Jezioro Titicaca: wielka woda czy wielkie rozczarowanie?

Jezioro Titicaca Puno Peru
Brudne wody jeziora Titicaca.

Przygotowując się do wyjazdu do Peru zauważyłem, że Jezioro Titicaca, obok Machu Picchu, wymieniane jest jako absolutne „must see”, punkt obowiązkowy wizyty w tym andyjskim kraju. Z drugiej strony Peru uważane jest za Maroko Ameryki Południowej – kraj, w którym coraz więcej rzeczy odbywa się pod publiczkę, gdzie zanika autentyzm, pojawiają się przebierańcy i naganiacze. Turystów w Puno nad jeziorem Titicaca jest coraz więcej i coraz rozpaczliwiej usiłują oni uniknąć tłumów, zwiedzać okolicę po swojemu. No właśnie, czy da się jeszcze odwiedzić Puno i nie przeżyć rozczarowania?

Dojazd do Puno (droga Arequipa – Puno)

Sam dojazd do Puno dostarczyć może niezapomnianych wrażeń. Sposoby dotarcia nad jezioro Titicaca są dwa. Pierwszy to podróż samolotem bezpośrednio z Limy. Podróż jest krótka, wygodna i bezproblemowa. Efekt uboczny? Niemal pewna choroba wysokościowa po nagłym przeniesieniu się z poziomu oceanu (Lima) na wysokość 3800 m.n.p.m. Większość turystów wybierających pozornie szybszy sposób dotarcia nad jezioro kolejny dzień lub dwa odchorowuje w łóżku cierpiąc na ból głowy, nudności i przyspieszony, krótki oddech.

Sposób drugi zakłada podróż do miasta Arequipa, tam odbycie przynajmniej jednodniowej aklimatyzacji (wysokość 2300 m.n.p.m na Polakach na pewno zrobi wrażenie) i dalszy dojazd do Puno. Ten sposób dotarcia nad jezioro Titicaca jest o wiele bardziej czasochłonny, ale ma swoje niezaprzeczalne zalety. Podróż prowadzi przez bajkowe tereny parku narodowego Salinas – Aguada Blancas. Pustynny, górski krajobraz przecinają malownicze, słone laguny. Kręta droga wije się coraz wyżej i wyżej, by po kilku-kilkunastu godzinach (w zależności od warunków drogowych) dotrzeć do Puno.

Parku narodowy Salinas - Aguada Blancas
Parku narodowy Salinas – Aguada Blancas.

Wady? Droga jest długa i niebezpieczna. Normą są wypadki drogowe, które blokują przejazd na jedynej nitce asfaltu w promieniu kilkuset kilometrów. Planowana na 6 godzin podróż może w konsekwencji zająć godzin 10, albo i 12… Podróżując po Peru, na takie opóźnienia trzeba być przygotowanym!

Puno w Peru: wysokość będzie problemem!

Nawet jeśli zdecydowaliśmy się na aklimatyzację w Arequipa, przyjazd do Puno zrobi wrażenie na naszym organizmie. Jezioro położone jest na niewyobrażalnej wysokości 3800 m.n.p.m. To dwa razy wyżej, niż wierzchołek Giewontu! Na tej wysokości organizm zaczyna przejawiać objawy choroby wysokościowej. Pojawiają się zawroty głowy, przyspieszony i spłycony oddech, bezsenność, bóle głowy i nudności. Nie trzeba dodawać, że w takim stanie ciężko zregenerować się po długiej podróży z Arequipa.

Pierwszy dzień nad jeziorem Titicaca będzie zapewne rozczarowujący – zamiast zwiedzania, turysta przeznaczy go na spokojne spacery i dochodzenie do formy. Miejscowi radzą sobie z problemami wysokościowymi na swój sposób – pijąc herbatkę z liści koki. Część osób deklaruje, że napar skutecznie zwalcza nieprzyjemne objawy choroby wysokościowej. Ja takiego efektu niestety nie zaobserwowałem.

herbata z liści koki
Herbata z liści koki – zdaniem niektórych, remedium na chorobę wysokościową.

Temperatura: Jezioro Titicaca jest zimne

Właściwie, czego innego się spodziewać? Wody jeziora położonego w wysokich górach muszą być lodowato zimne. A jednak, patrząc na bezkresną taflę jeziora aż chciałoby się wskoczyć do wody i przepłynąć choć kawałek! Nic z tego – temperatura wody przy powierzchni wynosi między 10-14°C przez cały rok. Lodowate górskie strumienie zasilające jezioro skutecznie redukują jego temperaturę. Przenikliwe wiatry wiejące nad taflą dodatkowo wychładzają wodę jeziora Titicaca.

