Podróżnik znaczy bezdomny

blog podróżniczy bezdomność
Podróżowanie ma sporo wspólnego z bezdomnością.

Zrobiło się zimno. W krótkie i ciemne grudniowe dni to prawdziwa przyjemność zasiąść w ciepłym pokoju przy gorącej herbacie i spokojnie patrzeć na zimową zawieruchę. Takie dni jak ten są dla mnie okazją, by trochę powspominać najtrudniejsze chwile w mojej podróżniczej karierze. Dni, kiedy nie miałem pojęcia gdzie spędzę nachodzącą noc, byłem głodny, przemoczony albo zmarznięty. Chwile, w których mocno tęskniłem za domem, w których oddałbym wiele by móc bezpiecznie schować się za zamkniętymi drzwiami pokoju i uśmiechnąć się do najbliższych mi osób.

„Dach” nad głową

Jednym z moich najsilniejszych wspomnień jest pewna noc spędzana na pograniczu turecko-irańskim. Tamtego dnia podróż przez tureckie terytorium zajęła mi cały dzień. Późnym wieczorem udało się dotrzeć do miasta Agri, gdzie miałem złapać kolejny autobus w kierunku granicy z Iranem. Kilkunastogodzinna podróż przez Turcję kosztowała mnie do tej pory dużo sił i nerwów. Autobus, w którym siedziałem, był opóźniony kilka godzin. Nie miałem pojęcia, czy będę w stanie złapać jeszcze jakąś przesiadkę. W międzyczasie zdążyło się ściemnić i w oknach mijanych domów zapaliły się pierwsze światła.

Gdy dojeżdżaliśmy do dworca autobusowego, ludzie wokół mnie zaczęli się krzątać. Część wyjęła telefony i radośnie informowała najbliższych, że oto w końcu dotarli do domu. Kolejni ze spokojem pakowali walizki, z westchnieniem ulgi opuszczając pokład autobusu. Ja tęsknym wzrokiem spoglądałem w ciepłe światła domowych okien, zazdroszcząc ludziom po prostu tego, że mają gdzie zostać na noc, że ktoś na nich czeka, że już niedługo położą się do łóżek i pozbędą napięcia związanego z podróżą.

Nie stać mnie było wówczas na hotel – jedyną możliwością był nocleg w namiocie lub przenocowanie na dworcu autobusowym. Szczęśliwie dla mnie widok zagubionego obcokrajowca tak daleko od domu wzbudził litość pracujących tam urzędników. Kasjerzy pozwolili mi odpocząć na jednej z ławek na zapleczu dworca, poczęstowali owocami i ciepłą herbatą, uśmiechnęli się i dodali otuchy. Do dziś pamiętam ich dobroć i moje uczucie wdzięczności. Choć ciągle w trudnej sytuacji, poczułem się wtedy dużo spokojniejszy. Też zacząłem się uśmiechać.

turystyka masowa blog podróżniczy
Dach nad głową – dla podróżnika czasem dobro luksusowe…

Głód i zimno

Drugie wspomnienie to góry. Kolejny dzień spędzony na szlaku i lejący się na głowę deszcz. Pamiętam, że z pozostałymi uczestnikami wyprawy pod koniec dnia byliśmy skłonni rozmawiać już tylko o jednym: co zjemy na kolację, jak w końcu dotrzemy do schroniska. Nie w głowie były nam rozmyślania o filozofii, nie zajmowała nas geopolityka ani aktualne problemy społeczne. Liczyło się jedzenie. Co zjemy już za 4 godziny. Już za 3 godziny. Już za 2…

Trzęsące się z głodu ręce, odmawiające posłuszeństwa nogi, ciężko bijące serce. Na zmęczenie nakładało się wychłodzenie organizmu i fatalna pogoda. Gdy w końcu na horyzoncie pojawił się zarys schroniska, organizm zaczął działać jak automat. Noga za nogą, bez słowa, mając przed oczami cel. W schronisku gorący prysznic relaksował lepiej niż najdroższe spa. Możliwość zmycia z siebie brudu i potu, rozgrzania ciała była bezcenna.

A potem prosty kisiel w proszku w blaszanej szklance parujący mi prosto na twarz. Dawno nie jadłem nic lepszego. Odbierałem go chyba wszystkimi zmysłami. Ostrożnie brałem do ust kolejne łyżki, ale i tak poparzyłem język i podniebienie.

blog turystyczny
Ciepły napój doceniamy nie tylko w podróży. Przypomnijcie sobie smak gorącej herbaty w ponury grudniowy wieczór.

Bezpieczeństwo

Ostatni przebłysk to późna noc w Biszkeku. Ksenofobiczne nastroje w stolicy Kirgistanu były tamtego roku wyjątkowo silne. Wysiadając z busa czułem na plecach nieprzyjazne spojrzenia. Do hostelu zostały trzy przecznice, chyba dam radę przejść piechotą? Sprzedawczyni w nocnym sklepie zdecydowanie odradzała taki pomysł. Ja jednak w tamtym czasie nie miałem pieniędzy na taksówki!

Polecam tą firmę w walce o odszkodowanie. Mi realnie pomogli odzyskać pieniądze.
Odszkodowanie za opóźniony lot.

