Martynika: karaibski raj czy wulkaniczna pułapka?

Martynika wulkan
Martynika jest wyspą pochodzenia wulkanicznego.

Podczas pobytu na Martynice miejscowi mieszkańcy straszyli mnie, że wybuchy wulkanu zdarzają się na wyspie z zaskakującą regularnością. Twierdzili, że nadejście kolejnej erupcji jest kwestią czasu, a wyspa wcale nie jest tak bezpieczna, na jaką wygląda.

Postanowiłem sprawdzić te rewelacje i zapytać eksperta o opinię. Karaibski raj czy śmiertelna pułapka? Czy wulkan Mont Pelée na Martynice faktycznie może wybuchnąć? Jeśli tak, to czy turyści są zagrożeni? Jak się ratować w momencie wybuchu? Moim gościem jest Bartłomiej Krawczyk, pasjonat wulkanów, prawdziwy autorytet w tej dziedzinie, regularnie publikujący na blogu Wulkany Świata.

[Misza] Patrząc na majestatyczną sylwetkę wulkanu Pelée na tle spokojnego rybackiego miasteczka Saint Pierre nigdy bym nie pomyślał, że wulkan może zagrozić jego mieszkańcom. Tymczasem w ubiegłym wieku wulkan wybuchł zabijając ponad 30.000 osób. Mógłbyś przybliżyć okoliczności wybuchu? Czy tragedii nie dało się przewidzieć i w porę ostrzec ludzi?

[Bartłomiej Krawczyk] Jeszcze przed feralną katastrofalną erupcją z 8 maja 1902 roku wulkan Mount Pelée wykazywał oznaki przebudzenia. Ostatni raz wybuchł wcześniej w latach 1851-52 i ówcześni starsi wiekiem mieszkańcy Martyniki pamiętali tą erupcję. Jednak powszechnie sądzono że Pelée był wygasły. Pierwsze oznaki przebudzenia (tzw. prekursory erupcji) w przypadku Mount Pelée były następujące: trzęsienia ziemi rejestrowane przed erupcją w kwietniu 1902 roku, emisja siarkowych oparów z wyschniętego jeziora kraterowego l’Etang Sec, niewielkie obłoczki pary wydobywające się z wulkanu (po raz pierwszy zaobserwowane jeszcze w maju 1901 roku przez pewnego profesora z Saint Pierre), ucieczka żuków, gryzoni i węży ze zboczy wulkanu, wystąpienie z brzegów kilku rzek w jego okolicach, etc.

Do tragedii miasta Saint Pierre przyczyniła się niefrasobliwość urzędników, którzy w obliczu erupcji bali się zarządzić natychmiastową ewakuację ludności. Zarówno gubernator wyspy Louis Mouttet, jak i trzyosobowa komisja analizująca zagrożenie związane z aktywnością erupcyjną Pelée chcieli wybuch przeczekać. Do historii przeszła  konkluzja raportu owej komisji stanowiąca że ‘nie ma nic w aktywności Montagne Pelée co uzasadniałoby konieczność opuszczenia Saint Pierre”. Był to straszliwy błąd, który kosztował życie 28 000 ludzi. Pewnym usprawiedliwieniem może być jednak to że jeszcze wtedy naukowcy nie do końca rozumieli wulkany. Nie rozumiano spływów piroklastycznych, co się jednak zmieniło po erupcji Pelée.

Saint Pierre zniszczyły dwa spływy piroklastyczne (tzw. gorejące chmury) około godziny 7:52, 8 maja 1902 roku. Gorejące chmury składały się z gorącej pary, pyłu i wulkanicznych gazów. Runęły ze zboczy Pelée z oszacowaną prędkością ponad 670 km/h na Saint Pierre.  Ich temperatura sięgała 1075 stopni Celsjusza. Miasto Saint Pierre dosłownie w mgnieniu oka (w ciągu minuty) zostało zrównane z ziemią. Ludzie nie mieli żadnych szans na ucieczkę, chyba że znajdowali się w łodziach na wodzie. Ale nawet wtedy ich życie było śmiertelnie zagrożone, gdyż gorejąca chmura potrafi przemieszczać się także po powierzchni wody. Jak sugestywnie opisywał to później jeden z ocalałych „miasto Saint Pierre zniknęło sprzed naszych oczu”.

