Co zwiedzać w Libanie
Koniecznie zobacz
Qadisha Valley – miejsce niesamowite, trochę podobne do greckich meteorów, ale o wiele bardziej dzikie, autentyczne, niepoznane. Dolina znajduje sie o około 3 godziny jazdy z Bejrutu. Najpopularniejszą opcją dojazdu jest bus do Trypolisu, a potem przesiadka w kierunku Bcharre. Autobus Bejrut – Tripoli 5000 LBP, odjazd z dworca Charles Helou w Bejrucie. Bus Tripoli – Bcharre 4000 LBP. Możliwa jest też podróż bezpośrednia Bejrut – Tripoli, o czym nie informują przewodniki. Odjazd z dworca-ronda Dora w Bejrucie, koszt 7000 LBP.
Więcej o dolinie przeczytacie w osobnym wpisie : Dolina Qadisha
Sanktuarium Św. Charbela w Annaya
Chcąc poznać katolicką duszę Libanu musimy odwiedzić to miejsce. Charbel jest tam równie popularny jak Jezus, jego obrazki są w samochodach nawet częstsze niż portrety Jezusa. Do Annaya zjeżdżają się pielgrzymi z całego świata. Jest to miejsce położone wysoko w górach, z dala od typowego arabskiego zgiełku, wśród chmur i drzew oliwnych. Doznanie duchowe podczas wizyty w Annaya są niepowtarzalne położenie klasztoru sprzyja refleksji i medytacji. Dla wierzących – miejsce słynie cudami. Wstęp wolny. Dobre miejsce na kupienie wartościowych pamiątek z Libanu.
Do Sanktuarium dostaniemy się busem lub taxi z Byblos. Kursy kończą się późnym popołudniem, potem zostaje tylko autostop. Sanktuarium poświęciłem także osobny wpis: Święty Charbel
Baalbek
Ta olbrzymia rzymska świątynia robi podwójne wrażenie – raz ze względu na swoje położenie pośród gór Antylibanu, gdzie wielkością przewyższa wielokrotnie wszystkie sąsiednie budowle, dwa przez wzgląd na bardzo niespokojne obecnie nastroje w Baalbek. Sprzedawcy pamiątek (są tacy) oferują koszulki z logo Hezbollahu, w oddali słychać wystrzały…
Podróż do Baalbek to wydatek 6000-8000 LBP w jedną stronę, autobus rusza ze skrzyżowania Cola. Bilet wstępu kosztuje 15000 LBP. Drogo, ale wizyta zapada w pamięci. W lecie może być upalnie, kiedy ja zwiedzałem Baalbek w maju temperatura przekraczała 30 stopnie. Pamiętajcie że Baalbek to już prawie pustynia. Dla pasjonatów historii i wielbicieli imponujących zabytków to najbardziej wartościowe miejsce w Libanie. W obrębie kompleksu znajduje się też skromne muzeum z eksponatami odkopanymi na przestrzeni wieków na obszarze Baalbek.
Booking.com
Raczej warto
Byblos – ze względu na bliskie położenie od Bejrutu (zakładam, że tu będzie Wasza baza wypadowa), dobrze zadbany zamek krzyżacki i ciekawy port. W jednym z kramów w suku znajdziemy muzeum-sklep oferujący skamieniałe ryby sprzed 100 milionów lat. Ceny zaczynają się od 10 USD, eksponaty są oryginalne. Takie rzeczy tylko w Libanie.
Bejrut – mnie stolica nie urzekła. Strasznie chaotyczna, w centrum dominują żurawie budowlane i drut kolczasty. Dużo blokad policyjnych. Dostęp do plaży bardzo utrudniony. Promenada Corniche chyba trochę przereklamowana, podobnie Pigeon Rocks. Warto przejść się po dzielnicy ormiańskiej, później dla kontrastu wkroczyć do centrum handlowego w arabskiej bogatej dzielnicy Hamra, by spacer skończyć na terenie spokojnego kampusu uniwersyteckiego. Ze względu na kontrasty, walkę o odnowę miasta po zniszczeniach wojennych i noce życie nietypowe dla świata arabskiego, mimo wszystko warto odwiedzić Bejrut.