Już po kilkudziesięciu metrach pożałowałem tej decyzji. Otoczony przez grupkę pijanych nastolatków próbujących wyrwać mi bagaż z ręki i wykrzykujących coś w swoim języku rozpaczliwie zacząłem się rozglądać za ratunkiem. Uderzyła mnie obojętność przechodniów – nikt nie miał zamiaru narażać się dla jakiegoś odmieńca.

Tak, byłem inny – biały, o okrągłych a nie skośnych oczach, zbyt jasnych włosach i nie mówiący po kirgisku. Ile dałbym wówczas, by znaleźć się w tłumie Polaków, otoczony przez ludzi niezwracających na mnie uwagi, w najgorszym razie obojętnych! Wykluczenie zabolało mnie chyba najmocniej. Nie czułem się przecież ani lepszy, anie gorszy, ani nawet inny od mieszkańców Biszkeku. Zostałem mimo to odrzucony, najsilniej jak było to możliwe.

Podróżnik znaczy bezdomny?

Głód, zimno, dach nad głową, bezpieczeństwo… Przypomina Wam to coś? Mi od razu na myśl przychodzi piramida potrzeb według Maslowa:

 

blog podrózniczy
Są potrzeby, które trzeba zaspokoić w pierwszej kolejności, by myśleć dalej o rzeczach wzniosłych. Zdjęcie za Wikipedią.

Bez zaspokojenia podstawowych potrzeb człowiek nie jest w stanie myśleć o samorealizacji, zdobywaniu wiedzy czy też przynależności do grupy lub społeczeństwa. Głodny, zmarznięty i przestraszony nie jest do końca sobą.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? W dzisiejszych czasach w naszym kręgu kulturowym problem zaspokojenia potrzeb podstawowych udało się ograniczyć do minimum. Głód, zimno czy tez brak dachu nad głową stały się problemami abstrakcyjnymi, wręcz nierealnymi dla części społeczeństwa. Mówimy raczej o samorealizacji, kształtowaniu siebie, szkoleniach, podróżach, zarobkach…

Wydaje mi się, że na tym tle podróżnicy cechują się szczególną wrażliwością. My wiemy, czym jest głód. Znamy uczucie zimna. Nieobca jest nam walka o przetrwanie, czy to wysoko w górach, czy na dzikich ulicach Biszkeku. Doświadczyliśmy w końcu lęku przed spędzeniem nocy pod gołym niebem.

odwołanie lotu odszkodowanie
Przymusowa nocka na lotnisku…

Co z tą wiedzą zrobić? Moim zdaniem doświadczenie niewygody, braku, bólu, głodu to jedno z najcenniejszych doświadczeń, jakie przywieźć można z podróży. W ten sposób łatwiej zdać sobie sprawę z tego, jak cenne jest to, co na co dzień uważamy za naturalne: ciepło, sytość, bezpieczeństwo. Ja od czasu podróży do Iranu i przymusowego noclegu w Agri zupełnie inaczej patrzę na późne powroty do domu. Fakt posiadania stałego adresu, miejsca gdzie mogę schronić się przed zimnem czy deszczem przestał być dla mnie oczywistością.

Wracając ciemną, ponurą nocą do domu regularnie cieszę się widząc rozświetlone światła mojego mieszkania. Przypominam sobie, jak bardzo zazdrościłem w Agri właśnie tego celu podróży, własnego kąta ludziom krzątającym się obok mnie w autobusie i dzwoniącym do najbliższych obwieszczając swój powrót. Ja wtedy nie miałem gdzie pójść, nie miałem do kogo zadzwonić.

Bezdomność na poważnie

Jest jeszcze jeden aspekt doświadczania braku, na który chciałem zwrócić Waszą uwagę. Zrozumienie ubogich. I znowu: problem bezdomności, głodu czy wykluczenia w świecie zachodniej cywilizacji wydawać się może marginalny, abstrakcyjny. Mało kto jest w stanie sobie wyobrazić, czym może być permanentny brak domu lub długotrwały głód. Wydaje mi się że my, podróżnicy, możemy. Co więcej – powinniśmy z tej wiedzy zrobić użytek.

Postarajmy się dostrzec i zrozumieć tych, którzy na co dzień doświadczają bezdomności lub głodu. Przecież oni każdego dnia czują się tak, jak my w tych kilku ekstremalnych sytuacjach na końcu świata. Dla nich każdy dzień jest ekstremalny, każdy dzień jest walką o przetrwanie. I tak jak my na końcu świata, tak i oni z pewnością liczą na dobro człowieka, na bezinteresowną pomoc, która pozwoli przeżyć kolejny dzień.

Jeśli kiedyś doświadczyłeś głodu, strachu lub braku dachu nad głową, jeśli ktoś pomógł wyjść Ci z takiej sytuacji – może to czas oddać przysługę? Może u Ciebie w mieście, na Twojej ulicy, wcale nie na końcu świata, jest ktoś komu możesz realnie pomóc?

Zachęcam do wsparcia jadłodajni i schronisk dla bezdomnych – czy to oddając procent podatku, czy po prostu przynosząc nieużywane ciepłe ubrania. Tak niewiele, a może znaczyć życie.

bezdomny
Problemy, jakich doświadczają bezdomni nie są zupełnie obcy podróżnikom.

 

Photo by ben_osteen on Foter.com / CC BY

Photo credit: Wineblat Eugene – Portraits via Foter.com / CC BY

Photo by Teensy-Weensy Pouchou on Foter.com / CC BY-NC-ND



Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Tagi - słowa kluczowe

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o