Czy po tamtej katastrofie miały miejsce kolejne wybuchy? I co najważniejsze, czy istnieje ryzyko, że wulkan wybuchnie po raz kolejny?

Miały. Wulkan Mount Pelée niszczył i zabijał dalej. Kolejne ofiary śmiertelne przyniosły jego erupcje w dniach 20 maja i 30 sierpnia 1902 roku. W wyniku tej pierwszej w Saint Pierre zginęło 2000 ludzi, w wyniku tej drugiej najbardziej ucierpiało Morne Rouge, w którym zginęło 800 osób. W 1905 roku wulkan zapadł w drzemkę. Potem wybuchał jeszcze w latach 1929-32. Znowu miały miejsce spływy piroklastyczne, ale tym razem obyło się bez ofiar śmiertelnych, gdyż ludzi uprzednio ewakuowano. Pelée uchodzi za wulkan uśpiony. Może wybuchnąć znowu. Ale z uwagi na morderczą przeszłość jest starannie monitorowany przez wulkanologów i geofizyków m.in. pod kątem aktywności sejsmicznej.

Polecam tą firmę w walce o odszkodowanie. Mi realnie pomogli odzyskać pieniądze.
Odszkodowanie za opóźniony lot.

Czy przy obecnym stanie nauki jesteśmy w stanie przewidzieć, kiedy nastąpi erupcja i ewakuować mieszkańców i turystów?
 
Wulkanolodzy starają się przewidywać wybuchy wulkanów badając np. ich aktywność sejsmiczną, deformację gruntu, temperaturę i chemiczny skład wyziewów wulkanicznych czy jeziora kraterowego. Jednak niektóre wulkany wybuchają eksplozywnie bez ostrzeżenia bądź bardzo szybko po wystąpieniu tzw. prekursorów erupcji. Wówczas na ewakuację okolic może być za późno. Niebezpieczne są zwłaszcza erupcje freatyczne (hydrotermalne) do których dochodzi wskutek interakcji magmy z wodami powierzchniowymi. Biada wówczas każdemu, kto jest w okolicach krateru. Jako przykład niech posłuży tragiczna erupcja japońskiego wulkanu Ontake, która 27 września 2014 roku uśmierciła 54 wspinaczy. Nie poprzedziły jej żadne znaczące trzęsienia ziemi.

Martynika Mont Pelée.
Malownicza panorama St Pierre, w oddali drzemiący wulkan Mont Pelée.

A dlaczego w ogóle wulkan wybucha? I czy człowiek może wywołać wybuch wulkanu?

Wulkany wybuchają z powodu gęstości i ciśnienia. Magma ma niższą gęstość niż otaczające ją skały, zatem płynie ku powierzchni. Gdy magma płynie ku powierzchni zaczynają się formować bąble z gazu rozpuszczonego w magmie. Wywierają one niewiarygodne ciśnienie, które pomaga magmie dotrzeć na powierzchnię. Mamy wówczas wybuch wulkanu. Przykładem być może stworzonego przez człowieka wulkanu (w tym przypadku błotnego) jest Lusi na Jawie. Zaczął wybuchać w maju 2006 roku zalewając mułem dwanaście wiosek i przyczyniając się do ewakuacji ponad 30 000 Indonezyjczyków. Jedna hipotez powstania olbrzymiego wypływu mułu to błędnie prowadzony przez firmę wydobywczą badawczy otwór wiertniczy.

Przyznam że dopiero po wizycie na Mount Pelée pomyślałem, że schodzenie do krateru mogło być niebezpieczne. Czy na dnie krateru mogą się dalej wydzielać szkodliwe, trujące gazy?

Niekiedy trzeba uważać chodząc po kraterach wulkanów. Oczywiście wyziewy wulkaniczne (fumarole, solfatary) są widoczne już z daleka i lepiej w ich okolice się nie zapuszczać bez maski gazowej, ale to, rzecz jasna, zależy od stopnia aktywności fumarolicznej wulkanu czy też od tego czy mamy do czynienia z wulkanem aktywnym, drzemiącym czy wygasłym. Na wulkany uchodzące za wygasłe najbezpieczniej się wspinać. Przed wspinaczką na dany wulkan warto sprawdzić historię jego aktywności erupcyjnej. Szczególnie zdradzieckie bywają duże koncentracje dwutlenku węgla, siarkowodoru czy dwutlenku siarki.

