Desaguadero: przygraniczne piękno czy prowincjonalna brzydota?

Na granicy Peru z Boliwią.

Desaguadero, Desaguadero, Desaguaderoooooooooooooooooooooooo!

Znalezienie busa do granicy nie jest trudne, trzeba tylko wybrać odpowiednią strategię. Strategia znana z europejskich dworców, czyli podążanie za wzrokiem i tabliczkami informacyjnymi, na dworcu w Puno nie sprawdza się. W Puno łatwiej zamknąć oczy i wsłuchać się w odgłosy dworca. Dworzec żyje własnym życiem.

Od strony ulicy słychać warkot mototaxi, które co chwilę zajeżdżają pod główne wejście i wysadzają podróżnych na chodnik. Gdzieś tuż obok sprzedawczyni ananasów spokojnym, jakby zrezygnowanym głosem zachęca do kupna choćby plasterka. Zza budynku dochodzi niski, miarowy warkot silników autobusowych. Głośny klakson podrywa do lotu gołębie. Wszędzie wokół tupot nóg, szelest siatek, tobołków, toreb, worków…

Pośród tego hałasu, niczym światło latarni w ciemną noc, przebija się uparte, wyćwiczone, powtórzone po tysiąckroć, stanowcze, choć nienatarczywe nawoływanie kierowcy.

Desaguadero, Desaguadero, Desaguaderoooooooooooooooooooooooo!

Jeszcze chwila i bagaże lądują na dachu mikrobusa. Turystyczne plecaki nie robią żadnego wrażenia na przewoźniku. Z chirurgiczną precyzją zostają wciśnięte między siatki, tobołki, torby, worki i nakryte niebieskim brezentem. Całość bagaży ściśnięta liną wydaje głuche westchnienie. Pozostało tylko zająć miejsce gdzieś z tyłu busa, wciskając się między zajmujących swoje siedzenia pasażerów. Można jechać!

Przejście graniczne Peru
Gosia już na granicy. Wyjazd z Peru jest całkowicie bezproblemowy.

Milczące porozumienie

Można jechać? Nie tak prędko… Po raz kolejny schemat znany z europejskich dworców przestaje mieć zastosowanie. Gorące zapewnienie kierowcy, że odjazd nastąpi już za chwilę, zapewne było szczere. Jedyny problem to definicja tej „chwili”…

Utartym zwyczajem peruwiańskich busiarzy jest wstrzymywanie odjazdu aż do czasu całkowitego wypełnienia pojazdu. Każde, nawet pojedyncze wolne miejsce musi zostać zajęte. Podejście takie ma oczywiste zalety – kurs jest maksymalnie rentowny, kierowca ma zapewniony komplet pasażerów. Z upływem czasu zniecierpliwieni oczekiwaniem pasażerowie sami zaczynają pomagać kierowcy w poszukiwaniach brakujących pasażerów. Między kierowcą a podróżnymi wytwarza się z trudem wyczuwalna więź, niepisane porozumienie.

Desaguadero Peru Boliwia
Malownicze okolice miasta Desaguadero.

Gdy bus w końcu rusza, zapada milczenie. Kierowca, najwyraźniej zmęczony długim nawoływaniem, wbija skupione spojrzenie w przednią szybę pojazdu. Podróżni, wcześniej aktywnie uczestniczący w procesie załadunku, też zwracają się ku swoim myślom. Ciszę wypełnia niewyraźna muzyka dobiegająca z głośników radia i jednostajny warkot silnika.

Wbrew pozorom Peruwiańczycy mają niewiele wspólnego z latynoskim temperamentem. Raczej spokojni, momentami wycofani, rzadko okazują silne emocje. Prawidłowość ta jest szczególnie widoczna podczas podróży. Czy to przepiękne widoki za oknem tak absorbują myśli pasażerów?

Jezioro Titicaca

Jezioro Titicaca blog podróżniczy
Jezioro Titicaca widziane z okien mikrobusu.

