Rowerem z Krakowa nad morze, cz.1

Dzień 2: Załęczański Park Krajobrazowy (100 km)

Nie każdy dzień obfitował będzie w tyle wrażeń, co przejazd przez Jurę Krakowsko-Częstochowską. Nie oznacza to wcale, że podróż mniejszymi, powiatowymi drogami musi być nudna. Poziom emocji będzie po prostu inny. Najpierw jednak ostatni odcinek Szlaku Orlich Gniazd – przejedziemy przez Olsztyn i Częstochowę.

Przybynów

Droga Żarki – Olsztyn przez Biskupice to ostatni mocno pagórkowaty etap w tej części Polski. Zmęczone po wczorajszej wspinaczce mięśnie już od początku mogą się buntować, odcinek Żarki – Przybynów łudząco przypomina poprzednie fragmenty trasy. Liczne wzniesienia, zakręty, kiepski stan drogi od samego początku spowalniają tempo. Pierwszy odpoczynek może być potrzebny bardzo szybko, co łatwo można obrócić na swoją korzyść.

Przybynów to wieś, która znana jest w okolicy wyjątkowo nie ze względu na zamek lub jego ruiny, co ze względu na zaskakująco interesujący kościół pw. św. Mikołaja. Strzelista, stojąca na rozstaju dróg budowla widoczna jest już z daleka, na szczycie wzniesienia, dostojna i niedostępna. Sięgający swą historią XIV wieku kościół był wielokrotnie przebudowywany. Do dziś wierni dumni są z obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem podarowanej parafii ponoć przez samego króla Jana III Sobieskiego.

Przybynów kościół św. Mikołaja
Przybynów. Kościół św. Mikołaja widziany z oddali.

Nimb niedostępności, sfera sacrum zostaje poważnie naruszona przy bliższym poznaniu kościoła. Patrzący na rowerzystę krytycznym wzrokiem smakosze lokalnego piwa nie pozwalają duszy ulecieć wysoko, skutecznie zakotwiczając ją w barowym ogródku. Chcąc smakować coś więcej niż smak chmielu z goryczką trzeba umieć zachować odpowiedni dystans. Lekcja z Przybynowa wydaje się mieć zastosowanie także poza granicami wsi.

Słońce Jury

Leżący 15 kilometrów od Częstochowy Olsztyn reklamuje się jako „Słońce Jury”. I faktycznie, od momentu wjazdu do miasta rowerzyście udziela się spokojna, pogodna atmosfera majówkowego pikniku. Zarówno miejski Rynek, jak i ruiny zamku zachęcają do pozostawienia roweru na parkingu i zwrócenia twarzy ku słońcu. Przystanek w Olsztynie może wydłużyć się daleko poza plan…

Olsztyn rynek trasa rowerowa
Słoneczny rynek w Olsztynie.

 Częstochowa

Gdy po długim odpoczynku na łące pod zamkiem w końcu siadam na siodełko, rzut oka na zegarek przyspiesza bicie serca – jestem 2 godziny spóźniony względem planu! Szczęśliwie droga krajowa 42 Olsztyn – Częstochowa prowadzi delikatnie w dół i na rogatkach miasta jestem po pół godzinie.

Sam przejazd przez Częstochowę jest bardzo nieprzyjemny, w pewnym momencie droga 42 zmienia się w ekspresówkę i trzeba uciekać na chodnik. Z dużymi miastami mam zresztą na rowerze problem. Mając godzinę lub dwie nie sposób poznać nawet ułamka ich historii i zabytków, nie mówiąc o szukaniu duszy miasta i jego atmosfery. Trochę zmuszam się do zahaczenia o centrum, by choć spojrzeć na Jasną Górę, i z poczuciem dużego niedosytu wybieram drogę wojewódzką 491 do Działoszyna.

Rowerem do Działoszyna

Po wyjeździe z Częstochowy podążamy w kierunku Działoszyna drogą wojewódzką 491. To chyba pierwszy odcinek trasy, który może rowerzystę delikatnie znudzić. Miejscowości Kamyk, Łobodno czy Miedźno pojawiają się na tablicach drogowych, by szybko zostać za plecami i równie szybko zniknąć z pamięci. Jak radzić sobie ze znużeniem na dłuższej trasie? Niektórzy włączają muzykę, niektórzy podkręcają tempo… a jak Wy radzicie sobie z długimi, bezbarwnymi fragmentami drogi?

Po długiej i monotonnej drodze Działoszyn jawi się rowerzyście jako niebywała wręcz atrakcja turystyczna. Zresztą, może to właśnie nadaje sens dłuższym i pozornie nudnym odcinkom? Wyostrzają one uwagę na rzeczy łatwe do przegapienia, pozornie banalne, schowane przez pędzącymi samochodami turystami? Z reporterskiego obowiązku odnotowuję położony w przyjemnym parku zabytkowy pałac Stanisława Męcińskiego mieszczący dom kultury i muzeum regionalne w Działoszynie.

