Damavand, najwyższy szczyt Iranu zdobyty!

Wtorek, 30.09.2014, Bargah Sevom

Szybka pobudka przez 7 rano, porządne śniadanie i wyruszam w trasę, którą zrobiłem już wczoraj pieszo. Godzina 7:45. Plan na dziś – złapać stopa do skrzyżowania, stamtąd pieszo do meczetu, dalej też pieszo do Camp3, tam odpoczynek i nocleg. Pierwsza część planu realizuje się szybko, podwozi mnie rozmowny Ormianin zatroskany o moje zdrowie. Rozmawiamy o jego kraju, opowiadam co udało mi się tam zwiedzić kilka lat temu. Po kwadransie kierowca wysadza mnie na skrzyżowaniu i wylewnie życzy powodzenia. Dalej przedzieram się pieszo znaną już trasą na krechę przez osty do meczetu, modląc się w duchu aby nie spotkać już więcej tych strasznych pasterskich psów. Udaje się! Czy to ze względu na bliskość meczetu moje modły zostały wysłuchane? 😉

Base Camp, Goosfand Sar (meczet) - obóz drugi w drodze na Damavand
Base Camp, Goosfand Sar (meczet) – obóz drugi w drodze na Damavand

Cała trasa zajmuje mi półtorej godziny, na szlaku jestem w godzinach 8:50-10:10. Po drodze nie spotykam nikogo. Jest wtorek, a więc środek irańskiego tygodnia. Dodatkowo zdecydowana większość wspinaczy do Camp2 jedzie autem terenowym, wyruszając znacznie wcześniej niż ja. Goosfand Sar to bardzo prymitywny ośrodek, można tu rozbić namiot lub skorzystać z blaszanej budy robiącej za schronisko. Nie ma bieżącej wody, jest za to mnóstwo mułów i kilku przewodników.

Decyduję się na wynajęcie muła, który wniesie mój plecak do trzeciego schroniska. Koszt po długich negocjacjach to 200000 rial, nie płaćcie więcej, tym bardziej w dolarach. Niestety, na tym etapie możemy spotkać wielu naciągaczy. Negocjować polecam z brodatym mężczyzną mieszkającym w blaszaku po prawej stronie, Hosseinem. Jest przewodnikiem i może poprowadzić na szczyt, na zboczu góry spędza całe lato. Hossein jest najtańszy z całej armii przewodników, ale kiepsko mówi po angielsku. Jest też Masoud, drogi, ale dużo lepiej mówiący w języku Szekspira. Masoud mieszka w Reyneh i prowadzi tam guesthouse.

U przewodników na górze Damavand
Herbatka u Hosseina

Zostawiam bagaż mułom i zostaję na herbatę u Hosseina. Wyciągam moje ciasteczka i szybko przełamuję mur nieufności. W tym czasie przewodnicy wyruszają pod górę. Obserwuję objuczone muły, niosą też bagaże innych turystów, którzy byli tu przede mną. Wyjątkowo mocne zwierzęta, przy tym zadziwiająco zwinne i szybkie. Miałem duży problem żeby dotrzymać im tempa na szlaku. Przy dużej sile, muły mają bardzo niewielkie potrzeby żywieniowe, jedzą dosłownie wszystko.

Plecaki zostawiane są przed wejściem do chatki – schroniska Bargah Sevom. Transport odbywa się w plastikowych workach, takich dużych jak na ziemniaki. Na każdym worku markerem właściciel pisze swoje imię i nazwisko. Mimo dość prymitywnej organizacji wszyscy napotkani przeze mnie irańscy przewodnicy zgodnie twierdzili, że tragarzom mułów można zaufać. Mi nic nie zginęło 🙂

O 10:30 wyruszam dalej do góry. Od meczetu droga jest już dobrze widoczna – to taka pylista, pełna piachu ścieżka usłana kamieniami. Jest dobrze widoczna i w końcu nieźle oznakowana. Co jakiś czas kamienie opisane w Farsi, gdzieniegdzie wystaje palik z łopoczącą flagą.

