Problem wykorzystania, zauważenia przestrzeni publicznej przez mieszkańców miast pojawiał się już w moich wcześniejszych wpisach. Życie w dużej zbiorowości ludzi sprzyja anonimizacji przestrzeni publicznej, ignorowaniu jej, skupieniu na tym co własne, swoje, prywatne. Przeważa myślenie: to co wspólne jest niczyje. Takie podejście prowadzić może do degradacji przestrzeni publicznej – jej dewastacji, zapuszczenia, braku środków i ochoty na renowację. Pomyślcie o przejściach podziemnych, poczekalniach dworcowych lub przystankach autobusowych w Waszej okolicy. Tymczasem skupionych na sobie krakowian pędzących do własnych pięknych mieszkań, wypełnionych drogim prywatnym sprzętem, zamkniętych na podwójny zamek, z odrętwienia wyrywają kolorowe schody.

Kolorowe schody
Kto chciałby świadomie trafić na kolorowe schody, musi się sporo naszukać. Instalacja powstała w ciągu ulicy Tatrzańskiej na krakowskim Podgórzu, między ulicami plac Lasoty i Andrzeja Potebni. Zaułek ten jest rzadko uczęszczany przez krakowian, jeszcze rzadziej przez turystów. Wydaje się, że kolorowe schody prowokować mają przede wszystkim mieszkańców okolicznych domów i przypadkowych turystów, którzy zagubią się w plątaninie uliczek okalających Park Bednarskiego.
Ulica Andrzeja Potebni, oficera armii rosyjskiej walczącego w powstaniu styczniowym po stronie Polaków, to najlepsze miejsce by zacząć odkrywanie kolorowych schodów. Zanim pokonamy pierwszy stopień, warto obejrzeć się przez ramię. Ulica Potebni oferuje jedną z najciekawszych perspektyw na Kościół św. Józefa.

A teraz już do góry. Wciśnięte pomiędzy zapuszczoną i odrapaną kamienicę przy Tatrzańskiej 5 a zieloną barierkę, kolorowe stopnie pną się stromo w kierunku Parku Bednarskiego. Pomimo stromizny, przechodnie korzystają ze schodów. Mimo późnego popołudnia na schodach minęło mnie kilku krakowian.

Część z nich z pewnością nie była tu pierwszy raz – zamyśleni przeskakiwali kolejne stopnie, nie zauważając napisów i kolorów pod stopami. Dopiero moja obecność, obecność człowieka z aparatem fotograficznym, przypominała o niecodziennej inscenizacji, po której deptali. Inni, podobnie jak ja, zwalniali na schodach, spokojnie przestępując ze stopnia na stopień. Zachowanie takie nie wynikało po prostu ze zmęczenia – to raczej ciekawość kolejnego napisu, nie bójmy się tego powiedzieć – ciekawość świata, zwalniała ich tempo.

A jest na co popatrzeć. 55 schodów pomalowanych jest we wszystkich chyba kolorach tęczy. Razem tworzą barwna mozaikę, która bardzo mocno odcina się na tle szarej, sypiącej się kamienicy. Każdy schodek jest inny, każdy niesie mniej lub bardziej poważny przekaz. Zachęcam Was do samodzielnego odczytania wszystkich napisów (a przynajmniej tych, które jeszcze się nie zatarły) i wybrania swojego ulubionego. Do wyboru mamy sentencje Marqueza, Pratchetta, Gandhiego, ale też Leca, Taty Muminka i Włóczykija…


Patrz pod nogi
Projekt malowania kolorowych schodów powstał w czerwcu 2013 roku, w ramach ArtBoom Festival. Jak czytamy na stronie festiwalu:
Interesuje nas uzasadniona obecność sztuki w przestrzeni publicznej (…). Poprzez działania polegające na różnego rodzaju interwencjach, chcemy podkreślać wspólnotową rolę sztuki, możliwość identyfikacji mieszkańców z miejscem poprzez sztukę.
Idea festiwalu jest zatem zbieżna z problemem, który opisałem na wstępnie. Organizatorzy chcą poprawić identyfikację mieszkańców z przestrzenią wspólną, uczynić przestrzeń bardziej „ich” a mniej „niczyją” przez wprowadzanie sztuki współczesnej między domy i kamienice. Projekt nie ma na celu upiększenia miasta jako takiego, a spersonalizowanie tej konkretnej przestrzeni, w której żyją mieszkańcy ulicy Tatrzańskiej i okolic.

Ulotne piękno
Kto liczy na powrót ze spaceru z notesem wypełnionym 55 cytatami, może się bardzo rozczarować. Schody powoli tracą kolor (więcej tutaj) i na powrót pogrążają się w szarości. Obecnie nie więcej niż 40 sentencji jest jeszcze czytelnych, reszta uległa presji podeszew*, piasku, deszczu i palącego słońca. Trochę jak zapał ludzi, którym po pierwszej fascynacji widok kolorowych schodów widocznie spowszedniał.
Na szczęście dla schodów pojawiła się nadzieja. ZIKiT we współpracy z Krakowskim Biurem Festiwalowym zaczął rozważać przywrócenie schodom dawnego blasku (a może lepiej powiedzieć: koloru).