Latem, gdy przynajmniej w teorii temperatura wody powinna się podnosić, zachodzi zjawisko dokładnie odwrotne. Wody powierzchniowe mieszają się z wiecznie zimnymi wodami głębinowymi. Temperatura wody latem jest do bólu przewidywalna i wynosi 10-11°C. Brr!

jezioro titicaca puno
Zimne wody jeziora nie zachęcają do kąpieli.

… i brudne!

Wiemy już, że przy bliższym poznaniu jezioro Titicaca zgotuje nam raczej chłodne przyjęcie. Niestety, im bliżej jeziora, tym lepiej widać jego zastraszające zanieczyszczenie.

Z daleka jezioro wygląda pięknie. Błyszcząca w słońcu tafla wody ciągnie się aż po horyzont, otoczona wysokimi górami, spokojna, majestatyczna. Nie chce się wierzyć, że otoczone niemal religijną czcią jezioro jest ustawicznie przez Peruwiańczyków i Boliwijczyków zanieczyszczane. Okazuje się jednak, że miasta Puno, Juliaca i boliwijska Copacabana nie posiadają oczyszczalni ścieków. Całość odpadów zrzucana jest prosto do jeziora.

Efekty widać przede wszystkim w Puno. Zabrudzona odpadami komunalnymi, przenawożona spływającymi do jeziora nawozami z okolicznych pól uprawnych, stojąca woda pokryta jest w Puno grubą warstwą brudnego filmu i zielonych glonów. Pod powierzchnią wody nie jest lepiej. Bezmyślne wprowadzenie do jeziora pstrąga kanadyjskiego spowodowało wymarcie połowy gatunków ryb w jeziorze Titicaca.

Dodajmy do tego napięte stosunki między Peru i Boliwią utrudniające przeprowadzenie skoordynowanej akcji ochrony jeziora, i wyłania się nam obraz ekosystemu na skraju katastrofy ekologicznej. Jezioro Titicaca nie jest ani tak dziewicze, ani czyste, ani szanowane przez ludność, jak przedstawiają to legendy i broszury reklamowe…

jezioro Titicaca
Jezioro Titicaca w okolicach Puno jest rozczarowująco zanieczyszczone.

Turystyka masowa

Duża ilość turystów „zaliczających” obowiązkową atrakcję Peru powoduje gwałtowny rozkwit turystyki masowej. Podobnie jak warstwa glonów zaczyna pokrywać jezioro Titicaca, tak gruba warstwa obłudy, sztuczności i kalkulowania wdziera się na szczerą i prostoduszną niegdyś społeczność miasta Puna.

Trzeba przyznać, że turyści ani trochę nie pomagają zachować autentyzm. Z kieszeniami wypchanymi dolarami chętnie dają się wozić po całym mieście biednym rikszarzom. Kolejne sute napiwki tylko zaznaczają ekonomiczną przepaść pomiędzy Peruwiańczykami a turystami, powodując frustrację lub zobojętnienie. Ruch pasażerski z Puno na okoliczne wyspy został niemal zmonopolizowany przez agencje turystyczne, oferujące standardowe wycieczki na oczywistych trasach. Możliwości zwiedzania wysp jeziora Titicaca na własną rękę zostały znacznie okrojone.

blog podróżniczy Peru
Transfer pieniędzy od bogatych turystów do ubogich tubylców odbywa się w sposób przypominający kolonialny wyzysk. Na zdjęciu rikszarze w upalny dzień wiozą turystów z Norwegii na nabrzeże.

Odrębną kwestią jest stosunek mieszkańców wysp do turystów. Tubylcy, wbrew pozorom, wcale nie korzystają wydatnie na wzmożonym ruchu turystycznym. Zdecydowana większość prowizji z wycieczek ląduje w kieszeni właściciela agencji turystycznej. Mieszkańcy wysp otrzymują tylko niewielki procent zysku, będąc przymuszanymi do rotacyjnego uczestnictwa w organizowanych wycieczkach. Efekt? Wizyty na wyspach jeziora Tititaca są sztampowe, pozbawione serdeczności, nastawione na transfer pieniędzy i rodzące w obu stronach frustrację.

Turyści chcący zwiedzać okolicę na własną rękę traktowani są jak intruzi, pozbawiający mieszkańców i tak już małego udziału w zyskach z turystyki. Chcesz zwiedzać jezioro Titicaca? To płać i płacz… Gęsto rozstawione kramy z pamiątkami czekające na turystów na głównej alei miasta to najlepsza wskazówka, na jakim etapie znalazło się obecnie miasto Puno.

blog turystyczny
Tandeta.