Tyr – jedyna plaża z prawdziwego zdarzenia w Libanie, miasteczko niemal dziewicze, niewielu turystów dociera tu publicznym transportem. Nie warto wydawać pieniędzy na wstęp do ruin rzymskich, wszystko widać idealnie zza siatki Tutaj piłem najlepszy sok pomarańczowy wyciskany na miejscu przez ulicznego sprzedawcę. Tutaj też miejscowi byli najbardziej kontaktowi i otwarci.
Nie warto
Rezerwat Cedrów za Bcharre – cedrów jest dosłownie kilka, całe miejsce przypomina zakopiańskie Krupówki, całkowity przerost formy nad treścią. Zimą krajobraz może się zmienić, pojawiają się też możliwości narciarskie, prawdopodobnie wtedy można rozważyć odwiedziny w rezerwacie i okolicznych górach.
Sydon – przereklamowane. Właściwie niewiele mogę napisać o tym mieście, potraktujcie je jako punkt przesiadkowy w drodze do Tyr.
Trypolis – zbyt niebezpieczne, by ryzykować (o bezpieczeństwie w Libanie za chwilę).
Groty Jeita – stosunke cena/jakość jest co najwyżej przeciętny. Warto poszukać inny grot w okoliach Bcharre.
Pamiątki
Co przywieźć z Libanu? To nie najłatwiejszy temat. W odróżnieniu od pozostałych krajów arabskich, tutaj sprzedawcy nie są zbyt nachalni. Ba, sprzedawców pamiątek jest jak na lekarstwo! Typowy turystyczny souk z pamiątkami znajdziecie w Byblos, można tu kupić kartki pocztowe i drobne pamiątki z logo Libanu.
Ciekawą alternatywą dla chińskiej tandety może być:
- Odwiedziny w sanktuarium św. Charbela i kupno dewocjonaliów. Obrazy ze św. Charbelem, różańce, zakładki, zeszyciki… Wszystko dobrej jakości, wyprodukowane w Libanie i niosące autentyczny ładunek emocjonalny.
- Sklepy ze starociami w Bejrucie – kupno miedzianej wazy lub srebrnej zastawy może być interesującą opcją dla tych z nieco zasobniejszym portfelem, szukających pamiątek o dużej wartości użytkowej. Ceny antyków w Bejrucie są zaskakująco niskie jak na ogólną drożyznę panującą w stolicy. Świetny pomysł na niebagatelny prezent z podróży.
- Muzeum archeologiczne w Byblos, przekształcone w sklepik. Okazy skamieniałych ryb i skorupiaków, ceny zaczynają się od 10 USD.
Jedzenie w Libanie
Kuchnia libańska uważana jest na najlepszą kuchnie świata. Właśnie tak, najlepszą kuchnię świata. Łączy ona w sobie to, co najlepsze w kuchni śródziemnomorskiej poszczególnych państw, dodając coś od siebie: bogactwo przystawek. Na największych, najbardziej wystawnych libańskich ucztach liczba przystawek może osiągnąć 200 !
Tradycyjny obiad składa się z przystawki i 3 dań głównych. Jako przystawka podawana jest często sałatka tabuleh z kaszy kuskus i pietruszki. Dodatkiem jest humus – krem z ciecierzycy oraz tahni – krem z sezamu.
Pierwszym daniem jest gęsta zupa, danie drugie to danie mięsne (przykładowo pieczony kurczak) z ryżem i obowiązkowo cienkim libańskim chlebem pita. Przepysznym wyborem może być kofta – kulki z mielonej jagnięciny w sosie pomidorowym. Trzecie danie to warzywa, podawane na osobnym talerzu, niezależnie od przystawek. Na trzecie danie dostaniemy cebulę w kawałkach, pomidora, oliwki… Deser to oczywiście baklava.
Wszystkim zainteresowanym kuchnią libańską polecam 2 pozycje. Pierwszą jest „Hummus, za’atar i granaty. Kulinarna podróż po Libanie” Samar Khanafer – przepiękny album i książka kucharska w jednym. Świetnie wydana, pisana przez uczestniczkę finałowej 14 III edycji programu MasterChef, pół Polkę, pół Libankę. Kupić ją można za mniej niż 50 złotych np. TUTAJ.
