomiędzy budynkami na niewielkich placach rosną rozłożyste palmy. Miasto zamieszkane jest przez zaledwie 700 mieszkańców, którzy codzienne obowiązki załatwiają w niespiesznym tempie. Atmosfera spokoju udziela się także turystom, którzy w Betancurii stają się jakby mniej krzykliwi, mniej roszczeniowi i natarczywi.

Najważniejszym zabytkiem miasta jest Kościół Mariacki: Iglesia de Santa Maria. Renesansowa budowla została doszczętnie zniszczona podczas – o ironio – najazdu piratów, którzy w roku 1593 ograbili miasto. Kościół odbudowano dopiero w XVII wieku, z tego okresu pochodzą też najważniejsze rzeźby i ołtarz Iglesia de Santa Maria.

Betancuria Feurteventura
Betancuria, Iglesia de Santa Maria

Playa de Garcey

Najazd piratów nieodłącznie kojarzy się z bitwami morskimi i wrakami statków zalegającymi gdzieś na przybrzeżnych rafach koralowych. Okazuje się, że Fuerteventura także kryje zatopione skarby!

Wrak statku American Star

American Star to statek o wyjątkowo burzliwej historii. Zwodowany tuż przed II wojną światową w Stanach Zjednoczonych luksusowy turbinowiec przepychem przypominał trochę Titanica. 1050 pasażerów na pokładzie miało do dyspozycji wielki salon wysokości dwóch kondygnacji, salę balową, dużą palarnię, kilka barów, bibliotekę i sklepy.

Początkowo wykorzystywany jako wycieczkowiec, po ataku na Pearl Harbor statek przebudowano na transportowiec wojskowy. Zamiast bogatych panów pod krawatami i pięknych pań w diamentowych sukniach, statek zaczął wozić żołnierzy alianckich. Po wojnie sytuacja znów odmieniła się o 180°. Dawni wrogowie, USA i Niemcy, stali się ponownie partnerami. Statek wojskowy przebudowano i American Star zaczął obsługiwać ruch pasażerski na trasie Nowy Jork – Brema.

Ostatni epizod historii wiąże się z coraz mocniejszym rozwojem transportu lotniczego. Wielkie transatlantyckie pasażerowce ustąpić musiały nowoczesnym Boeingom i Airbusom. American Star sprzedano Tajlandii, gdzie miał posłużyć za więzienie. Tak ponury los pięknego statku najwidoczniej nie spodobał się morskim bóstwom. Ciągnięty przez ukraiński holownik statek natrafił na silny sztorm i zerwał się z liny w okolicach Feurteventury. Dumny American Star osiadł na mieliźnie w okolicach Playa de Garcey, by tam, smagany przez fale, dokonać swego żywota.

Dziś statek znajduje się niemal całkowicie pod wodą i trzeba sporo szczęścia, by z plaży zobaczyć choć fragment burty.

American Star Fuerteventura
American Star ledwo wystający ponad powierzchnię wody.

Na ciąg dalszy zapraszam na następną stronę!



Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Artykuł Fuerteventura na dziko pochodzi z serwisu Blog podrozniczy - Krakow i zagranica okiem Miszy.


]]>
http://www.okiemmiszy.pl/2017/09/fuerteventura-na-dziko/feed/ 0