Co na to autorzy?
Na koniec oddam głoś współautorce projektu, Agnieszce Rola.
Kolorowe schody są dla mnie przykładem twórczego wykorzystania zaniedbanej przestrzeni publicznej w mieście. Udanej rewitalizacji przegranego miejsca. Przykłady miejsc, które zapuszczone krzyczą o uwagę w Krakowie można jednak mnożyć. Dlaczego właśnie ulica Tatrzańska?
Schody powstały w ramach festiwalu Grolsch Artboom Festival i akurat roku pańskiego 2013 dzielnicą, którą twórcy postanowili się zająć, było Podgórze. W związku z tym wraz ze współautorką projektu (oraz siłą sprawczą całej inicjatywy) Moniką postanowiłyśmy dokładnie sprawdzić, co Podgórze ma do zaoferowania i ostatecznie padło na schody. A to, że schody znajdują się na ulicy Tatrzańskiej, to już czyste zrządzenie losu.
O ile z koncepcją kolorowych schodów na świecie można się spotkać, to dobór cytatów jest całkowicie zaskakujący. Kto wybierał sentencje zapisane na stopniach? Czy jest jakiś klucz pozwalający połączyć mądrości Marqueza i Taty Muminka? 🙂
Dobór cytatów był całkowicie przypadkowy. Kluczem do ich zrozumienia może być to, że w założeniu miały być pozytywne i dające do myślenia, jak kapsle z Tymbarka. 😀 Po prostu wybrałyśmy ulubionych twórców, a potem cytaty, które wpisywały się w to kryterium (a przy okazji nie były zbyt długie, bo szablony wycinałyśmy ręcznie nożykami introligatorskimi).

Kolorowe schody zostały powszechnie zaakceptowane przez krakowian, dziś stanowią już część unikatowej atmosfery Podgórza. Czy planujecie kolejne projekty tego typu w Krakowie?
Na razie nic nie planujemy – Monikę rzuciło w Polskę, a mnie w świat, więc nawet fizycznie byłoby to trudne. Jednak jesteśmy otwarte na propozycje. 🙂
W Internecie pojawiła się inicjatywa odnowienia kolorowych schodów, odmalowania zatartych napisów. Część osób twierdzi jednak, że ulotność jest naturalną cechą tego typu projektów. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Czy ktoś kontaktował się z Tobą w sprawie remontu schodów?
Tak, kontaktowano się ze mną w tej sprawie, jednak od lutego przebywam za granicą, więc nie bardzo miałam jak zająć się tą (chlubną skądinąd) inicjatywą. Pomysł bardzo mnie cieszy, bo oznacza to, że nasz projekt nie tylko był chwilową sensacją, ale miał siłę przekształcić się w „element stały”, który na dobre zagościł w świadomości mieszkańców Podgórza (a może i całego Krakowa). Na pewno nie jestem przeciwna odnowieniu schodów.
Na koniec – czym obecnie zajmuje się współautorka kolorowych schodów? 🙂
Ostatnie pół roku spędziłam na Erasmusie w Rumunii i planuję zakończyć kolejny etap mojej edukacji licencjatem z filologii romańskiej z językiem francuskim. Obecnie mieszkam w Armenii, ale planuję powrót na łono ojczyzny, a przy okazji import przyszłego męża. Oprócz tego pracuję jako freelancer i czekam, co ciekawego przyniesie jutro. I oczywiście patrzę po nogi. 😉

Kolorowe schody w przewodnikach
Jeśli zainteresował Was wpis o kolorowych schodach, zachęcam do pogłębienia swojej wiedzy i polecam lekturę świetnego przewodnika o Podgórzu wydawnictwa Vis-a-vis, napisanego przez lokalnych pasjonatów. Kupić go można w cenie niższej niż 15 PLN, co w kategorii cena – jakość stanowi wyjątkową okazję. Zresztą zobaczcie sami – KLIK.
Popularne w Polsce wydawnictwo Bezdroża także wydało swój przewodnik po krakowskim Kazimierzu i Podgórzu: kosztuje niecałe 30 PLN. Dla poszukiwaczy nieznanego Krakowa to kolejna pozycja obowiązkowa! Przewodnik kupicie na przykład TUTAJ.
Zapraszam też do zapoznania się z moimi pozostałymi wpisami w sekcji Kraków, gdzie opisuję inne krakowskie niesamowitości!
*Wiedzieliście, ze „podeszwa” w dopełniaczu liczby mnogiej odmienia się „podeszew”?
Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY
Uwielbiam wiosenne/letnie powroty z pracy na piechotę. Gdy tylko się specjalnie nie śpieszę to wybieram kawałek dłuższą drogę i spacer po tych schodach – nie sposób się wtedy nie uśmiechnąć. 😉
Pamiętam jak zobaczyłam je za pierwszym razem (nie wiedząc o istnieniu takiego miejsca w Krk, ponieważ nie jestem stąd), pierwsze wrażenie zachwyt, który w zasadzie pozostaje za każdym razem gdy nimi przechodzę. Uśmiech sam wskakuje na usta. 🙂 Pozdrawiam!
I za każdym razem można zatrzymać się przy innym cytacie 😉
Uwielbiam spacery po Podgórzu, w ogóle uważam że jest to mocno niedoceniana cześć Krakowa, ale może dzięki temu jest tu o wiele spokojniej 🙂
Zupełnie tak jak ja!
Moj ulubiony cytat to „Dzisiaj jest jutrem o którym mówiłeś wczoraj” – cudownie motywacyjny 🙂
Ten napis jest już niemal zatarty… Nie wiem czy bym go odczytał bez wcześniejszego naprowadzenia, dzięki 😉