Drugą pozycją którą mogę zarekomendować jest „biblia” kuchni libańskiej, „The Lebanese Kitchen” Salmy Hage. Ta książka jest już droższa… Obecnie można ją kupić za nieco ponad 150 złotych TUTAJ.
Libańczycy uwielbiają jeść, zwłaszcza w Bejrucie życie nocne toczy się w najlepsze, restauracje są otwarte do późnych godzin wieczornych.
Liban: bezpieczeństwo
Może zacznę od ogólnika: Liban nie jest krajem bezpiecznym. Jeśli szukasz pokrzepiającej informacji, zapewnienia, że pojedziesz do Libanu i na pewno nic złego Ci się nie stanie, to tutaj go nie znajdziesz. Liban jest krajem dziwnym, gdzie bezpieczeństwo musi być rozpatrywane punktowo.
Ogólnie rzecz biorąc, kraj jest stosunkowo spokojny, pod kontrolą rządu centralnego, gdzie prawo jest raczej przestrzegane. W Libanie nie toczy się wojna ani regularne starcia z policją. Tym niemniej, wyróżnić można tam przynajmniej kilka miejsc, gdzie poziom bezpieczeństwa wyraźnie spada. Masowy napływ uchodźców dodatkowo pogarsza i zaognia sytuację sprawiając, że żadne miasto w Libanie nie może być oceniane jako stuprocentowo bezpieczne.
Osobiście realnie zagrożony czułem się w Trypolisie – niemal przejechał mnie pędzący na sygnale, nieoznakowany samochód z czterema facetami mierzącymi z karabinów przez otwarte okna. Turysta z plecakiem bardzo rzuca się tam w oczy, atmosfera jest raczej duszna i napięta.
Południowy Bejrut też jest bardzo niebezpieczny, regularnie mają tam miejsce krwawe zamachy. Ja nie zapuszczałem się tam pieszo i Wam też radzę unikać tego miejsca. Chcąc jednak dostać się do Baalbek trzeba przez południowy Bejrut jakoś przejechać… W taksówce powinno być względnie bezpiecznie. Jadąc w kierunku południowym ilość żołnierzy zwiększa się w ilości wykładniczej.
W stolicy jest dużo policyjnych checkpointów, to trochę łagodzi sytuację, samo centrum jest bezpieczne. Trzeba dodać, że w ostatnich miesiącach poza zamachami w Bejrucie miały miejsce silne protesty społeczne przeciw całej obecnej klasie politycznej – zatem sytuacja w stolicy jest napięta i ryzyko demonstracji/protestów duże.
Osobnym tematem jest Baalbek – miasto przy granicy z Syrią, gdzie często dochodzi do strzelanin. Zdaniem miejscowych w mieście jest względnie bezpiecznie, choć na pewno nie spokojnie. Bliskość granicy z Syrią robi swoje. Podczas mojego pobytu w Baalbek słyszałem serie z karabinów maszynowych, krzyki przez megafon, zamieszanie na ulicy. Ostatecznie okazało się że był to zwyczajny pogrzeb. Libańczycy silne emocje wyrażają strzelając w powietrze. Jeśli jesteś wrażliwy na strzały, nieobyty z napiętą sytuacją to raczej odradzam ten kierunek. Ja z bezpośrednim zagrożeniem się tam nie spotkałem.
Południe Libanu – przy granicy z Izraelem, w okolicy strefy okupowanej może być niebezpiecznie. Tam jednak nie byłem. Najdalej na południu byłem w Tyr i było idealnie spokojnie.
Przed wyjazdem warto przeczytać książkę „Liban. Religia, wojna, polityka” Marka Brylew. Kupicie ją TUTAJ za mniej niż 35 PLN.
Sprzęt fotograficzny
Jadąc na wyprawę w niezwykłe strony, wybór aparatu staje się kluczową kwestią. Moim zdaniem, aparat fotograficzny zabierany w podróż powinien być przede wszystkim lekki i kompaktowy. Zabieranie ze sobą ciężkiej lustrzanki i kilku obiektywów w praktyce nie sprawdza się – aparatu nie chce się wyjmować z plecaka i wiele przepięknych ujęć po prostu przepada.
Z drugiej strony, nie uznaję kompromisów w kwestii jakości zdjęć. Branie taniego kompaktu na wyprawę życia to pomyłka – przywieziemy zdjęcia byle jakie, niedoświetlone, prześwietlone, nieostre… i potem długie lata będziemy tego żałować.