Co warto zobaczyć w Puno

Czy wobec tego niezależny turysta powinien skreślić Puno z planów wycieczki po Peru? Nie jest to takie proste. Miasto jest głównym punktem tranzytowym w drodze z i do Boliwii drogą lądową. Postój w Puno jest niemal nieunikniony. Co więcej, to właśnie tutaj rozjeżdżają się autobusy i łodzie pozwalające zwiedzić mniej znane, dziewicze rejony jeziora Titicaca. Moim zdaniem z Puno trzeba spróbować się zaprzyjaźnić.

Puno to miasto, w którym poziom życia jest wyraźnie niższy niż w stolicy kraju, Limie. Konsekwencje są oczywiste – lokalne restauracje sprzedają obiady po peruwiańskich (czytaj niskich) cenach. Zestaw zupa z kury + drugie danie + kompot udało mi się kupić za równowartość 4 PLN. Amatorzy kuchni peruwiańskiej (nawiasem mówiąc, jednej z najciekawszych na świecie) w Puno mogą sobie niskim kosztem poużywać.

Katedra w Puno
Katedra w Puno.

Puno to także życie codzienne mieszkańców, toczące się jakby w równoległej rzeczywistości. Pobożni Peruwiańczycy chętnie uczęszczają do kościoła, łącząc wiarę z lokalnymi przesądami. Wychodzi z tego mieszanka tajemnicza, niejednoznaczna, czasem wręcz przerażająca. Katedra z czasów kolonialnych przy Plaza de Armas to obowiązkowy punkt wizyty w Puno.

Wieczorami przed katedrą rozkładają się starsze kobiety z lokalnym rękodziełem – w odróżnieniu od kramów z głównej ulicy, tutaj zyski naprawdę idą do lokalnej społeczności, produkty wytwarzane są lokalnie. Zachęcam do przymierzenie czapki czy rękawiczek z wełny z alpaki i kupienia czegoś dla siebie. Biorąc pod uwagę chłodny klimat panujący nad jeziorem, na dodatkową czapkę czy szalik nie trzeba nikogo długo namawiać!

Na koniec wizyty w Puno koniecznie wybrać się trzeba na jeden z kilku punków widokowych zlokalizowanych na otaczających miasto wzgórzach. Spacer na szczyt nie będzie należał do łatwych – osłabione wysokością płuca mogą zacząć się buntować. Panorama jeziora Titicaca widziana choćby z Mirador de Kuntur Wasi (czyli punktu widokowego kondora) zostaje w pamięci na bardzo długo. W końcu na własne oczy oglądamy coś, o czym uczyliśmy się dawno temu na lekcjach geografii. Suche fakty stają się prawdziwe, namacalne.

Mirador de Kuntur Wusi
Jezioro Titicaca widziane z Mirador de Kuntur Wusi

Jezioro Titicaca: jak zwiedzać?

Podsumujmy dotychczasowe przemyślenia. Zarówno jezioro Titicaca, jak i miasto Puno mają swój urok, jednak zupełnie do siebie nie pasują. Puno jako punkt wypadowy nad jezioro absolutnie się nie sprawdza – wody jeziora Titicaca w zatoce miasta Puno są zanieczyszczone, przemysł turystyczny rozwinięty przez naganiaczy, a autentyzm już dawno zaginął. Jezioro Titicaca warto poznać od dzikiej strony północno – wschodniej.

Miasto Puno z kolei pozwala podejrzeć, jak żyją zwykli Peruwiańczycy, oferuje kilka pięknych punktów widokowych, jednak całość schowana jest pod grubą maską turystyki masowej. Żeby poznać to miasto, trzeba się mocno napracować.

Przewodnik i mapa Peru

Przed wyjazdem warto zdobyć przewodnik po Peru wydawnictwa Lonely Planet, dostępny na przykład TUTAJ. Moim zdaniem przewodnik ten bije na głowę wszystkie inne dostępne na rynku wydawnictwa o Peru. Ci, którzy chcą wyposażyć się w mapę Peru, powinni rozważyć zakup mapy niemieckiego wydawcy Reise Reise, dostępną TUTAJ za mniej niż 30 PLN. Wodoodporne, wytrzymałe na przetarcia mapy Reise towarzyszą mi na każdej wyprawie i jestem z nich bardzo zadowolony.


Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Tagi - słowa kluczowe
, ,

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o