W miarę oddalania się od Puno, krajobraz staje się coraz bardziej dziki, by nie powiedzieć dziewiczy. Ceglane zabudowania ustępują miejsca prowizorycznym chatom, szosa zbliża się do brzegów jeziora. Na wodzie dostrzec można szeroko rozstawione rybackie sieci. Poza zatoką Puno, która stoi na krawędzi katastrofy ekologicznej (więcej piszę o tym tutaj) wody jeziora Titicaca są przejrzyste. Fale łagodnie rozbijają się o brzeg, silne górskie słońce odbija się od pomarszczonej tafli jeziora. Krajobraz ten nie zmienia się przez całą drogę – 150 kilometrów medytacji uspokaja na dobre nie tylko Peruwiańczyków.

Granica

Desaguadero pojawia się na horyzoncie nagle, bez ostrzeżenia. Podróżni, jakby wyrwani z głębokiego snu, znów się ożywiają. Kierowca także wraca do nadzwyczajnej aktywności. Zręcznym susem wyskakuje z szoferki, ustawia się przed wyjściem z busa i z uśmiechem pobiera należną opłatę na przejazd. W tym samym czasie jego pomocnik zrzuca z dachu bagaże, które lądują bądź to w ramionach podróżnych, bądź w gęstym pyle ulicy.

To, co dla kierowcy jest końcem podróży, dla pasażerów jest dopiero początkiem. W Desaguadero wszyscy zmierzają dokładnie w to samo miejsce – do przejścia granicznego. Pasażerowie kolejnych mikrobusów łączą się ze sobą na głównej alei miasta tworząc nieprzerwaną ludzką masę. Stały dopływ podróżnych jest dla miasta prawdziwym błogosławieństwem. Podobnie jak chory podpięty do kroplówki, tak Desaguadero czerpie swoje siły witalne z ciągłego dopływu ludzkich pragnień, marzeń i potrzeb.

Podróżni Desaguadero
Granica. Podróżni, nierzadko wiozący dobytek życia, zapewniają Desaguadero dopływ gotówki.

Rywalizacja o klienta, przelotność jego wizyty, nieskomplikowane potrzeby podróżnych wpływają korzystnie na poziom przygranicznych cen. Zjawisko to zaobserwować można na większości światowych granic. Silna rywalizacja, łatwość porównania cen, sprecyzowane potrzeby podróżnych oznaczają wysoką specjalizację sprzedających. Podróżny chce się napić, zjeść i wyspać przed dalszą podróżą. W Desaguadero napoje, przekąski, a nawet podstawowe obiady kupimy w bardzo korzystnych cenach. Hotele, mimo że prymitywne, zapewniają minimum komfortu niezbędnego do regeneracji przez dalszą trasą. Całość, a jakże, znacznie taniej niż w Puno czy La Paz.

W Desaguadero, tak jak w każdym innym obszarze przygranicznym, warto też wymienić walutę. Lokalne kantory kurs waluty znają na pamięć, a oferowany spread jest zdecydowanie niższy niż ten w głębi kraju. Dochodzi wręcz do tego, że kurs wymiany najpopularniejszych walut w ogóle nie jest podawany. Zainteresowani znają go na pamięć. Turyści muszą o informację dopytać.

Przekraczanie granicy Peru – Boliwia

Co dalej? Przed przekroczeniem granicznego mostu podróżny zatroszczyć się musi o zdobycie pieczątki wyjazdowej. Niewielki punkt kontroli granicznej zorganizowano w niepozornym, białym budynku z blachy postawionym przy drodze. Łatwo go przeoczyć i przekroczyć granicę nielegalnie… Po boliwijskiej stronie granicy sytuacja się powtarza. Znajdź urząd celny, zdobądź pieczątkę, zrób ostatnie zakupy. Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na jezioro Titicaca, nad którym zaczyna powoli zachodzić słońce.

Kilka przecznic dalej czeka już bus w kierunku La Paz.

Granica boliwijsko peruwiańska
Granica Peru i Boliwii wyznaczona jest na jeziorze Titicaca. W miejscu przewężenia przerzucono graniczny most.