Oznakowanie szlaku na wulkanie Damavand
Momentami oznakowanie szlaku staje się dość niekonwencjonalne
Droga na szczyt Damavand
Najlepszym oznakowaniem szlaku są ślady i łajno mułów, podążając za nimi mam pewność że znajduję się na dobrej ścieżce.

Idzie mi się przyjemnie, wciąż jest dość ciepło, choć wzmaga się wiatr. Od wysokości około 3500 m.n.p.m. ubieram polar, żeby dalej czuć się komfortowo. Nie spieszę się wiedząc, że i tak pokonuję dużą (jak się okaże, zbyt dużą) wysokość, a bagaż czeka na mnie spokojnie przed drzwiami schroniska. Po drodze spotykam parę Włochów z dwoma przewodnikami irańskimi. Włosi są bardzo zmęczeni, wysokość daje im się we znaki. Zagryzają zmęczenie pistacjami, częstują mnie na drogę. Mnie zaczyna delikatnie przytykać dopiero, kiedy mam chatkę w zasięgu wzroku. Do schroniska docieram o godzinie 13:00, bezwiednie padam zmęczony na krzesło i zagryzam arbuzem.

Zobaczcie w jakiej formie byłem tuż przed wejściem do schroniska:

Polecam tą firmę w walce o odszkodowanie. Mi realnie pomogli odzyskać pieniądze.
Odszkodowanie za opóźniony lot.

Arbuzy i melony – to podstawowe menu w schronisku na powitanie. Bardzo pomysłowe, na takich wysokościach apetyt jest często zerowy, w ustach sucho, a arbuza przełknąć łatwo i dostarcza sporo wody i cukrów. Samo schronisko jest przestronnym, nieogrzewanym, kamiennym budynkiem z dużą salą wspólną, naliczyłem 26 piętrowych łóżek. Toaleta znajduje się na tyłach budynku w osobnej kamiennej budzie, dostęp do bieżącej wody jest ograniczony, można nalać sobie jej trochę z dużej beczki stojącej niedaleko toalet. W nocy woda zamarza, miejcie to na uwadze!

Schronisko jest bardzo dobrze zaopatrzone, kupić można zarówno wodę, konserwy jak i omlet czy ryż z mięsem. Gorąca woda dostępna bezpłatnie. Gospodarze schroniska mili, ale nie spieszy im się nigdzie – ja na swój obiad czekałem 2 godziny. Ceny znośne, 3 PLN woda, 8 PLN omlet, 20 PLN ryż z mięsem. Na warunki irańskie to sporo, ale zważmy na wysokość i trudności w transporcie. Nocleg w sali wspólnej znów kosztuje 120000 rial. Prysznica nie ma, więc za niego się nie płaci 😀 W budynku jest zimno, wszyscy chodzą w czapkach i polarach, ogrzać można się tylko we własnym śpiworze. Bardzo brakowało mi takiego dużego, ogólnie dostępnego pieca, przy którym można by usiąść i przegadać wieczór… spotykam dużą grupę Polaków, wracają wyczerpani ze szczytu i straszą pogarszającą pogodą. Podejście zajęło im 6 godzin, powrót 4. W sumie 10 godzin i w teorii szczyt jest nasz.

Sala wspólna w schronisku Bargah Sevom
Bargah Sevom, sala wspólna, wieczorami chłód jest dojmujący.

 

Wraz z upływem czasu czuję się coraz gorzej. Teoretycznie nic mnie jeszcze nie boli, ale zrobienie każdego kroku staje się wręcz nadludzkim wysiłkiem. Droga po schodach na pierwsze piętro do sali wspólnej to jak droga przez mękę, czuję każdy schodek. Wdrapanie się na swoją pryczę na górne łóżko to wyzwanie wymagające przygotowania mentalnego i wyrównania oddechu. Zaczynam czuć lekki ucisk w płucach, znacznie przyspiesza mi oddech. Wreszcie czuję, jak objawia się choroba wysokościowa. Wyniszczenie i osłabienie organizmu następuje dosłownie w kilkadziesiąt minut. Ze zdrowego, pełnego sił i wigoru turysty zmieniam się w męczonego dreszczami chorego. Tracę apetyt. Wycieczka do WC jest dla mnie męczarnią, mimo że to tylko 117 kroków i 20 schodów- każdy boli i przytyka. Zwróćcie uwagę, policzyłem te kroki i schody, każdy był dla mnie bolesny. Dobra rada na przyszłość, 2200 metrów różnicy wysokości w noclegu to może być zbyt dużo jak na jeden dzień.