Wizyta w Saint Pierre, oglądanie zgliszczy domów, zrujnowanej katedry i teatru pobudza do refleksji. Jak ja zachowałbym się na miejscu mieszkańców? Gdzie szukałbym ucieczki? Czy mógłbyś coś doradzić – jak postępować w razie wybuchu? jak się chronić? jak się ratować?
 
Od Mount Pelée pochodzi typ erupcji peleański, bardzo niebezpieczny, który charakteryzuje się występowaniem spływów piroklastycznych. To najgroźniejsze zjawisko związane z wulkanami, gdyż przed nimi nie ma ucieczki, jeśli akurat znajdziesz się na ich drodze. Najlepiej dobrowolnie poddać się ewakuacji jeszcze zanim erupcja nastąpi. Osobiście gdybym znalazł się w sytuacji mieszkańca Saint Pierre 8 maja 1902 roku schronienia starałbym się szukać gdzieś na statku czy na łodzi. Być może miałbym tam większe szanse przetrwania. Niektórzy ludzie w porcie Saint Pierre (na statkach czy łodziach) ocaleli mimo straszliwych poparzeń. Przebywający w celi Cyparis starał się nie oddychać skrajnie gorącym powietrzem. Właśnie ta kamienna cela uchroniła go od niechybnej śmierci. Oczywiście sposób postępowania zależy od typu danej erupcji. Przed wylewami lawy w trakcie erupcji lawowej można uciec, przed spływami piroklastycznymi nie.

Martynika wulkany
Część wulkanów na Martynice obrosła dżungla. Łatwo zapomnieć o zagrożeniu, jakie kryją.

Dziś z powrotem w domu, w zimnej Polsce zastanawiam się, czy jestem tu absolutnie bezpieczny? Czy w pobliżu Polski są jakieś czynne wulkany? Czy jesteśmy zagrożeni wybuchem wulkanu?

W Europie mamy czynne i drzemiące wulkany we Włoszech (Etna, Wezuwiusz, Stromboli, Vulcano, Campi Flegrei), Grecji (Santoryn, Nisyros), na Islandii (Hekla, Katla, Askja, Eyjafjallajökull, Grimsvötn, Krafla, Bardarbunga) czy w Norwegii (wyspa Jan Mayen, wulkan Beerenberg). Za najniebezpieczniejsze wulkany europejskie uchodzą Wezuwiusz, Campi Flegrei (potężna kaldera zdolna do kolosalnych erupcji) czy niektóre wulkany islandzkie np. Hekla, Katla, Bardarbunga. W Niemczech mamy jezioro wulkaniczne Laacher See, które ostatni raz potężnie wybuchło około 12 900 lat temu, ale w tym akurat przypadku wątpię aby kiedykolwiek doszło do kolejnej erupcji wulkanicznej u naszych sąsiadów.

Bardziej obawiałbym się przebudzenia Wezuwiusza, Pól Flegrejskich, Santorini czy niektórych islandzkich wulkanów. Ale należy pamiętać że wulkany nie działają tak jak w zegarku np. Wezuwiusz śpi od 1944 roku, czyli już dość długo. Nadto jeśli np. dojdzie do erupcji Santorini w przeszłości to wcale nie oznacza że będzie ona potężna i spowoduje zniszczenia w Europie. Gdyby jednak kiedyś doszło do potężnej erupcji kaldery (superwulkanu) Campi Flegrei to jej skutki mogły by być dla Europy opłakane. Ale nie chcę się bawić w jakieś przepowiednie – pozostawiam to zwolennikom teorii spiskowych. W samej Polsce nie mamy ani czynnych, ani drzemiących wulkanów – na Pogórzu Kaczawskim mamy natomiast wulkany wygasłe (np. Ostrzyca Proboszczowicka, Wilkołak). Z ich strony nie widzę żadnego zagrożenia.

Bardzo dziękuję za odpowiedzi, moim ekspertem był Bartłomiej Krawczyk, pasjonat wulkanów prowadzący bloga Wulkany Świata.



Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Tagi - słowa kluczowe
,

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o