Informacje praktyczne – Desaguadero

  • Przejście graniczne otwarte jest, wbrew informacjom dostępnym w przewodnikach, do późnych godzin wieczornych (na pewno do 22:00).
  • Podróż na trasie Puno – Desaguadero trwa 2,5 godziny. Koszt 10 sol.
  • Podróż na trasie La Paz – Desaguadero trwa 2 godziny. Koszt 20 Boliviano.
  • Mikrobusy z Puno w kierunku granicy odjeżdżają z lokalnego dworca autobusowego, zlokalizowanego tuż obok międzymiastowego dworca autobusowego.
  • Do dworca autobusowego dojedziemy za 5-10 sol z dowolnego miejsca w Puno.
  • Mikrobusy z La Paz w kierunku granicy odjeżdżają z dworca – parkingu zlokalizowanego koło cmentarza (Cementerio General) oraz z dworca autobusowego w El Alto. Łatwiej wsiąść do busa z bagażami na Cementerio General. W El Alto busiarzom się już spieszy.
  • W okolice dworca w La Paz dojedziemy najłatwiej Teleferico (patrz: transport w Boliwii).
  • Zarówno w Boliwii, jak i w Peru, busy odjeżdżają po zebraniu się kompletu pasażerów. Oczekiwanie może trwać kilkanaście minut albo ponad godzinę, w zależności od pory dnia.
  • Dużo łatwiej złapać autobus do granicy w godzinach porannych i wczesnopołudniowych.
  • Przekraczając granicę od strony Peru warto wymienić walutę w lokalnym kantorze, mają bardzo dobre stawki.
  • Zarówno w Peru, jak i Boliwii bus dowiezie nas niemal pod samą granicę. Do przejścia jest nie więcej niż 5 minut marszu. Zdecydowanie nie warto brać taksówki ani rikszy, pomimo natrętnych i nachalnych czasem ofert.
  • Uzyskanie pieczątki wjazdowej i wyjazdowej wiąże się z koniecznością wypełnienia formularza. Zwłaszcza w Boliwii procedury kontrolne są bardzo słabe – to naszym obowiązkiem jest zdobycie pieczątek.
  • Czas oczekiwania na odprawę od strony boliwijskiej bywa długi – około godziny. Od strony peruwiańskiej kolejki są mniejsze.
  • W Desaguadero jest możliwość noclegu, hoteli o niskim standardzie nie brakuje po stronie peruwiańskiej.
  • Ostatni bus do Puno odjeżdża z Desaguadero około godziny 23:00, pierwszy wyrusza już o 5:00 rano.
  • Dużą zaletą Desaguadero jest dostępność jedzenia przez niemal całą dobę – to miasto żyje ruchem przygranicznym, stoiska z jedzeniem otwarte są do późnych godzin nocnych, Dobre miejsce na zaopatrzenie na dalszą podróż.
  • Samotny spacer po zmroku może być nieprzyjemny, miasto jest słabo oświetlone. Osobiście nie spotkałem się z żadnym niebezpieczeństwem, zaczepianiem turysty itp.

Przewodnik i mapa Boliwii

Przed wyjazdem warto zdobyć przewodnik po Boliwii wydawnictwa Lonely Planet, dostępny na przykład TUTAJ. Moim zdaniem przewodnik ten bije na głowę wszystkie inne dostępne na rynku wydawnictwa o Peru. Ci, którzy chcą wyposażyć się w mapę Peru, powinni rozważyć zakup mapy niemieckiego wydawcy Reise Reise, dostępną TUTAJ za mniej niż 30 PLN. Wodoodporne, wytrzymałe na przetarcia mapy Reise towarzyszą mi na każdej wyprawie i jestem z nich bardzo zadowolony.

Dziękuję Gosi za zdjęcia Desaguadero.


Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Dodaj komentarz

2 komentarzy do "Desaguadero: przygraniczne piękno czy prowincjonalna brzydota?"

avatar
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Marcin
Gość

Miło się czyta, oby tak dalej!