Kompromis? Jak najbardziej jest możliwy. Technika idzie do przodu, na rynek odważnie wkraczają aparaty bezlusterkowe, będące pomostem między jakością lustrzanek i małymi rozmiarami cyfrówek. Taki aparat zawsze można mieć przy sobie, nawet będąc na szlaku. Żaden kadr nam nie przepadnie, a jakość zdjęć śmiało może konkurować z fotografiami zrobionymi lustrzanką. Do modeli, które mogę polecić, należą Fujifilm X-T10 (dla półamatorów) oraz Fujifilm X-T1 (dla profesjonalistów).
Zresztą, zobaczcie sami:
Chyba tyle… Bezpiecznego, choć bogatego we wrażenia wyjazdu życzę! I jeszcze raz zachęcam do komentowania i uaktualniania mojego wpisu.
Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)
A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY
Post jest z 2016. Planuje pojechac tam w sierpniu. Stąd pytanie, czy wciąż nie można przekroczyć granicy z Libanu do Izraela? Czy możliwe jest dostanie się do np. Bejrutu, czy Tyru drogą morską z Grecji/Cypru??
PS dokładny i czytelny post, oby tak dalej;)
Z Libanu nie wjedziesz do Izraela.
Natomiast promy w kierunku Cypru z tego co wiem są, ale drogie.
Byłem w Libanie w zeszłym roku w kilka osób, zaskoczenie, ogólnie szok dużo jeździliśmy. Kraj kontrastów, sąsiedztwo nowych drapaczy chmur że starymi zniszczonym budynkami od wojny domowej w Bejrucie wprawia w zadume…Jeden z kolegów miał wbite w paszport pieczątkę z Izraela to nas trochę zatrzymało na lotnisku… Kraj wart odwiedzenia
Moja przygoda z Libanem trwała jeden rok.
Żyłem tam pracowałem poznałem wielu wspaniałych ludzi, zwiedziłem cały kraj poznałem zabytki tego kraju. Ludzie których miałem okazję poznać byli bardzo mili i wyrozumiali, dzisiaj zostały tyklo wspomnienia.
Polecam i zachęcam do zwiedzania tego kraju poczycia smaku oriętu.
Żołnierz misji pokojowej ONZ. Henryk Kowalewski.
Bardzo dziękuję za ten komentarz! Co najlepiej zapamiętałeś?
Byłem w Libanie w 2011r. 11 dni .Przejechaliśmy go wszerz (Dolina Kadisha ale także Dolina Bekaa i Baalbek ,z Baalbeku także Aajanar w pobliżu granicy z Syrią) i wzdłuż (od Tripoli przez Beirut po Saidę i Tyr ) i zasadniczo jedno potencjalnie niebezpieczne spięcie miałem gdy próbowałem zrobić zdjęcie wracając do Baalbeku z wypadu do Aanjar na przystanku przesiadkowym busików,… Czytaj więcej »
Dzięki za uzupełnienie, mam podobne przemyślenia o Libanie. Jeśli chodzi o Azory – więcej wpisów w przygotowaniu, zapraszam już niebawem 🙂
Właśnie przemierzamy Liban samochodem. Dziękujemy za pouczający blog. Pozdrawiawiamy K&K
Dziękuję za budujące pozdrowienia! Udanej podróży i mnóstwa dobrych wrażeń:)
We wrześniu wybieram się do Libanu. W paszporcie mam pieczątki z Jordani z przejścia granicznego Alik Bridge na Jordanie (na wjeździe do Jordanie) z Wadi Araba w Akabie (na wyjeździe z Jordanii). Czy z takimi pieczątkami mogę wjechać do Libanu czy muszę wymienić paszport. Będę wdzięczny za informacje
Ja też lecę do Libanu we wrześniu. W kwietniu byłam w Izraelu, Jordanii i Palestynie. Pobyt w Jordanii został upamiętniony pieczątką. Przewodnik bezwzględnie nakazał wszystkim uczestnikom wycieczki do Libanu wymienić paszporty, jeśli mają pieczątki z Jordanii (bo wiadomo, że byliśmy w Izraelu). Lecę więc z nowym paszportem.