Pałac w Działoszynie
Pałac w Działoszynie. Niełatwo trafić na tą perełkę.

Załęczański Park Krajobrazowy

Prawdziwą rekompensatą za nie najciekawszą pierwszą połowę trasy jest położony za zachód od Działoszyna Załęczański Park Krajobrazowy. To właśnie z tego powodu nadłożyliśmy nieco drogi jadąc do Działoszyna. Szlak prowadzący przez Załęczański Park Krajobrazowy jest swego rodzaju kontynuacją Szlaku Orlich Gniazd.

Krajobraz parku pozostaje jurajski. Podobnie jak na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej pejzaż kształtują formacje wapienne. W parku występują licznie jaskinie, leje, suche doliny. Dodatkowo ukształtowanie terenu zmienione jest przez rzekę Wartę, tworzącą w parku okazałe zakole. Jaskinie, jeziora, rozlewiska, łąki, lasy… to wszystko połączone siecią tras pieszych i rowerowych, niezadeptane, oryginalne, dzikie. Raj dla żądnego przygód rowerzysty!

Załęczański Park Krajobrazowy
Załęczański Park Krajobrazowy obejmuje zakole i przełom rzeki Warty, tereny niezwykle malownicze.

Eksplorowanie Załęczańskiego Parku Narodowego polecam zacząć żółtym szlakiem rowerowym w kierunku wsi Bobrowniki. Niemal od rogatek Działoszyna wjeżdżamy w gęsty las. Zabudowania stają się nieliczne, ruch uliczny zanika, podobnie wszelkie miejskie hałasy. Wjeżdżamy w teren dziki, wręcz dziewiczy.

Dostępne szlaki turystyczne

Wieś Bobrowniki to dobry punkt orientacyjny i węzeł szlaków. Stąd warto zdecydować się na wycieczkę szlakiem niebieskim w kierunku jaskiń Za Kratą i Szachownica. Długie na około 100 metrów jaskinie udostępnione są do zwiedzania, ale ich samotna eksploracja jest odradzana z uwagi na nie najlepszy stan infrastruktury (barierek, drabinek). Czołówka będzie niezbędna!

blog podróżniczy
Jaskinia Za Kratą. Bez czołówki lepiej nie zapuszczać się do środka.

Po powrocie do Bobrowników jedziemy dalej szlakiem żółtym, zahaczając o Żabi Staw, a potem malowniczy użytek ekologiczny Wronia Woda. Oba miejsca idealnie nadają się na popołudniowy piknik, z czego chętnie korzystają mieszkańcy okolicznych wsi. Po minięciu Wroniej Wody rowerzystę czeka dłuższy odcinek przez sosnowy las, by przeciąć Wartę na moście w miejscowości Załęcze Wielkie. Park opuszczamy w okolicach miejscowości Krępowizna, kierując się na drogę krajową 43.

Leśna droga w Załęczańskim Parku Krajobrazowym
Leśna droga w Załęczańskim Parku Krajobrazowym.

Nocleg? Przy drodze krajowej 43 znajdziemy dawny blok trzypiętrowy przebudowany na malowniczy dworek… może tam?

Załęczański Park Krajobrazowy rowerem
Dzień 2: Żarki – zamek Olsztyn – Częstochowa – Działoszyn – Załęczański Park Krajobrazowy – Pątnów

Rowerem z Krakowa do Gdańska

Wpis stanowi pierwszą część cyklu „Rowerem z Krakowa nad morze”. Podzielony na trzy części cykl ma na celu wyznaczenie nowej, alternatywnej trasy rowerowej z Krakowa nad Morze Bałtyckie. Kolejne odcinki podróży prześledzić możecie w następnych wpisach. Drugą część podróży, drogą Wieluń – Kalisz i przejazd rowerem przez szlak piastowski opisuję TUTAJ. Część trzecia, przejazd przed Kaszuby, Bory Tucholskie aż do Gdańska, dostępny jest TUTAJ. Zachęcam do lektury całości!

Rzeka Warta
Rzeka Warta.

I przypominam o wyposażeniu się w odpowiedni sprzęt rowerowy 🙂


Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście wpłacając tylko symboliczną złotówkę na dalszy rozwój serwisu! Wystarczy kliknąć w świnkę-skarbonkę :)

Dodaj komentarz

2 komentarzy do "Rowerem z Krakowa nad morze, cz.1"

Powiadom o
avatar
Sortuj wg:   najnowszy | najstarszy | oceniany
Edyta Tkacz
Gość

O, jaki super pomysł na wyprawę. Ile dni zajmuje w sumie? Z noclegami pod namiotem czy zawsze gdzieś na kwaterze?

wpDiscuz