Sala wspólna Bargah Sevom, Damavand
Zmęczony, rzucam się na pryczę swojego łóżka i staram zasnąć.

W kuchni spotykam dwóch Niemców, są w schronisku drugi dzień. Pierwszego dnia pokonali trasę podobną do mojej, ale w nocy zmuszeni byli awaryjnie schodzić do meczetu Camp2 zmniejszając wysokość, bo jeden z nich zaczął się dusić. Wychodzi największa trudność Damvandu, o której wspomniałem na początku – góra jest łatwa technicznie, więc wysokość zdobywa się tu bardzo szybko. Czasem zbyt szybko. Potem swoje trzeba odchorować albo zawrócić… pełen obaw próbuję zasnąć koło 19:00.

Mam dreszcze, jest mi zimno, boli mnie głowa i płuca. Pogoda faktycznie się pogarsza, wzmaga się zimny, silny wiatr. Na szczęście wciąż jest bezchmurnie, tylko szczyt spowity jest we mgle i oparach siarki. O dziwo śpię dobrze, mimo że sen mam przerywany. Zmieniam plan na kolejny dzień – muszę odchorować swoje i trochę pomaszerować po okolicy dla aklimatyzacji. Jestem trochę zrezygnowany, morale mam niskie, kończy mi się wiza i boję się, że nie zdążę zdobyć szczytu.

Bargah Sevom, miejsce do rozbicia namiotu
Camp 3 to także miejsca do rozbicia namiotu, jest to darmowe


Pomogłem? Zainteresowałem? Doceniasz to, co robię? Podziękuj mi osobiście dołączając do grona fanów na Facebooku - dla Ciebie to jedno kliknięcie, u mnie tyle radości :)

blog podróżniczy okiem miszy

A jeśli jesteś dopiero pierwszy raz na blogu, to najlepiej zacznij od TEJ STRONY

Tagi - słowa kluczowe
, , ,

13
Dodaj komentarz

avatar
5 Comment threads
8 Thread replies
1 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
6 Comment authors
KubaMiszaMichałIrenaMisza Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Kuba
Gość
Kuba

Siema Bardzo fajna relacja. Za tydzień mam lot do Iranu przez co kilka pytań na temat Damavandu poniżej: 1. Jest on osiągalny dla osoby mało doświadczonej? Za sobą z wysokich szczytów mam tylko Fuji (3776m), poza tym wszystko poniżej 3000m. Czy zdrowym rozsądkiem jest się pchać na taką wysokość bez wcześniejszego przygotowania? 2. W jaki sposób mogę się przygotować do… Czytaj więcej »

Michał
Gość
Michał

Czołem. Zostaałem namówiony na wyprawę na Damavang na przełomie Września i Pażdziernika 2016. Stąd moja wizyta na Twoim blogu. Chciałbym dopytać o śpiwór jaki powinienem zabrać ze sobą. Mam TROMS’a z FJ temperatura T max: 16 °C; temperatura T comf: 1°C; temperatura T lim: -5 °C. Zdażyło mi się spać w nim zimą pod namiotem przy minus 17 stC na… Czytaj więcej »

Irena
Gość
Irena

Cześć! Wybieramy się do Iranu, na Damavand. Przeczytałam Twoją relację, jest świetna, bardzo przydatna. Mam jeszcze kilka pytań: 1. Kijki – brać czy nIe? 2. Wysokie buty? czy da się wejść w niskich i stuptutach? nie chce mi się targać wysokich, czy rzeczywiście nogi zapadają się w pyle, żwirze? 3. Kurtka zimowa? brać? czy wystarczy softshell i polar? To będzie… Czytaj więcej »

Adam
Gość
Adam

Dzieki za cenne informacje! Znacznie dokladniejsze, niz jakie bylem w stanie znalezc gdziekolwiek indziej 🙂

Bro
Gość
Bro

Pełni podziwu:))))