A czy ktoś się orientuje czy sprawa pieczątek działa też w odwrotną stronę? Z pieczątką z Libanu bedzie problem z wjazdem do Izraela lub Jordanii? Chciałabym odwiedzić te 3 kraje.
Mam taką samą sytację. W związku z powyższym mam do Pana pytanie. Czy leciał Pan do Libanu na tym samym paszporcie co do Jordanii? Czy wymieniał Pan paszport na nowy? Jeśli na starym to, czy były jakiekolwiek problemy na granicy?
Jestem ciekaw czy nadal jest możliwość wyrobienia wizy do Libanu na lotnisku w Bejrucie?
Tak, jest to możliwe i bezpłatne.
Właśnie wróciłem z Libanu, chętnie podzielę się zdobytą wiedzą
megre@gazeta.pl
Najważniejsze: jak obecnie z bezpieczeństwem?
Jestem bardzo zaskoczony informacją że młodzież libańska nie mówi po angielsku…może to byli Syryjczycy ? Byłem w Libanie wiele razy i większość libańczyków a przede wszystkim młodzież mówią bardzo dobrze po angielsku a część z nich także po francusku.
Ciężko powiedzieć… niestety większość moich spotkań z Libańczykami wskazywała, że angielski wcale nie jest tak powszechnie znany jak można by zakładać. Francuski i owszem, ale głównie u starszych.
Jestem aktualnie w Libanie.Korzystam z informacji z bloga.Super!!! Jestem zauroczona Libanem….Dodam jeszcze , ze wczoraj bylismy w Naqoura! Moj towarzysz podrozy byl w latach 1979-1980 na misji ONZ w norweskim kontyngencie…. Do dzis ma wstrzasajace wspomnienia z tego okresu.Koniecznie chcial zobaczyc baze UN …Dotarlismy tam po uzyskaniu specjalnego pozwolenia od jakiegos generala.Bylo tak cicho ….
Dziękuję! Takie komentarze najbardziej się dla mnie liczą – czuję, że to co piszę ma sens 🙂
A co do cichej misji UN, ta cisza ma wymiar pozytywny czy negatywny ?
Dla mnie miala wymiar pozytywny.Pomimo uzbrojonych zolnierzy,zasiekow i wszystkich wiadomosci jakie mialam o tym miejscu nie odczuwalam strachu….Bylismy bardzo blisko „niebieskiej linii” a na koncu drogi stal mlody zolnierz z karabinem i spokojnie powiedzial nam, ze to juz koniec drogi… W sasiedztwie bazy UN jest sklep z pamiatkami dla zolnierzy ,ktorzy wracaja z misji.Wlasciciel,Libanczyk kiedy uslyszal jezyk norweski podszedl do… Czytaj więcej »
Dziękuję za tą osobistą relację. Liban pozostaje fascynującym krajem… A festiwal masek w Byblos brzmi niesamowicie! Niezapomnianego wyjazdu!
WItam. Artykuł jest z maja 2016. A kiedy miała miejsce sama wizyta z Libanie? Ciekawi mnie po prostu aktualność informacji. Rozważam właśnie podróż do Libanu.
W maju 2015.
Witaj 🙂
Bardzo się cieszę, że trafiłam w to miejsce i mogłam przeczytać Twój wpis. Czuję jednak lekki niedosyt a szczególnie jeśli chodzi o to, jak wygląda sytuacja w Trypolisie. Właśnie tam planuję kolejny wyjazd i to na 2 miesiące więc jeśli miałbyś ochotę podzielić się ze mną opowieściami czy praktycznymi informacjami to byłabym niezmiernie wdzięczna 😉
Hej! 3 miesiące w Trypolisie! Odważnie 🙂 To chyba bardziej praca niż wakacje? Nie wiem czy jestem wystarczająco kompetentny żeby udzielić Ci wyczerpujących informacji na temat akurat Trypolisu. Przez miasto zaledwie przejeżdżałem. Postaram się napisać to co rzuciło mi się w oczy: 1. Trypolis jest bardzo dobrze skomunikowany z Bejrutem, to jedyne miasto które jest połączone ze stolicą regularną, oficjalną… Czytaj więcej »
Super strona mowi to Libanczyk mieszkajacy w Polsce.
Dziękuję! Bardzo ważna jest dla mnie ta opinia.